Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trójmiasto: Rusza akcja edukacyjna. Nie pal śmieci w piecu!

Grażyna Antoniewicz
M. Olivasoto
Rozpoczął się sezon grzewczy i znów nad Trójmiastem w mroźne dni unosi się smog, gdzieniegdzie czuć swąd palonych opon i plastikowych butelek. Ludzie, niestety, traktują piec jak śmietnik. Dlatego Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i straż pożarna, rozpoczyna akcję, która ma powstrzymać trucie. Na razie edukacyjną.

- Wieczorem nie da się otworzyć okna - żalą się mieszkańcy ulicy Małomiejskiej i okolic w dzielnicy Orunia. Pytani kto i kiedy tak kopci nie chcą jednak mówić. Po co się narażać.

- Rzadko otrzymujemy od mieszkańców zgłoszenia dotyczące palenia śmieci w piecu centralnego ogrzewania - mówi Marta Drzewiecka rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku. - Takich zgłoszeń pod numer alarmowy straży miejskiej 986 w tym roku było zaledwie kilka. Co możemy zrobić, gdy otrzymujemy sygnał? Wyruszamy na interwencję, ale właściciel posesji może nie wpuścić strażników do domu, aby pokazać czym pali w swoim piecu. Najczęściej mieszkańcy wypierają się tego, że spalali odpady.

Straż Miejska może jedynie sprawdzić, czy właściciel posesji posiada umowę na wywóz nieczystości i opłaca rachunki, jak również zorientować się, czy taka osoba ma pojemnik na odpady o odpowiedniej pojemności. Jeśli takiej umowy czy pojemnika brak, oznacza to, że właściciel pozbywa się śmieci w sposób nielegalny. Grozi mu za to mandat wysokości do 500 zł.

Straż Miejska przeprowadza również kontrole wspólnie z Wydziałem Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Jego pracownicy, dzięki decyzji prezydenta miasta i specjalnej uchwale, posiadają stosowne zezwolenia na wejście do lokalu i sprawdzenie, czym właściciel pali w swoim piecu. Szukają np. niedopalonych odpadów w piecu, patrzą czy obok nie czekają przygotowane do spalenia plastiki albo opony.

- Nie zdarzyło się jeszcze, aby właściciel odmówił - dodaje dyrektor Maciej Lorek z Wydziału Ochrony Środowiska UM w Gdańsku. - Kiedy przychodzimy ze Strażą Miejską jednak nas wpuszczają. Zdarzyło się, że po otworzeniu popielnika zobaczyliśmy resztki strych opon i pan się przyznał.

W Gdyni także strażnicy miejscy chodzą i sprawdzają czy mieszkańcy mają umowy do odbioru odpadów komunalnych. Urzędnicy już jednak nie mają takich uprawnień jak ich koledzy z Gdańska.
- Bywa, że strażnik miejski wzywany jest przez sąsiada, który zapewnia, że obok palą plastikowe odpady. Funkcjonariusz podchodzi do bramy i słyszy: Do widzenia panu. Nasze przepisy są ułomne w tym zakresie. Niewiele można zrobić - mówi Bartosz Frankowski naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdyni. - Prawo do kontroli bywa często prawem martwym bo nie da się go wyegzekwować. Osobiście mogę pani powiedzieć, że były takie sytuacje, że stałem pod bramą w asyście Straży Miejskiej i pani powiedziała nie wpuszczę państwa na teren mojej nieruchomości...

Problem jeszcze gdzie indziej widzi straż pożarna.
- To wina samorządów, że nie egzekwuje pewnych przepisów wymuszający na mieszkańcach posiadania śmietników. Nie tak łatwo jednak zmienić mentalność człowieka na to potrzeba pokoleń - mówi Grzegorz Pladzyk, dyrektor Zarządu Wykonawczego Wojewódzkiego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Gdańsku.
Z problemem palenia śmieci poradził sobie Sopot. Pod koniec lat 90. kurort do problemu podszedł systemowo. Miasto starało się o status uzdrowiska, więc w 1996 roku został opracowany i wdrożony program dofinansowania zamiany przydomowych pieców węglowych na proekologiczne.
- Również większe kotłownie otrzymywały dofinansowanie z Ekofunduszu na ten cel - opowiada Anna Dyksińska, z biura prasowego miasta. - Program był na tyle skuteczny, że miasto dzisiaj ma status uzdrowiska. Obecnie piece opalane węglem stanowią niewielki procent wśród wszystkich ogrzewanych gospodarstw domowych.

Palenie plastikowych butelek, folii, różnego rodzaju tworzyw sztucznych oraz śmieci niesie ze sobą nie tylko zagrożenie dla środowiska, ale przede wszystkim dla zdrowia ludzi. Jednocześnie piec palacza śmieci krócej wytrzymuje niż piec w którym spala się węgiel lub drzewo. Efekt - po pięciu latach trzeba wymienić piec lub co chwilę czyścić komin.

- Dlatego dla wspólnego dobra, tych sąsiadów, którzy zauważyli, że sąsiad prawdopodobnie spala odpady prosimy o zgłoszenie do Wydziału Ochrony Środowiska lub do Straży Miejskiej - apeluje dyrektor Maciej Lorek.

Dwa lata temu Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska chciał zdiagnozować problem palenia odpadów w piecach. Potrzebna była ankieta z całego województwa.

- Zwrócili się do nas, ponieważ mamy prawie siedemset jednostek w terenie - mówi Grzegorz Pladzyk, dyrektor Zarządu Wykonawczego Wojewódzkiego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Gdańsku. - Dzisiaj już wiemy co ludzie palą, teraz trzeba im powiedzieć jakie jest to szkodliwe.
Dlatego straż podpisała umowę i wspólnie z Funduszem przygotuje akcję edukacyjną. Fundusz da pieniądze na banery, plakaty, prezentacje audiowizualne - przygotowane przez profesjonalistów.
- Naszym zadaniem będzie rozpropagowanie tej akcji. W styczniu rozpoczynamy walne zebrania sprawozdawcze w ochotniczych strażach pożarnych. To jest siedemset spotkań, więc wiele osób zapozna się z tym materiałem. Nasi ochotnicy mają też dostęp do szkół na swoim terenie - mówi dyrektor Pladzyk. - Każda gmina dostanie rzutnik multimedialny i odtwarzacz DVD. Ochotnicy będą prowadzić spotkania z mieszkańcami.

Zagrożenie dla zdrowia

Palenie śmieci jest bardzo szkodliwe. Podczas spalania emitujemy do atmosfery: pyły, które odkładając się w glebie, powodują szkodliwe dla zdrowia człowieka zanieczyszczenie metalami ciężkimi, tlenek węgla - trujący dla ludzi i zwierząt tlenek azotu, który powoduje podrażnienia, a nawet uszkodzenia płuc. Trujący dym zawiera jeszcze: dwutlenek siarki, chlorowodór, cyjanowodór, a także rakotwórcze związki zwane dioksynami. Przy spaleniu 1 kg polichlorku winylu PCV (plastikowe butelki, wiadra, folie, płytki PCV, przewody elektryczne, wykładziny podłogowe, rury itp.) wydziela się ponad 280 litrów gazowego chlorowodoru, który z parą wodną tworzy kwas solny. Z kolei jeden kilogram poliuretanów (gąbki, uszczelki, podeszwy) wytwarza 30-50 litrów cyjanowodoru, czyli tzw. kwasu pruskiego - jednej z najsilniejszych trucizn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki