- W mieszkaniu znaleziono dwa ciała - brzmi pierwsza wypowiedź prokuratora Jarosława Kembłowskiego, szefa Prokuratury Rejonowej w Starogardzie Gd., dwie godziny od zgłoszenia, który dodaje, że na miejscu pracuje policja i prokuratorzy. Dopiero później na światło dzienne wychodzą kolejne, tragiczne fakty na temat szokującego zdarzenia.
Co tak naprawdę stało się w mieszkaniu? Cały czas trwa śledztwo. Prokuratorzy przyjęli dwie wersje zdarzeń.
- Na tę chwilę możemy powiedzieć, że mamy zabójstwo kobiety - przyznaje Zbigniew Sulewski, zastępca prokuratora rejonowego w Starogardzie Gdańskim. - W mieszkaniu ujawniono także zwłoki jej męża. Nie wykluczamy żadnej z wersji. Jedna z nich jest taka, że oboje zostali przy użyciu noża pozbawieni życia. Inna z wersji zakłada, że to mąż najpierw pozbawił żonę życia, a następnie sam popełnił samobójstwo.
Narzędziem zbrodni był nóż. W mieszkaniu przy ul. Kościuszki śledczy zabezpieczyli wiele śladów. Nieoficjalnie można stwierdzić, że wskazują one na to, że jednak mamy do czynienia z zabójstwem 58-letniej kobiety, a następnie samobójstwem 62-latka. Jednak na oficjalny komunikat w tej sprawie trzeba jeszcze poczekać.
- Na razie są to jedynie wstępne założenia, ale dopiero późniejsze badania tych śladów wiele nam powiedzą - wyjaśnia prokurator.
Kobieta miała na ciele siedem ran ciętych i kłutych, m.in. w okolicach mostka. Mąż z kolei miał dwie rany kłute, które znajdowały się w okolicach szyi. Doszło u niego do przecięcia tętnicy.
Zabezpieczanie śladów w mieszkaniu trwało do późnych godzin nocnych. Prokuratorzy nadal są bardzo oszczędni słowach.
- Na razie nie możemy mówić o nowych faktach w tej sprawie - kwituje krótko prokurator Sulewski. - Wciąż przyjmujemy dwie wersje zdarzeń, choć bardziej prawdopodobna wydaje się być ta, że to mąż zabił żonę, a następnie popełnił samobójstwo. Obecnie czekamy na szczegółowy raport z sekcji zwłok. Najprawdopodobniej otrzymamy go pod koniec tygodnia. Wtedy będziemy wiedzieli, co było przyczyną śmierci małżeństwa.
Zbigniew Sulewski nie wypowiada się na temat informacji, że to jedna z córek znalazła rodziców w mieszkaniu. Dowiedzieliśmy się jednak, że była zaniepokojona, bo mama tego dnia nie pojawiła się w pracy. Faktem jest, że małżeństwo, które miało prawie 25-letni staż, było uważane za spokojne. Rodzina ta nie była znana policji ani prokuratorom, ale... 62-latek, choć przez niektórych sąsiadów był uznawany za sympatycznego starszego pana, to pojawiały się także opinie, że bywał agresywny i miał trudny charakter.
Tragedia wstrząsnęła mieszkańcami Starogardu. O zdarzeniu informowały ogólnopolskie media.
- Dobrze kojarzę tę panią, to była bardzo miła osoba - przyznaje jeden z sąsiadów. - Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Bardzo współczuję córkom.
62-latka z kolei często widywano na spacerach z psem. Nieoficjalnie wiemy, że nie pracował, a jego żona była zatrudniona w jednej z dużych firm w Starogardzie. Co takiego się stało, że doszło do tragedii? Trudno stwierdzić. Sąsiedzi nie potwierdzają bowiem, że tego dnia słyszeli awanturę w mieszkaniu, gdzie znaleziono zwłoki.
Z podobnym zdarzeniem miejscowi prokuratorzy mieli do czynienia około 10 lat temu, kiedy to w jednym z mieszkań pod Skarszewami odnaleziono zwłoki dwóch osób
Pogrzeb małżeństwa ze Starogardu Gd. odbył się w minioną sobotę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?