Patrząc na wczorajszy skład Arki można przypuszczać, że trener Paweł Sikora kończy eksperymenty i zaczyna sprawdzać funkcjonowanie podstawowej na rundę rewanżową "11". Taka wystąpiła przez pierwsze 60 minut potyczki ze Stomilem. No, może z tą uwagą, że wczoraj zabrakło chorego Dariusza Formelli, który jest blisko wyjściowego składu.
Pierwszą połowę meczu lepiej zaczęli goście. Bramkarza Stomilu postraszyli groźnymi strzałami Piotr Kuklis i Marcin Radzewicz, ale najbliżej otwarcia wyniku był Marcus da Silva. Brazylijczyk strzelał z bliska głową, ale trafił futbolówką prosto w bramkarza. W 41 minucie da Silva już się jednak nie pomylił, kończąc skutecznie wręcz koronkową zespołową akcję Arki. Piłka jak po sznurku wędrowała w trójkącie Kuklis-Radzewicz-Szwoch, aby na końcu trafić do da Silvy, który z bliska strzelał do pustej już praktycznie bramki.
Niestety, tego prowadzenia gdynianie nie utrzymali nawet do przerwy. W 45 minucie Piotr Tomasik podał piłkę z autu do Macieja Szlagi. Futbolówka uciekła pod nogą bramkarzowi Arki, a z prezentu skorzystał Szymon Kaźmierowski i było 1:1. Ten rezultat utrzymał się już do końca meczu.
- Ciągle ciężko pracujemy, więc moim zawodnikom może brakować świeżości. Niemniej mieliśmy 7-8 dogodnych sytuacji do zdobycia bramek i powinniśmy ze Stomilem wygrać. Szlaga strzelił sobie praktycznie samobójczego gola, bo trudno inaczej nazwać sytuację po której Stomil wyrównał - powiedział po meczu trener Paweł Sikora.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
