Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kafarski nadal trenerem Lechii!

Paweł Stankiewicz
Trener Tomasz Kafarski zapewnia, że ze spokojem szedł na spotkanie z zarządem Lechii
Trener Tomasz Kafarski zapewnia, że ze spokojem szedł na spotkanie z zarządem Lechii Tomasz Bołt
Zapowiadało się trzęsienie ziemi w Lechii po ostatnich porażkach z Koroną i Podbeskidziem, a zwłaszcza po kompromitacji z Limanovią. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Do Gdańska przyjechał główny właściciel Andrzej Kuchar, było spotkanie z zarządem klubu i Kafarski nadal pracuje z biało-zielonymi.

Do spotkania doszło między porannym a popołudniowym treningiem. I już przed tymi drugimi zajęciami widać było, że zmian nie będzie, bo szkoleniowcowi humor dopisywał.

- Nie bierzcie tego do siebie, po prostu jest przewiew - rzucił Kafarski żartobliwie w kierunku dziennikarzy, zamykając drzwi od szatni.

Dobry humor nie mógł dziwić, bo Kafarski nadal będzie prowadził biało-zielonych. Zresztą zapewnia, że ze spokojem przyjechał na rozmowy z zarządem. I się nie pomylił, bowiem opcja jego dymisji nie była brana pod uwagę.

- Nie bałem się, że jadę po dymisję. Wiedziałem, że podczas konstruktywnej rozmowy mogę wybronić się argumentami. Mam wciąż pomysł na ten zespół, trochę zmieniliśmy treningi i wierzę, że lepsza gra i zwycięstwa przyjdą już od najbliższego meczu. Po meczach z Wisłą i Górnikiem byłem chwalony, a teraz spuszczany w otchłań. Dostałem jednak drugą szansę i chcę ją wykorzystać - powiedział szkoleniowiec biało-zielonych.

Po chwili zamknięte zostały także okna, a po krótkiej rozmowie piłkarze wyszli na boisko.

W tym gronie nie było czterech piłkarzy. Pawła Kapsy, który z końcem roku odejdzie z Lechii jako piłkarz bez kontraktu, Luiza Carlosa Santosa Deleu oraz Kamila Poźniaka, którzy zostali przesunięci do zespołu rezerw. Z kolei Mariusz Korzępa wylądował w drużynie Młodej Ekstraklasy. Te decyzje zostały podjęte na wniosek trenera Kafarskiego. O ile sprawa Brazylijczyka nie dziwi, bo Deleu gra bardzo słabo, za to Poźniak został ukarany chyba za to, że nie potrafi przebić się do pierwszego składu, bo na boisku pojawia się sporadycznie.

- W obu przypadkach decydowały względy sportowe. Nie będzie im łatwo wrócić, bo kadra została okrojona do 21 piłkarzy z pola. Musiałbym przesunąć kogoś innego do rezerw, aby ci piłkarze znowu znaleźli się w pierwszej drużynie - tłumaczy trener Kafarski.

Piłkarze nie chcieli komentować tych decyzji.

- Jesteśmy w rezerwach i zobaczymy co będzie dalej. To jest decyzja trenera - mówili zgodnie.

Kary dotknęły piłkarzy. Zawodnicy mają zawieszone do odwołania premie meczowe, również do odwołania zawieszone zostały rozmowy z zawodnikami, którym po sezonie wygasają kontrakty, czyli z Krzysztofem Bąkiem, Tomaszem Dawidowskim, Sergejsem Kożansem, Ivansem Lukjanovsem i Piotrem Wiśniewskim.

- W tych rozmowach nie mieliśmy zbyt wiele argumentów. Wyniki i gra były, jakie były. Z Podbeskidziem i Koroną można przegrać, ale po porażce z Limanovią było mi tak wstyd, jakbym coś ukradł i został przy tym złapany za rękę. Na pewno możemy grać lepiej i musimy powalczyć o odzyskanie premii. Wierzę, że koledzy szybko do nas wrócą, ale oni też sami muszą sobie pomóc. Przez 2,5 roku, od kiedy jestem w Lechii, nie mieliśmy takiego kryzysu. Wierzę, że wrócimy po tym podwójnie silniejsi - powiedział Łukasz Surma, kapitan Lechii.

Biało-zieloni wciąż mają walczyć o europejskie puchary. Zagrożenie realizacji celu ma być monitorowane na podstawie wyników. Jeśli nie będzie poprawy, to może dojść do ostrzejszych kroków dyscyplinarnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki