Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Jankowski, trener Polpharmy Starogard Gdański: Zwycięstwa muszą przyjść [ROZMOWA]

Paweł Durkiewicz
Przemyslaw Swiderski
O wynikach i sytuacji koszykarzy Polpharmy rozmawiamy z Tomaszem Jankowskim, trenerem ekipy ze Starogardu Gdańskiego.

Forma Polpharmy idzie ostatnio w górę, ale wciąż nie wystarcza do wygrywania meczów. Kiedy lepsza gra przełoży się na zwycięstwa?
Na to pytanie nie mam odpowiedzi. Na pewno tegoroczna liga jest bardzo wyrównana. Pomyłka na boisku w pojedynczej akcji w ataku lub obronie może zadecydować o końcowym wyniku i o tym, czy po danej kolejce jest się na 15 czy 10 miejscu. Tak było chociażby w naszym sobotnim meczu w Gdyni z Asseco czy wcześniejszym przeciwko MKS Dąbrowa Górnicza. Taka jest po prostu koszykówka. Od początku sezonu pracujemy mocno na treningach, daje to pewne efekty, ale zdajemy sobie sprawę, że wykonaną robotę musimy jeszcze przekuwać na zwycięstwa w lidze.

Katastrofalny mecz we Wrocławiu, przegrany 48:91, był dla was dnem, od którego staraliście się odbić?
Faktem jest, że tamten mecz będzie śnił się nam wszystkim jeszcze przez długi, długi czas. Nie spodziewałem się, że jesteśmy w stanie grać na tak tragicznej skuteczności jak wówczas. Po tamtym feralnym meczu ze Śląskiem rzeczywiście pokazaliśmy kilka ciekawych momentów w starciu z silnym AZS Koszalin, ostatnio w Gdyni nawiązaliśmy walkę na trudnym terenie, ale czy w związku z tym odbiliśmy się od dna… Może i tak, bo nasz występ we Wrocławiu to było dno i już go nie powtórzymy.

Zadebiutował u was nowy rozgrywający Anthony Miles, który na razie wyróżnia się głównie wątłą budową ciała. W Gdyni było mu ciężko w fizycznej walce z rywalami.
Generalnie oceniam jego debiut w Gdyni pozytywnie. Na pewno musi upłynąć jeszcze trochę czasu, zanim pozna naszą ligę. Podczas jednej z przerw na żądanie powiedziałem mu, żeby szybciej uczył się tutejszych realiów i np. nie wchodził pod kosz przed gracza mierzącego 217 cm [Ovidijus Galdikas z Asseco - przyp. red.]. Dla nas jest ważne, że Miles to gracz, który ma już pewne doświadczenie z gry w Europie i mentalnie jest przygotowany do gry na tym poziomie. Myślę, że da sobie radę, choć widać trochę po nim, że ma za sobą długą przerwę w grze. Oceniam, że na razie jest gotowy w 75 procentach. Z czasem jego forma powinna iść w górę.

Czy na wymianie rozgrywającego ruchy kadrowe Polpharmy się skończą?
Przede wszystkim czekamy na ostateczną diagnozę kontuzji Macieja Strzeleckiego [w poniedziałek okazało się, że uraz nie jest groźny, a zawodnik za ok. dwa tygodnie wróci do treningów - przyp. red]. Mamy nadzieję, że uraz nie zmusi go do zbyt długiego rozbratu z koszykówką. Tak czy inaczej, myślimy poważnie o wzmocnieniu pod koszem, gdzie brakuje nam zawodników. Zobaczymy, czy uda się to zrobić.

Waszym problemem pozostaje nikły udział Polaków w dorobku punktowym zespołu. W Gdyni, z 73 "oczek" całej drużyny, rodzimi zawodnicy zdobyli zaledwie 10.
Kilkukrotnie w tym sezonie mieliśmy już mecze, w których nasi polscy chłopcy zagrali co najmniej solidnie. W spotkaniu z Asseco ciężar gry wyraźnie wzięli na siebie gracze podkoszowi, co widać po statystykach meczowych. Dużo rzutów oddali u nas Evan Ravenel i Tony Meier. Polacy w związku z tym mieli tym razem mniej okazji do zdobywania punktów. Oczywiście, że forma faluje, ale nie dotyczy to tylko polskich zawodników.

Ravenel pozostaje waszą podkoszową ostoją, choć swoim stylem gry coraz bardziej utwierdza nas w przekonaniu, że jest typowym silnym skrzydłowym, a nie centrem.
Nie mogę zgodzić się z tym stwierdzeniem. Owszem, Evan potrafi rzucać z dalszej odległości i nieźle panuje nad piłką, ale według mnie, nie jest "czwórką". Oczywiście trudno mówić o klasycznym centrze w kontekście gracza o wzroście 203 cm, ale nie jest to też skrzydłowy. To gracz typowo podkoszowy i taką rolę u nas pełni.

Teraz przed wami mecz z King Wilkami Morskimi Szczecin. Beniaminek dokonał wielu zmian od czasów, gdy kilkukrotnie grał z wami w sparingach przed sezonem.
I właśnie dlatego nie będziemy brać pod uwagę tamtych meczów w ocenie siły naszego rywala. W drużynie trenera Krzysztofa Koziorowicza faktycznie było w międzyczasie sporo roszad, bo i początek rozgrywek nie wypadł po ich myśli. Sądzę, że dla nas będzie to dobry moment na przerwanie złej passy, zwłaszcza że zagramy u siebie. Liczę na to, że znów zrobimy krok do przodu i tym razem zdołamy dobrą grę przełożyć na korzystny wynik końcowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki