18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teun Buijs trener Atomu Trefla Sopot: Wszystko zaczyna się od młodych [ROZMOWA]

Rafał Rusiecki
Teun Bujis, trener Atomu Trefla Sopot
Teun Bujis, trener Atomu Trefla Sopot Tomasz Bołt/Polskapresse
Z Teunem Buijsem, trenerem siatkarek Atomu Trefla Sopot, rozmawia Rafał Rusiecki

- Od piątku będziemy emocjonować się mistrzostwami Europy w siatkówce. Holandia zagra w grupie C z Serbią, Finlandią i Słowenią. Pana rodacy mogą sprawić niespodziankę?

- Już mnie zaskoczyli, ponieważ w Lidze Światowej walczyli o pierwsze miejsce w grupie z Kanadą. Zabrakło im niewiele. To młody zespół, ale bardzo zdolny. Dwóch naszych trenerów potrafi stworzyć dobrą atmosferę w reprezentacji. Holandia w ostatnich tygodniach rozegrała kilka meczów towarzyskich. Ograła m.in. Rosję w memoriale Wagnera i dwukrotnie Francję. Być może zaskoczą także podczas mistrzostw. Najtrudniejszym rywalem będzie w tej grupie oczywiście Serbia.

- A co sądzi Pan o polskiej drużynie, która w pierwszej fazie występować będzie w Ergo Arenie?

- Widziałem wyniki waszej reprezentacji w Lidze Światowej. Myślę, że miała pewne problemy. Nie grała optymalnie. Może to było oszczędzanie energii na te mistrzostwa, bo to w końcu kluczowy turniej w tym roku. Polacy grają u siebie. Uważam, że niesieni dopingiem publiczności są zawsze czołowym zespołem świata. Jeśli będą mieć odpowiednią motywację, to mogą pokazać się z dobrej strony. Głównym faworytem jest oczywiście Rosja. Włosi zmienili nieco skład, silni są Serbowie, a także Bułgarzy. Najważniejsze będą oczywiście ćwierćfinały i półfinały, które pokażą, kto jest dobrze mentalnie i taktycznie przygotowany do turnieju.

- Trener Andrea Anastasi zadziwił wielu, dziękując za grę Zbigniewowi Bartmanowi. Chciałbym zapytać Pana, jako trenera, czy to nie wpłynie źle na zespół, który przecież stracił lidera?

- Zazwyczaj każda drużyna potrzebuje jednego czy dwóch liderów na parkiecie, którzy pociągną grę w kluczowym momencie meczu. Nie znam szczegółów tej decyzji, aby wydać w tej sprawie swoją opinię. Jeśli pozostali siatkarze godzą się z decyzją trenera, jeśli ktoś może zastąpić Bartmana, to nie powinien to być wielki problem. Wszystko zależy od wybranej taktyki.

- Wszyscy już praktycznie wieszają złote medale na szyjach Rosjan. Czy to rzeczywiście najlepsza drużyna w naszej części globu?

- Mają za sobą świetny okres. Wygrali podczas igrzysk w Londynie oraz w finale Ligi Światowej. Kontynuują tę passę. To wszystko wynika z organizacji gry, taktyki. Układa im się i widać wyniki. Zawodnicy są zadowoleni, dają dodatkową energię kibicom. Rosja ma wielki potencjał i wielce utalentowanych siatkarzy. Nie zawsze jednak forma przychodzi w odpowiednim momencie. Czasem przeszkadzają jakieś nieporozumienia w zespole, źle wybrana taktyka. Wszystkie te składniki są ważne w turnieju mistrzowskim. Rosjanie w lipcu wygrali Ligę Światową i zobaczymy, czy utrzymają rytm także podczas mistrzostw Europy.

- Za nami mistrzostwa Europy kobiet. Polki zajęły tam 11 miejsce. To dla Pana zaskoczenie?

- Trochę tak. W Europie każdy odnosi się bowiem z respektem do polskiej siatkówki. Byłem w Turcji w 2003 roku, kiedy Polki zdobywały mistrzostwo Europy. Potem potwierdziły to w Chorwacji.

- Minęło już jednak sporo czasu...

- Zgadza się, ale Polki zawsze były w gronie głównych faworytek. Spadek na pozycję 11 jest więc nieco rozczarowujący. Myślę, że można to wytłumaczyć. Jeśli spojrzy się na pozostałe państwa, to widać, że one także mają ciekawe programy skierowane do młodzieży. Walka w Europie z każdym rokiem staje się coraz bardziej ciekawa. W tych mistrzostwach zaskoczyły Belgijki [zdobyły brązowe medale - przyp. aut.], ale ja wiem, że poprzedzone to było specjalnym programem, skopiowanym... z Holandii. Belgia pracowała na to przez 10 lat.

- Na mistrzostwach w zespole Polski wystąpiła tylko jedna zawodniczka, która dopiero będzie grała w Atomie Treflu Sopot. A to przecież klubowy mistrz Polski. Czy to jest normalne?

- Trenerzy kadr narodowych muszą dokonywać selekcji. Ja nie wiem, czym kierował się trener reprezentacji Polski dobierając zawodniczki do swojej taktyki. W ubiegłym sezonie zespół z Sopotu był oparty praktycznie na Rachel Rourke. Praca pozostałej części drużyny ukierunkowana była głównie na dobrym przyjęciu, aby stworzyć Rachel możliwości do skutecznego ataku. Widziałem 5-6 nagrań z udziałem sopocianek, w których grały niesamowicie. Były bardzo dobrze przygotowane mentalnie i fizycznie. Nie można jednak zapominać, że Rachel odegrała najważniejszą rolę. Pewnie trener Piotr Makowski nie chciał takich rozwiązań. Podkreślam jednak, że nie znam jego założeń. Teraz wszystko się zmieni, bo Rourke nie ma już w Sopocie, a my staramy się nadal rozwijać. Chcemy, aby na parkiecie każda z sześciu siatkarek miała istotne zadania do wykonania. Odpowiedzialność za zdobywanie punktów będzie się rozkładać równomiernie.

- Trener Makowski zbudował reprezentację Polski w oparciu o zawodniczki z Impela Wrocław. To była dopiero piąta siła w polskiej lidze.

- Jak wspomniałem, trudno mi osądzać wybory trenera. Wrocław miał kiepski początek sezonu i kiedy Tore Aleksandersen przejął zespół w styczniu, natychmiast wydobył go z kryzysu. To była już zbyt trudna pozycja, aby ugrać lepsze miejsce w play-offach. Myślę więc, że Aleksandersen wydobył najlepsze, co mógł z tej drużyny. Być może właśnie tym kierował się trener Makowski przy swoich wyborach.

- Spotkał się Pan z sytuacją, że zawodnicy odmawiali gry w reprezentacji kraju?

- Czasami do tego dochodzi, kiedy w grę wchodzą sprawy rodzinne. Jeśli te problemy uniemożliwiają grę na wysokim poziomie, to lepiej w to nie brnąć. Nigdy nie byłem pierwszym trenerem reprezentacji Holandii.

- Ale rozegrał Pan ponad 300 meczów w kadrze Holandii. Widział Pan niejedno.

- Ja tylko raz miałem przerwę, trzymiesięczną. Wówczas żona była w ciąży z pierwszym dzieckiem. Pracowałem od rana do nocy, nawet po 15 godzin dziennie, a musiałem jeszcze pomagać żonie, która ciężko znosiła tę ciążę. Byłem tak mocno zmęczony, że poprosiłem trenera, aby dał mi odpocząć. To było przed mistrzostwami Europy w Belgii w 1987 roku. Trener to uszanował, a ja po czasie wróciłem i zakwalifikowaliśmy się do igrzysk w Seulu.

- Wróćmy do mistrzostw. Wśród kobiet za faworytki uchodziły Serbki. Wygrały jednak Rosjanki, a słabo wypadły Włoszki czy Turczynki. Co może się zdarzyć w turnieju mężczyzn?

- Wszystkie zespoły mają okres dobrej gry, które przeplatają spadkami formy. Wiele zależy jednak od tego, ilu ma się utalentowanych młodzieżowców, którzy w gorszym momencie mogą wesprzeć drużynę. To jest klasa Brazylii, która od mniej więcej 20 lat zawsze jest w czołówce. Nie jest to oczywiście łatwe. Wiele zależy bowiem od trenerów odpowiedzialnych za pracę z młodzieżą. Wyniki ich spotkań przekładają się później także na występy pierwszej reprezentacji. Bycie w światowym topie przez 4 lata jest bardzo ciężkie. Ale bycie na szczycie przez 8 czy 12 lat to już rzecz niewiarygodna. Zazwyczaj pracuje się na grupie 24 zawodników. Inaczej wygląda to w Rosji z ogromnym potencjałem, a inaczej w małej Holandii. U nas jest 16 mln mieszkańców, a tylko 100 tysięcy gra w siatkówkę. Z tego 70 procent to kobiety. Jak z 30 tysięcy zawodników wybrać 24 do reprezentacji narodowej? Selekcjonerzy muszą mieć zawsze możliwość skorzystania z młodych zawodników, którzy rokują na dobrą grę na przestrzeni kilku lat. To pozwala uniknąć skoków formy reprezentacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki