Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trefl Sopot: Rozmowa z Pawłem Kowalczukiem

Paweł Durkiewicz
Rozmowa z Pawłem Kowalczukiem, koszykarzem Trefla Sopot

Po czterech trudnych meczach na początek macie bilans 2-2. Jesteście zadowoleni?
Szczerze mówiąc, gdyby ktoś przed sezonem powiedział nam, że rozpoczniemy ligę z takim bilansem, wzięlibyśmy ten wynik w ciemno. Teraz jednak, gdy mamy te mecze za sobą myślę, że mogliśmy ugrać nawet więcej. Pozostaje pewien niedosyt, ale generalnie nie ma się czym martwić. Cały czas się zgrywamy, a w międzyczasie mieliśmy w zespole parę mniej czy bardziej poważnych kontuzji. Niedługo do gry powinien wrócić Marcin Stefański. Można powiedzieć, że jest dobrze, a będzie lepiej.

Jest pan jedynym zawodnikiem drużyny pamiętającym dawne czasy sopockiego Trefla. Jak zareagował pan latem na możliwość powrotu do Sopotu?
Od dawna darzę Sopot wielkim sentymentem. Jest to miejsce, gdzie się szkoliłem i dorastałem jako koszykarz. Poznałem tu wówczas dużo przyjaciół i mam ich po dziś dzień. Była to więc dla mnie świetna oferta, zarówno pod względem sportowym, jak i osobistym. Dostałem konkretną propozycję i z chęcią ją przyjąłem.

Podczas ostatnich derbów widać było, że "stary" Trefl ma za sobą wielu oddanych kibiców.
Kibice pomagają nam w sposób fantastyczny. Z pewnością ta drużyna jest inna od tej, która była tu jeszcze w poprzednim sezonie. Sądzę jednak, że nasi fani będą mieli z naszej gry równie dużo frajdy. Możliwe że przegramy te kilka meczów więcej, ale z drugiej strony nie będzie brakowało emocji. Ligowe zwycięstwa znów będą cieszyły.

Przed sezonem włodarze Trefla zapowiadali walkę o play-off PLK, z kolei dziś wielu fachowców widzi was już w "czwórce". Na co stać was w tym sezonie?
Tego typu prognozy to pole do popisu dla dziennikarzy, kibiców, czy prezesów. Jako zawodnik nauczyłem się już jakiś czas temu, że nie warto przedwcześnie spekulować. Można ewentualnie coś powiedzieć po pierwszej rundzie, gdy będziemy juz po kilku meczach i pewne kwestie będą wyjaśnione. A skoro postawiono nam za cel wejście do play-off, to postaramy się to zrobić i dopiero wówczas będziemy myśleć co dalej.

Prezes Kazimierz Wierzbicki zapowiadał, że atutem Trefla będzie dobra atmosfera. Czy pan jako kapitan może to potwierdzić?
Z mojej perspektywy atmosfera jest bardzo dobra. Mamy tu pozytywną mieszankę doświadczenia i młodości. Są tu starzy "wyjadacze", jak Kadziulis, Stefański i ja, są też chłopcy na dorobku. Jak dotąd nie ma żadnych problemów z utrzymaniem korzystnego klimatu w zespole.

Wielu kibiców zastanawia dlaczego pomimo świetnych warunków fizycznych woli pan operować na obwodzie.
Przede wszystkim nie jest chyba wielką tajemnicą, że jestem graczem nastawionym głównie na defensywę. Może w ataku nie jestem zawsze pierwszy, ale za to gdy rywale wychodzą z kontrą, staram się szybko wracać pod nasz kosz i utrudniać im zdobywanie punktów. A co do samego stylu gry, to zależy on od zespołu w którym się występuje. Grywałem już w wielu ekipach, zarówno jako środkowy, jak i uciekająca na obwód "czwórka". W Treflu na ogół pełnię tę drugą rolę.

Dziś gracie z beniaminkiem ze Stalowej Woli. Nie zlekceważycie niżej notowanego rywala?
Nie ma mowy o żadnym lekceważeniu. Mamy już za sobą scouting oparty na zapisie ich ostatnich meczów. Wniosek wypłynął taki, że jest to bardzo niebezpieczny zespół. Wszyscy gracze starają się wnieść swoje maksimum. Poza tym każdy z nich umie odważnie wejść pod kosz. Może i nie jest to gra perfekcyjnie zorganizowana, ale jeśli damy im się rozhulać, możemy mieć kłopoty. Nasz cel to zagrać konsekwentnie i uważnie w obronie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki