Dokładnie 11 listopada, czyli w Dzień Niepodległości, biało-żółto-niebieskie odniosły ostatnią wygraną w Eurolidze. Wówczas to zespół prowadzony przez Dariusza Raczyńskiego pokonał, po wyrównanym i emocjonującym boju, Gospic Croatię Osiguranje. Niestety, później przegrał sześć kolejnych meczów i ostatecznie zakończył rywalizację na ostatnim miejscu, z fatalnym bilansem 1-9.
Takiego scenariusza trójmiejska drużyna nie bierze nawet pod uwagę, bo mierzy w wyjście z grupy. Toteż wygrana nad Bourges po trzech porażkach na starcie - z UMMC Jekaterynburg, Uni Seat Györ i Ros Casares Walencja, nabrała większego znaczenia. To sukces, ale zarazem początek wyboistej i wciąż długiej drogi.
- Rzeczywiście, awans jest nadal w naszym zasięgu, ale musimy szukać zwycięstw - mówi Mieczysław Krawczyk, prezes klubu.
Pytanie tylko, czy to jednorazowy sukces, podobnie jak przed rokiem, czy też już efekt coraz lepszej postawy.
- Nie można powiedzieć, że ten zespół jest już kompletny i dobrze zgrany. Minął miesiąc od rozpoczęcia rozgrywek, a to zdecydowanie za mało czasu, żeby się odpowiednio poznać - stwierdził Krawczyk, dodając, że Lotos wciąż popełnia sporo błędów, ale ma inny atut.
Chodzi oczywiście o determinację, której gdyniankom nie można było odmówić w żadnym starciu, ale kluczowe znaczenie miała podczas konfrontacji z francuskim klubem. W meczu z Bourges znalazły się w wielkich tarapatach, bo przegrywały w trzeciej kwarcie kilkunastoma punktami. Chociaż były już skazywane na porażkę, to znalazły swój rytm i... wygrały, zamykając w ten sposób usta malkontentom.
- Zespół pokazał w tym spotkaniu charakter. Nie poddał się w trudnym momencie i z tego trzeba się cieszyć. Zwłaszcza że nasz rywal ma w tym sezonie zdecydowanie większe aspiracje i dysponuje silniejszym składem. Szkoda tylko tej porażki na Węgrzech, ale być może uda nam się odrobić straty w jakimś meczu wyjazdowym - powiedział Krawczyk, ale prawdopodobnie nie miał na myśli najbliższego starcia.
Kolejny przystanek Lotosu w Eurolidze to Stambuł, gdzie w środę o godz. 20 nasz zespół zmierzy się z Galatasarayem. Obu drużyn nie można tak naprawdę rozpatrywać w tych samych kategoriach. Dzieli je wszystko. Począwszy od możliwości finansowych, przez potencjał koszykarek, a skończywszy na celu.
Zespół Ceyhuna Yildizoglu, samotny lider grupy A, wygrał dotychczas wszystkie cztery spotkania. Galatasaray pewnie ograł przeciętniaków, ale zmiażdżył też rosyjskiego hegemona UMMC Jekaterynburg. Turecka ekipa przeciętnie zdobywa w każdym meczu blisko 88 punktów! Całość robi piorunujące wrażenie.
Zawodniczki hiszpańskiego szkoleniowca mają iluzoryczne szanse, żeby z dalekiego wojażu wrócić z triumfem. Wydaje się, że będzie to raczej okazja do pracy nad mankamentami, sprawdzenia swojej wartości na tle mocniejszych rywalek, aniżeli wyrównana potyczka.
- Na pewno zwycięstwo nad Bourges dodało nam wiary. Wiary we własne umiejętności - dodał prezes Krawczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?