Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trefl Sopot pokonał we Włocławku Anwil

Piotr Wiśniewski
Niezwykle cenne zwycięstwo odnieśli koszykarze Trefla Sopot we Włocławku. Sopocianie pokonali Anwil 84:79, czym uciszyli Halę Mistrzów. Do zwycięstwa podopiecznych Karlisa Muiznieksa poprowadził Filip Dylewicz.

- W tym sezonie żadnej z drużyn nie będzie łatwo. Liga jest bowiem bardzo wyrównana. Aby myśleć o zwycięstwie w każdym meczu musimy dać z siebie maksimum - mówił przed meczem opiekun Anwilu, Igor Griszczuk. Szkoleniowiec wicemistrzów Polski odniósł się także do poprzedniego sezonu i starcia obu zespołów. Sopocianie stawili wówczas mocny opór. Po trzech kwartach prowadzili, ale końcówka należała już do Anwilu, który wygrał 80:73. - Mamy nowy zespół, ćwiczymy nowe zagrywki. Przede wszystkim jednak mecz meczowi nierówny. Co prawda poprzednio Kikowski i Waczyński przyćmili Andrzeja Plutę, ale on zawsze pokazuje się z dobrej strony - dodał Griszczuk.

Z dobrej strony na początku meczu pokazali się natomiast goście, którzy w piątek zagrali bez Ceranicia. Jego brak w pierwszej kwarcie nie odbił się jednak na dyspozycji Trefla. Przyjezdni punkty zdobywali przede wszystkim dzięki skutecznie egzekwowanym rzutom wolnym. Dobrze w mecz wszedł Filip Dylewicz i Marcin Stefański. W 2. minucie goście prowadzili 7:2, a po chwili 11:6. Podopieczni trenera Muiznieksa grali na wysokiej skuteczności za dwa. Anwil z kolei nie potrafił w obronie znaleźć recepty na wspomnianych wyżej: Dylewicza i Stefańskiego. Gospodarze punktowali głównie za sprawą świetnie spisującego się Hicksa. To jednak sopocianie po pierwszej kwarcie mieli w zapasie osiem punktów.

Chwilowy przestój Trefla na początku drugiej kwarty Anwil nie bardzo potrafił wykorzystać. Oba zespoły raziły bowiem nieskutecznością. W końcu impas ten przełamał Hicks, a gospodarze doszli na sześć "oczek". Ciężko jednak myśleć o odrabianiu strat gdy przegrywa się w zbiórkach. W tym elemencie Trefl wyraźnie bił rywala. Warto przy tym podkreślić, iż połowa ze wszystkich zbiórek miała miejsce pod koszem włocławian. Przełomowy moment tej partii to zejście z powodu kontuzji Stefańskiego na nieco ponad 5 minut przed końcem kwarty. Sopocki skrzydłowy zdobył siedem punktów i był motorem napędowym akcji gości. W 16. minucie Trefl jeszcze prowadził wyraźnie - 33:25, ale potem gospodarze rzucili się w skuteczną pogoń, gdyż po chwili na tablicy widniał wynik 31:34. Od czego jednak w Treflu jest Dylewicz. Goście utrzymywali przewagę, ale Anwil nie dawał za wygraną. Punkty Kinnarda oraz Waczyńskiego i do przerwy podopieczni trenera Muiznieksa prowadzili 41:38.

- Na razie gramy słabo. Wszystkie piłki kierujemy na wysokich graczy. Brakuje podań na obwód. Mamy problem z odpowiednim rozłożeniem akcentów w ofensywie. Podejmujemy zbyt pochopne decyzje, co goście wykorzystują, skutecznie wyprowadzając kontrataki - dzielił się w przerwie swoimi spostrzeżeniami Andrzej Pluta.

Wynik po przerwie otworzył Ljubotina. Serbski środkowy jak dotychczas wszystkie 10 punktów zdobył z linii rzutów wolnych. Po chwili poprawił Harrington i przewaga gości urosła do 7 punktów. Recepty na taką grę przyjezdnych nie potrafił znaleźć Pluta i znów musiał usiąść na "rezerwie". Z perspektywy ławki oglądał bardzo dobrą grę sopockiej drużyny. Od stanu 40:49 coś się jednak w sprawnie funkcjonującej machinie z Trójmiasta zacięło. Na pewno wpływ na to miało zmęczenie spowodowane agresywną obroną Trefla na całym boisku. Gospodarze zwietrzyli szansę i zbliżyli się na dystans trzech punktów. Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Kikowski. Jego zasługą było prowadzenie gości po 30 minutach 58:53.

Szansa na zwycięstwo była naprawdę blisko. Zdawali sobie z tego sprawę sopocianie, którzy w czwartej kwarcie nie dali pograć gospodarzom. Trefl utrzymywał kilkupunktową przewagę, ale w 35. minucie prowadził już tylko 65:63. W 37 minucie było tylko 70:66 dla przyjezdnych. Gdy goście zanotowali run 5:0 gospodarzom w oczy zajrzało widmo porażki, która ostatecznie stała się faktem na niespełna minutę przed końcową syreną. Hala Mistrzów ucichła wraz z sygnałem oznaczającym koniec meczu. Trefl pokonał tym samym Anwil we Włocławku 84:79.

Anwil Włocławek - Trefl Sopot 79:84 (19:27, 19:14, 15:17, 25:26)
Anwil: Miller 15, Berisha 14, Thompson 13, Hicks 11, Jovanović 11, Thomas 7, Majewski 4, Modrić 2, Pluta 2, Celej 0.

Trefl: Dylewicz 24, Ljubotina 15, Waczyński 15, Kikowski 7, Stefański 7, Harrington 6, Gustas 5, Kinnard 5.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki