Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Tosca" w Operze Bałtyckiej. Marek Weiss-Grzesiński: Reżyseruję serial o wielkich kobietach [WYWIAD]

Jarosław Zalesiński
Marek Weiss-Grzesiński: - Tosca, jak większość kobiet, wierzy, że śmierć można oszukać. Na tym polega jej rozgrywka ze Scarpią
Marek Weiss-Grzesiński: - Tosca, jak większość kobiet, wierzy, że śmierć można oszukać. Na tym polega jej rozgrywka ze Scarpią mat. prasowy
Z Markiem Weissem-Grzesińskim, dyrektorem Opery Bałtyckiej, o przygotowywanej przez niego premierze "Toski" Pucciniego

Tosca jest bohaterką tak dopasowaną do Pańskich przedstawień, że aż dziw, iż operę Pucciniego reżyseruje Pan w Gdańsku dopiero teraz.
Sam się śmieję, że to następny odcinek serialu pod tytułem "Wielkie kobiety". Ale akurat w przypadku Toski opowieść o jej charakterze czy zaletach wydaje mi się mniej ważna, bo aż tak wielkich zalet jednak sobą nie reprezentuje.

Jak to? To szlachetna postać.
Szlachetna, ale nie tak jak Madame Butterfly czy Tatiana w "Onieginie". Nie ma w "Tosce" momentów pokazujących niezłomność głównej bohaterki. Tosca jest ciekawa z innego powodu: podejmuje coś, co wszystkich bardzo interesuje.

Walkę o miłość?
Nie tylko. Ja to nazywam bergmanowską grą ze śmiercią. Tosca, jak większość kobiet, wierzy, że można śmierć oszukać. Na tym polega jej rozgrywka ze Scarpią, który symbolizuje śmierć z racji i swojego urzędu prefekta policji, i swego psychopatycznego charakteru. Tosca próbuje uniknąć klęski w grze ze śmiercią, ale - podobnie jak my wszyscy - tę grę przegrywa. Trzeba jednak przyznać, że jej klęska jest pięknie przez Pucciniego pokazana. I dzięki temu z Toski robi się imponująca postać, która naiwnie walczy z czymś, z czym się walczyć nie da.

Jakie znaczenie ma w tym to, że Tosca jest bohaterką kobiecą?
Wydaje mi się, że generalnie kobiety bardziej bronią życia. Mężczyźni jednak często życiem szastają, nie jest ono dla nich najwyższą wartością, bo czasem wartością wyższą są Honor, Ojczyzna i tak dalej. Obrona życia jako najwyższej wartości związana jest poprzez biologię z kobiecym losem. Fascynuje mnie to i wydaje mi się w "Tosce" najważniejsze. Historycznym kontekstem w ogóle się tu nie zajmuję.

Rzadko to Pana zajmuje.
Czasem wydaje mi się on ważny, czasem nie. W tym przedstawieniu historyczny kontekst będzie jedynie pretekstem, najważniejsza jest próba opowiedzenia mitu o grze ze śmiercią. To, że historia toczy się w Rzymie w 1800 roku, szczerze mówiąc, kompletnie mnie nie interesuje.

Nie jest ważne, że Cavaradossi, ukochany Toski, tworzy obraz w rzymskim kościele, ale pewnie ważne jest, że to obraz Marii Magdaleny, często przedstawianej z symbolami przemijania i śmierci?
To, że przez całą historię przewija się wątek Marii Magdaleny, jest ciekawe. Nie chcę tego zbyt szeroko rozwijać, bo i tak pewnie nic z tego w wywiadzie nie zostanie...

Może zmieszczę...
Opozycja pomiędzy Matką Boską i Marią Magdaleną jest jednym z najciekawszych wątków w historii chrześcijaństwa. W operze Pucciniego niewątpliwie się on przewija. Osoba portretowana przez Caravadossiego jako Maria Magdalena jest postacią, z którą w jakimś sensie Caravadossi zdradza Toscę. Ewangeliczna Maria Magdalena łączyła świętość z pokusą i grzechem. Często przedstawiana była z czaszką, tak jakby medytowała, czym jest śmierć, a czym zmartwychwstanie. Znajdowała się jednak po stronie śmierci i nie mogła przekroczyć granicy zmartwychwstania, tak jak dostąpiła tego Matka Boska.

Tosca tak samo jest śmiertelniczką...
Gra ze śmiercią zawsze kończy się dla nas klęską. Taka już jest specyfika tej gry. Inaczej nigdy nie było i nie będzie. Ale zawsze pozostaje ciekawe to, jak się człowiek w tej grze zachowuje. To już warto obejrzeć, pochwalić, identyfikować się z tym albo nie. Nic innego nam w tej grze nie pozostaje.

Podczytuję czasem Pański blog. Pisał Pan na nim niedawno o Bogu w teatrze operowym. Interesuje Pana sacrum w operze.
To poważny problem. Czy możemy interpretować na różne sposoby wątki biblijne i nowotestamentowe bez kontekstu religijnego, bez jednoznacznego rozstrzygnięcia, co jest święte, a co jest świeckie. Kiedy ta granica zaczyna się zacierać i sacrum nie jest tak jednoznaczne, wtedy opowiadanie o tym siłą rzeczy staje się rodzajem interpretacji. Albo obłudy. W Hollywood, jak wiadomo, można nakręcić widowiskowy film o Jezusie, niemający nic wspólnego z wiarą. Wydaje mi się, że w operze trzeba wątki religijne traktować jednak poważnie, trzeba znaleźć jakieś własne racje, dla których się to robi.

W Pańskim operowym serialu o ,,wielkich kobietach" akcenty położone są zawsze trochę inaczej. Kiedyś Scarpia byłby u Pana pewnie lubieżnikiem, teraz jest raczej okrutnikiem i symbolem śmierci.
Jedno z drugim często idzie w parze. Ci, którzy zajmują się śmiercią, przemocą, manipulacją, przeważnie cierpią na zaburzenia na tle seksualnym. Mało jest takich postaci jak Rudolf Hess, normalny ojciec i głowa rodziny.

Ale jednak to spotkanie świata kobiecego i męskiego w Pańskiej "Tosce" , tak jak Pan o tym opowiada, wygląda trochę inaczej niż np. w "Don Giovannim".
Upłynęło od tamtej mojej inscenizacji trochę czasu, więc inaczej o tym myślę. To - dodam - najszczęśliwszy okres w moim życiu, kiedy mam swój teatr. To nadzwyczajny przywilej. Mogę pozwolić sobie na to, żeby właśnie przeprowadzać takie "badania", interpretować różne problemy po swojemu.

Ten ,,najszczęśliwszy okres" to, jak rozumiem, gdański rozdział Pańskiej reżyserskiej kariery, który - jak to Pan już zapowiedział - zakończy się po przyszłym sezonie.
Spektakle, które tu realizowałem, układają się w pewien ciąg, to prawda. Miałem to szczęście, że nie musiałem realizować przedstawień, które by odciągały uwagę, nie musiałem świadczyć serwitutów wynikających z funkcji. Wiele osób stawia mi zarzut, że nie jestem dyrektorem, który uwzględnia gusta i potrzeby wszystkich. Ale tak się nie da. Jedną z największych plag i klęsk w życiu kulturalnym jest - według mnie - to, że tak strasznie jesteśmy poddani presji oglądalności i słupków.

To źle?
Zawsze to prowadzi do tworzenia dzieł najmniej kontrowersyjnych, najbardziej strawnych. Mamy serwować lekkie, szybkostrawne jedzenie, które nikomu nie zaszkodzi. To zabójcze.

Dzięki temu, że mógł Pan robić w Gdańsku ,,swój" teatr, zajmował się Pan tym, co zajmuje Pana najbardziej, czyli relacjami pomiędzy jedną i drugą płcią. Ciekawa rzecz, że teraz zajmują się tym wszyscy.
Nagle stało się to najważniejszym problemem we wszystkich sporach. Nawet polityczne podziały schodzą na dalszy plan, a dyskusje skupiają się na różnicach światopoglądowych. Prowokują one najgwałtowniejsze spory - kiedy tylko w dyskusjach dochodzi się do spraw zasadniczych, aborcji czy związków partnerskich. Na horyzoncie tych sporów widnieje podstawowe pytanie: czy jest Bóg, czy Go nie ma? I dlatego podobne debaty wywołują zawsze największe emocje.

Premiera ,,Toski" w Operze Bałtyckiej 25 maja. Partię tytułową śpiewa Katarzyna Hołysz, Caravadossiego - Jacek Laszczkowski, Scarpii - Mikołaj Zalasiński.


color="#a60909">Treści, za które warto zapłacić!

REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki