Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tęsknota za mazurkiem babci, czyli Wielkanoc na emigracji

Marta Irzyk
Przemek Świderski
Młodzi Polacy, mieszkający w innych krajach, opowiadają o przeżywaniu świąt wielkanocnych z dala od domu. - W taki dzień ważni są przyjaciele - mówi Ania, która pracuje w Londynie.

Wielkanoc spędzą setki kilometrów od rodzinnych okolic Trójmiasta. Ich historie są różne, ale łączy je wspólny mianownik - rodzina, do której myślami ciągle wracają do Polski.

Ogień zamiast wody

Karol miał dziesięć lat, kiedy pod koniec lat 90. z mamą wyprowadzał się do Niemiec. Od tamtej pory Wielkanoc w Polsce spędził trzy razy. - To były najwspanialsze święta, nawet lepsze niż Boże Narodzenie, bo akurat zawsze się tak składało, że już było ciepło i mogłem wylewać na kuzynów całe wiadra wody - śmieje się. - W Niemczech nie ma takiej tradycji.
Mama Karola starała się zrekompensować mu brak emocjonującego śmigusa-dyngusa popularnym w Niemczech chowaniem jajek w ogrodzie. - Kiedyś postarała się tak bardzo, że nie znalazłem żadnego jajka i zapowiedziałem, że nie będę już obchodził świąt - wspomina. - Wiem, że mama chciała, żebym czuł się jak wcześniej, jak w Polsce. Brakowało mi jednak wyjątkowej, polskiej, rodzinnej atmosfery, w Niemczech po prostu nie potrafiłem tego poczuć. Dziś już jest lepiej, choć ciągle tęsknię.
Chłopak podkreśla, że Niemcy mają ciekawe wielkanocne zwyczaje, ale ciągle obserwuje je z pozycji przyjezdnego. Szczególnie zainteresowało go rozpalanie ogni wielkanocnych. - Słyszałem, że w niektórych regionach rozpala się takie ogniska, symbolizujące zmartwychwstanie. Chciałbym to kiedyś zobaczyć, choć wolę świętowanie przy pomocy wody. Chyba nigdy z tego nie wyrosnę - żartuje.

Przyszłoroczną Wielkanoc zamierza spędzić w Polsce ze swoją narzeczoną Gretą. - W tym roku zostaniemy w Berlinie, u Grety, a za rok jedziemy do mojej babci, do Gdyni. Na pewno poleje się dużo wody - zapowiada.

Pątnicy czy zajączki?

Wielkanoc w Hiszpanii będzie dla 26-letniej Kasi debiutem w roli gospodyni. - Z Lucio pobraliśmy się miesiąc temu - mówi dziewczyna. - Po raz pierwszy do naszego mieszkania w Barcelonie na dłużej przyjedzie m.in. moja teściowa. Mocno się stresuję - wyznaje.

Kasia pochodzi z małej miejscowości pod Tczewem. Jeszcze niedawno studiowała filologię na Uniwersytecie Gdańskim. - To dla Lucio zostałam w Hiszpanii po zakończeniu programu Erasmus, ale to nie jedyny powód - zaznacza. - Fascynuje mnie kultura i mentalność tutejszych ludzi. Świetnie widać to właśnie teraz, przed Wielkanocą. Przygotowania duchowe rozpoczynają się tak naprawdę dobrych kilkanaście dni przed świętami - wierni żyją procesjami, które będą przechodzić ulicami miast. Szyją stroje, kompletują rekwizyty - niektórzy przebierają się za żołnierzy, inni np. za pątników. Niektórzy mówią, że to tylko atrakcja turystyczna, ale poznałam kilka takich osób i wiem, że faktycznie przeżywają procesję - tłumaczy Kasia.

Podkreśla, że wiara jest dla niej bardzo istotna, dlatego odpowiada jej hiszpański sposób celebrowania Zmartwychwstania Pańskiego. - Kiedy z Polski przyjechała do mnie mama, pytała, czemu w sklepach jest tak mało świątecznych ozdób. Hiszpanie uważają, że niepotrzebne są ozdoby, skoro Wielkanoc sama w sobie jest tu piękna, bo pełna rzeczywistej refleksji.
Kasia trochę tęskni za świętami w Polsce, ale nie żałuje, że spędzi Wielkanoc w Hiszpanii. - Mam nadzieję, że moi rodzice dadzą się przekonać do wyjazdu i za rok razem będziemy świętować Zmartwychwstanie w Hiszpanii - kończy.

Jaja z... jaj

Ania, 23-latka z Gdańska, tegoroczne święta po raz pierwszy spędzi poza domem - od kilku miesięcy jest w Londynie, gdzie pracuje jako sprzedawczyni w sklepie odzieżowym. - Myślałam, że będę mogła wrócić na Wielkanoc, ale okazało się, że w poniedziałek wielkanocny w Wielkiej Brytanii normalnie się pracuje - mówi z żalem.

Dziewczynę pociesza fakt, że nie zostaje w Londynie sama - jest otoczona przyjaciółmi - Polakami, którzy znajdują się w podobnej sytuacji. - Większość przyjechała oczywiście po to, żeby zarobić, więc nie chcą wydawać pieniędzy na powrót do Polski, bo widzieli się z rodziną całkiem niedawno. Wiem, że to brzmi jak herezja, ale taka jest rzeczywistość "na zmywaku" - tłumaczy Ania.

Jak będzie wyglądała jej londyńska Wielkanoc? - Z tego, co słyszałam, nie ma tu tradycji święcenia pokarmów, więc nie pójdę ze święconką, ale podzielę się jajkiem ze znajomymi - zapowiada. - W ogóle Brytyjczycy uwielbiają jajka i cała Wielkanoc kręci się wokół nich, więc spodziewam się jakichś dowcipów ze strony sąsiadów, np. rozbitego jajka w skrzynce na listy - śmieje się.
Czy tęskni? - Jasne, że tak. Chciałabym zjeść mazurek mojej babci i białą kiełbasę przygotowaną przez tatę. Może przyślą mi coś pocztą - żartuje. - A tak serio, to jestem tu tylko na chwilę - uzbieram kasę i wracam, więc za rok to sobie odbiję. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki