Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To dopiero początek wyboistej drogi Lotosu

Patryk Kurkowski
Większość rywali straszy Lotos w Eurolidze skutecznością
Większość rywali straszy Lotos w Eurolidze skutecznością Tomasz Bołt
Ponoć jedna jaskółka wiosny nie czyni. W przypadku Lotosu, który na zwycięstwo w Eurolidze czekał niespełna rok, wygrana nad Bourges Basket miała jednak ogromne znaczenie. Może też mieć wielki wpływ na dalsze losy gdyńskiego zespołu, bo nie dość, że się wreszcie udało przełamać niemoc, co z pewnością odblokowało psychicznie koszykarki, to upragniony awans do drugiej rundy wciąż jest w zasięgu ręki.

Dokładnie 11 listopada, czyli w Dzień Niepodległości, biało-żółto-niebieskie odniosły ostatnią wygraną w Eurolidze. Wówczas to zespół prowadzony przez Dariusza Raczyńskiego pokonał, po wyrównanym i emocjonującym boju, Gospic Croatię Osiguranje. Niestety, później przegrał sześć kolejnych meczów i ostatecznie zakończył rywalizację na ostatnim miejscu, z fatalnym bilansem 1-9.

Takiego scenariusza trójmiejska drużyna nie bierze nawet pod uwagę, bo mierzy w wyjście z grupy. Toteż wygrana nad Bourges po trzech porażkach na starcie - z UMMC Jekaterynburg, Uni Seat Györ i Ros Casares Walencja, nabrała większego znaczenia. To sukces, ale zarazem początek wyboistej i wciąż długiej drogi.

- Rzeczywiście, awans jest nadal w naszym zasięgu, ale musimy szukać zwycięstw - mówi Mieczysław Krawczyk, prezes klubu.

Pytanie tylko, czy to jednorazowy sukces, podobnie jak przed rokiem, czy też już efekt coraz lepszej postawy.

- Nie można powiedzieć, że ten zespół jest już kompletny i dobrze zgrany. Minął miesiąc od rozpoczęcia rozgrywek, a to zdecydowanie za mało czasu, żeby się odpowiednio poznać - stwierdził Krawczyk, dodając, że Lotos wciąż popełnia sporo błędów, ale ma inny atut.

Chodzi oczywiście o determinację, której gdyniankom nie można było odmówić w żadnym starciu, ale kluczowe znaczenie miała podczas konfrontacji z francuskim klubem. W meczu z Bourges znalazły się w wielkich tarapatach, bo przegrywały w trzeciej kwarcie kilkunastoma punktami. Chociaż były już skazywane na porażkę, to znalazły swój rytm i... wygrały, zamykając w ten sposób usta malkontentom.

- Zespół pokazał w tym spotkaniu charakter. Nie poddał się w trudnym momencie i z tego trzeba się cieszyć. Zwłaszcza że nasz rywal ma w tym sezonie zdecydowanie większe aspiracje i dysponuje silniejszym składem. Szkoda tylko tej porażki na Węgrzech, ale być może uda nam się odrobić straty w jakimś meczu wyjazdowym - powiedział Krawczyk, ale prawdopodobnie nie miał na myśli najbliższego starcia.

Kolejny przystanek Lotosu w Eurolidze to Stambuł, gdzie w środę o godz. 20 nasz zespół zmierzy się z Galatasarayem. Obu drużyn nie można tak naprawdę rozpatrywać w tych samych kategoriach. Dzieli je wszystko. Począwszy od możliwości finansowych, przez potencjał koszykarek, a skończywszy na celu.
Zespół Ceyhuna Yildizoglu, samotny lider grupy A, wygrał dotychczas wszystkie cztery spotkania. Galatasaray pewnie ograł przeciętniaków, ale zmiażdżył też rosyjskiego hegemona UMMC Jekaterynburg. Turecka ekipa przeciętnie zdobywa w każdym meczu blisko 88 punktów! Całość robi piorunujące wrażenie.

Zawodniczki hiszpańskiego szkoleniowca mają iluzoryczne szanse, żeby z dalekiego wojażu wrócić z triumfem. Wydaje się, że będzie to raczej okazja do pracy nad mankamentami, sprawdzenia swojej wartości na tle mocniejszych rywalek, aniżeli wyrównana potyczka.

- Na pewno zwycięstwo nad Bourges dodało nam wiary. Wiary we własne umiejętności - dodał prezes Krawczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki