Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy dni snookera w Gdyni

Szymon Szadurski
Mistrz świata w snookera z 2010 roku Australijczyk Neil Robertson bardzo miło będzie wspominał swoje ostatnie wizyty w Polsce. Zawodnik ten triumfował w weekend w Gdyni w rankingowym turnieju Players Tour Championship, pokonując po emocjonującym finale 4:3 Szkota Jamie Burnetta. "Kangur" z Australii dokonał nie lada sztuki, bowiem rok temu w Polsce, przy okazji PTC, które rozgrywano w Warszawie, także zwyciężył.

W turnieju, który odbył się w hali sportowo-widowiskowej Gdynia, zaprezentowało się 32 wyśmienitych snookerzystów, w tym prawdziwe sławy tej dynamicznie rozwijającej się dyscypliny sportu, jak czterokrotny mistrz świata John Higgins, Mark Selby, lider światowego rankingu, czy legenda snookera Jimmy White. Taka stawka zawodników gwarantowała rywalizację na najwyższym poziomie. Sam finał był prawdziwym dreszczowcem, który rozgrzał do czerwoności 1150 osób, zgromadzonych w hali. Faworyt, Neil Robertson, szybko objął prowadzenie 3:0 i brakowało mu już tylko jednej wygranej partii do zwycięstwa. Ambitny Szkot zdołał jednak podnieść się z kolan i wyrównał stan meczu. Ostatnia partia trwała bardzo długo, zawodnicy mocno zagmatwali sytuację na stole, blokując większość czerwonych bil przy dolnej bandzie, nieopodal prawej łuzy. Rozpoczęła się taktyczna rozgrywka, z której ostatecznie zwycięsko wyszedł Robertson.

- Myślałem, że to się skończy bardzo szybko. Jednak, kiedy zrobiło się 3:3, byłem pod bardzo dużą presją. Byłbym załamany, gdybym przegrał. Bardzo mi ulżyło, kiedy zakończyłem pojedynek zwycięstwem. Wygrałem ten turniej także w ubiegłym roku. Mam nadzieję, że ten sukces znowu będzie startem do bardzo dobrego sezonu dla mnie. Publiczność była fantastyczna. Ludzie naprawdę kochają snookera. Było super przyjechać tutaj i zaprezentować grę na najwyższym, światowym poziomie - powiedział po zwycięstwie szczęśliwy Robertson.

Australijczyk rozkręcał się w Gdyni z meczu na mecz. Niewiele brakowało, aby odpadł już w pierwszej rundzie rywalizacji, kiedy musiał odrabiać straty w pojedynku z Jamie Jonesem. Ostatecznie triumfował w tym pojedynku 4:3. Także ciężką przeprawę miał późniejszy zwycięzca w drugiej rundzie, kiedy przyszło mu walczyć z dobrze dysponowanym Martinem Gouldem. Obaj zawodnicy zaprezentowali w tym starciu wysoką formę, jednak ktoś musiał odejść od stołu jako pokonany. Australijczyk znowu zwyciężył o włos, 4:3. W ćwierćfinale Robertson zdemolował 4:0 niżej notowanego Chińczyka Tian Pengfeia, jednak w półfinale czekał na niego znakomity gracz, Szkot Stephen Maguire, zwycięzca czterech prestiżowych turniejów rankingowych. Robertson w pojedynku tym wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności, grał praktycznie bezbłędnie i zwyciężył 4:2.

Snookerowy turniej rankingowy w Gdyni rozgrywany był po raz pierwszy, impreza ta przejdzie do historii i z pewnością na długo pozostanie w pamięci kibiców. Mimo nieobecności kilku czołowych zawodników ze światowego rankingu, jak Ronnie O'Sulivan, Judd Trump, Shaun Murphy czy Mark Williams, przez trzy dni zawodów fani patrzyli z wypiekami na twarzy na popisy innych wybitnych snookerzystów. Były przekraczające sto punktów breaki, czyli to, co kibice lubią najbardziej, były niespodziewane zwroty akcji i stojące na wysokim poziomie, zacięte pojedynki. Po zakończonych meczach kibice oblegali wręcz światowe gwiazdy snookera, aby zrobić sobie z nimi zdjęcie lub też wziąć autograf.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki