Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kwiatkowski: Z problemami trzeba walczyć

Paweł Durkiewicz
Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy sopockiego Trefla
Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy sopockiego Trefla Przemek Świderski
Z dyrektorem sportowym Trefla Sopot Tomaszem Kwiatkowskim rozmawia Paweł Durkiewicz.

- Emocje wokół sprawy Przemysława Zamojskiego już opadły. Jakie wnioski wyciągnęliście jako klub z całego zamieszania?

- Mogę wyrazić tylko swoją osobistą opinię w tej sprawie. Oczywista refleksja jest taka, że najlepiej byłoby funkcjonować w świecie idealnym, w którym wszystkie porozumienia są realizowane w pełni. Z całej tej sytuacji wniosek dla nas jest taki, że nie zawsze możemy być pewni realizacji zawartych porozumień oraz to, że rywalizacja sportowa nie zawsze toczy się tylko na parkiecie i tylko pomiędzy dwoma klubami.

- Sprawa zakończyła się porozumieniem - waszym, zawodnika, jego agenta i klubu Asseco Prokom Gdynia. Niektórzy nadal jednak twierdzą, że dobrowolnie odpuściliście kontrakt Zamojskiego, by uniknąć niekorzystnego rozstrzygnięcia trybunału arbitrażowego FIBA.

- W takim razie postaram się wyjaśnić. Pierwszą instancją, która mogła podjąć decyzję o "uwolnieniu" zawodnika, był Polski Związek Koszykówki, który, po przeanalizowaniu sytuacji prawnej, w określonym wcześniej terminie odmówił wydania listu czystości. Biorąc pod uwagę zapisy umowy, jedynym organem mogącym rozstrzygnąć o ważności umowy był Koszykarski Trybunał Arbitrażowy w Lozannie, dlatego decyzja PZKosz była w moim przekonaniu jedyną możliwą.
To, że PZKosz nie wydał listu czystości, uświadomiło stronom, że sytuacja nie jest jednoznaczna i było pewnym znakiem dla Przemka, że sezon może być dla niego stracony. My ze swojej strony po konsultacji z drużyną doszliśmy do wniosku, że powrót Przemka do nas jako zawodnika byłby bardzo trudny - a atmosfera w drużynie to klucz do sukcesu sportowego. Jeżeli wszystkie powyższe elementy zbierzemy w całość, to jest oczywiste dla ludzi rozsądnych, że lepiej wypracować kompromis i skoncentrować się na naszej podstawowej działalności. Osiągnięte porozumienie jest dla nas satysfakcjonujące, a zawodnikowi umożliwiło powrót do uprawiania sportu. Jak widać, udało się to zrobić bardzo szybko.

Trefl lepszy od Kotwicy

- Czy mieliście zaległości wobec Zamojskiego?

- Nie mogę odnieść się bezpośrednio do tej sprawy z uwagi na klauzule poufności zawarte w umowach i porozumieniach, warto jednak wyjaśnić, że w każdej umowie zawieranej przez kluby i zawodników są przewidziane terminy, ale też i warunki płatności, oraz dopuszczalny okres opóźnień w wypłacie. Nie jest oczywiście rzeczą godną pochwały, gdy pracodawca nie płaci na czas, natomiast obie strony muszą formalnie dotrzymywać warunków kontraktów. Jako klub nie możemy sobie pozwolić na żadne rażące odstępstwa od tych zapisów, bo mogłoby to skutkować natychmiastowym rozwiązaniem umowy, a praktycznie każdy z naszych podstawowych zawodników bez trudu znalazłby sobie nowy klub. Kreowana w mediach sytuacja naszego klubu nie jest zgodna z prawdą, a my nie zawsze możemy się bronić, choćby z powodów wspomnianych klauzul poufności.

- Z czego wynikły wasze problemy finansowe? Wiele mówiło się, że tuż przed startem sezonu jeden ze sponsorów obciął swoje nakłady, padają nawet sumy w rodzaju 2-3 milionów złotych.

- Nie jestem uprawniony do informowania o szczegółach naszych relacji ze sponsorami, ale rzeczywiście pewne założenia budżetowe, które przyjmowaliśmy, nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Taka sytuacja zawsze jest trudna do rozwiązania, zwłaszcza gdy zostały już zaciągnięte pewne zobowiązania. Obecnie wspólnie z naszymi stałymi sponsorami oraz ze szczególną pomocą ze strony firmy Lotos oraz Trefl SA pracujemy nad zmianami, o których już niedługo będziemy szerzej komunikować, a które pomogą nam skoncentrować się już w pełni tylko na wyniku sportowym.
Nie żyjemy w łatwych czasach, a dodam, że problemy są także w miejscach, które do tej pory były synonimem stabilności i dobrobytu, takich jak Niemcy. W ostatnim czasie jeden z klubów koszykarskiej Bundesligi po prostu musiał ogłosić upadłość.

- Paradoksalnie mimo wielu zawirowań pod względem sportowym radzicie sobie dobrze. W drugiej części rundy Trefl zagra kilka ważnych meczów u siebie. Czy gracze udźwigną presję?

- Jak dotąd ani razu nie zgubiliśmy punktów z niżej notowanymi rywalami. Przegrywaliśmy wyłącznie na wyjeździe z drużynami z szerokiej ligowej czołówki. Teraz przyjdzie nam bronić własnego parkietu w starciach z silnymi rywalami i na pewno nie będzie nam łatwo. Wiele drużyn pretenduje do czołowych miejsc, co widać po tym, że ciągle się wzmacniają personalnie. Musimy teraz być przygotowani na mecze z zespołami, które będą silniejsze niż w pierwszych potyczkach z nami, z kolei nasz potencjał po odejściu Przemka Zamojskiego z pewnością jest niższy. Trzeba mieć i pokorę, i szacunek dla przeciwnika, jednak nasz zespół jest dobrze prowadzony, koszykarze ciężko trenują, a atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Dlatego uważam, że przy dobrej postawie wszystkich naszych koszykarzy jesteśmy w stanie pokusić się o komplet zwycięstw w tych meczach.

Zamojski może grać w Asseco Prokomie

- Czy można się spodziewać, że w miejsce Zamojskiego sprowadzicie nowego obrońcę?

- Na razie nie planujemy ruchów kadrowych. Przypatrujemy się pracy pozostałych zawodników, licząc, że zwłaszcza ci młodsi, jak Michał Michalak czy David Brembly, będą coraz większym wsparciem dla drużyny. Mamy zawodników, którzy mają teraz szansę się pokazać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki