Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teraz prokuratura szuka Greka

Szymon Szadurski
Fivos Fengaras w kamienicy przy ul. Sępiej w Sopocie, w której mieścił się konsulat. Zdjęcie wykonano w 2000 r.
Fivos Fengaras w kamienicy przy ul. Sępiej w Sopocie, w której mieścił się konsulat. Zdjęcie wykonano w 2000 r. Przemek Świderski
Międzynarodowego charakteru zaczyna nabierać "afera sopocka". Prokuratorzy badający, dlaczego biznesmen Sławomir Julke nagrywał prezydenta miasta Jacka Karnowskiego podczas składania mu rzekomej propozycji korupcyjnej, prześwietlić będą chcieli prawdopodobnie relacje prezydenta Sopotu z Fivosem Fengarasem, dawniej jedną z najbardziej barwnych postaci sopockiego biznesu.

Czy Sławomir Julke, nagrywając na dyktafon rozmowę kompromitującą Jacka Karnowskiego, mógł działać w interesie osób, którym prezydent Sopotu zaszkodził w interesach? Julke zaprzecza, Karnowski jednak wprost sugeruje, kim mogą być mocodawcy biznesmena.

Na ostatniej sesji Rady Miasta Sopotu wspomniał o wyrzuceniu przez miasto dzierżawcy z Łazienek Północnych, w których działała dyskoteka, a także o podobnym postępowaniu w odniesieniu do nieruchomości przy ul. Sępiej. Choć nazwiska dzierżawców nie padły, wiadomo, że w tym drugim przypadku chodzi o zatarg miasta z Grekiem Fivosem Fengarasem, byłym konsulem honorowym Grecji, postacią o bardzo rozległych i podejrzanych kontaktach.

Jak podało internetowe wydanie "Rzeczpospolitej", kontaktami pomiędzy nim a prezydentem Sopotu już interesują się prokuratorzy. Bardzo możliwe, że będą chcieli przesłuchać Fengarasa, może się to jednak okazać niewykonalne, bo grecki biznesmen niespodziewanie wyjechał na początku 2001. r. do Grecji, po tym, jak pojawiły się informacje o jego bliskiej znajomości z Andrzejem K. pseudonim "Pershing", zamordowanym w grudniu 1999 r. bossem mafii pruszkowskiej, a także z Andrzejem Z. pseudonim "Słowik", kolejnym, wysoko postawionym gangsterem, poszukiwanym wtedy przez policję na całym świecie.

Do ich spotkań, w których uczestniczyły także czołowe postacie trójmiejskiego półświatka, dochodziło w sopockim Grand Hotelu. Wokół Fengarasa zaczęło robić się gorąco, gdy do zdjęć z podobnych i innych biesiad dotarli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego.

Charakter fotografii nie pozostawiał żadnych wątpliwości odnośnie zażyłych kontaktów biznesmena, pieszczotliwie nazywanego "Fifkiem", z gangsterami. Na jednym ze zdjęć widać, jak Fengaras gra w karty na luksusowym jachcie m.in. ze "Słowikiem". Niektóre gazety sugerowały nawet, iż Fivos Fengaras ukrywał mafiosów z Pruszkowa przed wymiarem sprawiedliwości w swojej sopockiej willi, umożliwiając następnie m.in. "Słowikowi" i innemu znanemu gangsterowi, Ryszardowi B., ucieczkę za granicę. Byłoby to o tyle możliwe, że na teren jego posesji, będącej jednocześnie honorowym konsulatem Grecji, ze względu na dyplomatyczne obwarowania utrudniony dostęp miała policja. Podobno przyjacielem i gościem Fengarasa był nawet znany bokser Andrzej Gołota.

Grek stanowczo zaprzeczał jednak zarzutom kontaktów z przestępczym półświatkiem, wysyłając w tej sprawie do naszej redakcji oświadczenie, już po wyjeździe do Grecji. "Wyjątkowym kłamstwem i pomówieniem jest stwierdzenie, że poszukiwane przez policję osoby prosiły mnie kiedykolwiek o pomoc i że ukrywałem je w mojej rezydencji w Sopocie, czy też wyposażyłem je w fałszywe dokumenty" - napisał o swoich relacjach ze "Słowikiem" i Ryszardem B. Fengaras.

"Z całą stanowczością stwierdzam, że od momentu, kiedy osoby te były poszukiwane przez policję nigdy ich nie widziałem ani się ze mną nie kontaktowały. Ryszarda B. nigdy w życiu nie widziałem".
Grecki biznesmen dodał też, że "Słowika" i "Pershinga" znał słabo. Deklarował natomiast pełną współpracę z organami ścigania, gdyby tylko trzeba go było w jakiejkolwiek sprawie przesłuchać. - Do Aten samolot leci dwie godziny. Nie ma żadnego problemu . Odpowiem na każde pytanie. Mogę nawet zafundować komuś bilet lotniczy - utrzymywał Fengaras.
Okazało się jednak, że sprawa nie jest tak prosta, jak ją przedstawia grecki biznesmen, bo prokuratura próbowała się z nim jeszcze w 2001 r. skontaktować w sprawie gróźb karalnych, kierowanych rzekomo pod jego adresem przez "byłych i aktualnych policjantów". Zawiadomienie w tej sprawie złożyła żona biznesmena. Śledczy nie byli w stanie jednak ustalić adresu zamieszkania Fengarasa nawet przy pomocy swoich kolegów z Grecji.

Z naszych informacji wynika, że biznesmen po opuszczeniu Polski kupił wyspę na Morzu Egejskim i robi na niej interesy deweloperskie. Powrót nad Wisłę byłby teraz dla niego niewygodny z co najmniej kilku względów. Fengaras może spodziewać się zainteresowania nie tylko ze strony śledczych, lecz także środowiska gangsterskiego. Grek uchodzi bowiem za osobę, która, poprzez swoje dawne kontakty z "Pruszko- wem", może znać kluczowe informacje na temat niewyjaśnionego do dziś, a zleconego prawdopodobnie przez gangsterów, mordu gen. Marka Papały, szefa polskiej policji.

Fivos Fengaras przed wyjazdem do Grecji odbierał już zresztą pogróżki od przestępców, którzy mieli go nachodzić pod domem. Po Sopocie do dziś krąży historia o wizycie, jaką przy jego willi na ul. Sępiej złożył jeden z najbardziej znanych gdańskich gangsterów. Mężczyzna w biały dzień, na oczach zszokowanych sąsiadów, groził Grekowi śmiercią, wymachując przy tym bronią.

Fengaras narobił sobie poza tym wrogów, prowadząc różne interesy w Polsce - od sprowadzania odzieży, przez działalność hotelową, po plan uruchomienia linii żeglugowej. Biznesmen nie płacił części kontrahentów, a ci - którzy mieli na to odwagę - pozywali go do sądu i sprawy wygrywali.
Gdyby rola Greka w "aferze sopockiej"się potwierdziła, byłby on już drugim obcokrajowcem, zamieszanym w sopocką rozgrywkę biznesową.

Przypomnijmy tylko, że pierwszą z nich jest Włoch Gerhardo Iannelli, współwłaściciel Gino Rossi, który sprzedał na początku tego roku Sławomirowi Julkemu spółkę zarządzającą Domem Handlowym Laura przy ul. Boh. Monte Cassino. To m.in. na tle tej transakcji sopocki biznesmen miał stracić swoje zaufanie do Karnowskiego, z którym wcześniej się przyjaźnił.

Z relacji Julkego wynika, iż prezydent Sopotu polecił mu miejscową kancelarię Głucho- wski, Jedliński, Rodziewicz, Zwara i Partnerzy, miała mu ona pomóc sfinalizować interes. Karnowski utrzymuje kontakty towarzyskie z jej właścicielami, prawnicy ci współpracują też z Urzędem Miasta.

Biznesmen uważa jednak, że sopoccy mecenasi próbowali go oszukać i doprowadzili do sytuacji, w której zakupem Laury zaczął być zainteresowany ich inny klient, spółka Capital Park. Przedstawiciele kancelarii takiej wersji stanowczo zaprzeczają, a jeden ze współzałożycieli kancelarii, Andrzej Zwara, już zapowiedział, że za rozpowszechnianie podobnych informacji pozwie Julkego do sądu. Według Zwary, to sam Gerhardo Iannelli zaprosił Capital Park do rozmów na temat zakupu Laury, kancelaria nie miała natomiast na to najmniejszego wpływu. Takiej wersji zaprzecza z kolei radca prawny Włocha.

W tle pojawia się ponadto donos, jakoby Julke w zamian za możliwość zakupu Laury miał wręczyć łapówkę prezesowi Gino Rossi i dyrektorowi DH Laura. Anonimy tej treści trafiły do prokuratury, ale biznesmeni zarzuty uznają za absurdalne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki