Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Chomski zastanawia się nad Hlibem w składzie na Start

Rafał Rusiecki
Tomasz Błot
Rozmowa ze Stanisławem Chomskim, trenerem Lotosu Wybrzeża Gdańsk.

- Niedzielny mecz w Gdańsku odbędzie się w cieniu tragedii młodego żużlowca z Gniezna. Jego śmierć przypomina, że żużel nie jest łatwym sportem.

- Z pewnością należy do sportów ekstremalnych. Z tym sportem zawsze było związane pewne ryzyko. Wiele wypadków wygląda makabrycznie, a zdarza się, że żużlowcy wstają po nich, otrzepują ubranie i jadą dalej. Czasami jest odwrotnie i niegroźne kolizje mają poważne konsekwencje. Wypadki się zdarzały i pewnie będzie jeszcze do nich dochodzić, mimo znacznej poprawy bezpieczeństwa. To presja na wynik, stawianie coraz wyżej poprzeczki powoduje, że na torze bywa groźnie.

- Środowa tragedia w Gnieźnie będzie miała przełożenie na ligowy mecz w Gdańsku?

- Każdy odsuwa od siebie złe myśli. Zginął młody chłopak, nieznany dla szerszego grona środowiska żużlowego. Nie chciałbym, aby ta tragedia zaważyła na wyniku niedzielnego meczu. A w nim pojadą doświadczeni zawodnicy. Nie wszyscy wiedzą, jak ważne jest przygotowanie mentalne do zawodów.

- Zgodzi się Pan, że ten dwumecz ze Startem Gniezno jest najważniejszy w tym sezonie?

- Każdy mecz w fazie finałowej jest istotny. Tak się ułożyło, że w przypadku naszej wygranej, w co głęboko wierzę, dalej jesteśmy w grze o ekstraligę. W przypadku przegranej nasze szanse są teoretyczne. Start nie zamyka sobie furtki do elity w przypadku przegranej, a my w takim układzie ją sobie zatrzaskujemy.

- Która z tych drużyn ma więcej atutów w walce o miejsce premiowane awansem?

- Przedstawię swój punkt widzenia. Myślę, że jeśli chodzi o młodzieżowców, to jest remis. Darcy Ward jest skuteczniejszy od Taia Woffindena, ale Anglik nie jeździł w tym sezonie dużo w Polsce. W przypadku Kacpra Gomólskiego i Damiana Sperza plus jest po stronie zawodnika z Gniezna. Sprawa będzie się rozgrywała pomiędzy prowadzącymi pary i "środkiem" zespołu.

- W rundzie zasadniczej Lotos Wybrzeże dwukrotnie przegrał ze Startem.

- Nie powiem, że żużlowcy z Gniezna wygrali szczęśliwie, ale wystarczy spojrzeć na naszą ostatnią konfrontację [31 lipca gdańszczanie przegrali na wyjeździe 42:48 - przyp. aut.]. Z Darcy Wardem w składzie nie przegralibyśmy tego meczu. To jest jednak czysta teoria. Teraz jest inny przeciwnik i zupełnie inna stawka spotkania. Wiemy, że Start będzie mocno zdeterminowany. W przypadku wygranej zdoła zrealizować 95 proc. planu zakładającego awans do ekstraligi.

- Wnioski z tych przegranych spotkań są wyciągnięte?

- Jak zawsze istotna będzie dyspozycja dnia. W ocenie zawodników zawsze przeważają odczucia subiektywne. Na treningach wszystko może się układać, a później przyjeżdża rywal i okazuje się, że jest się daleko w lesie. Muszę wymagać przede wszystkim od doświadczonych zawodników. A od wszystkich wymagam, aby byli przygotowani. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, to zastosujemy roszady.

- Gniezno jest podbudowane wygraną 51:39 nad Polonią.

- Każde zwycięstwo buduje. W Gnieźnie zabrakło punktów Emila Sajfutdinowa. Równie dobrze mecz mógł się zakończyć takim rezultatem, ale w drugą stronę. Rosjanin musiał się wycofać i wynik pozostał sprawą otwartą.

- Jedynym niepewnym ogniwem w Pana zespole jest Paweł Hlib?

- Zastanawiam się, czy go nie wymienić. Ostateczny skład przedstawię zawodnikom przed sobotnim treningiem. Zawsze tak robię, aby mogli się w spokoju przygotowywać, a nie czekać na decyzję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki