Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tczew: Stoczniowcy dostali wypowiedzenia, teraz czekają na świadectwa pracy

Anna Szałkowska
We wrześniu stoczniowcy usłyszeli wyrok sądu pracy,  ale to nie oznaczało końca ich kłopotów
We wrześniu stoczniowcy usłyszeli wyrok sądu pracy, ale to nie oznaczało końca ich kłopotów Anna Szałkowska
Tczewscy stoczniowcy otrzymali wypowiedzenia i czekają na świadectwa pracy. Wcale jednak nie od tego pracodawcy, od którego mogliby się ich spodziewać... Kilka dni po tym, jak 5 września w sądzie usłyszeli, że zaległe pensje ma im jako pracodawca wypłacić Stocznia Tczew SA w likwidacji, z siedzibą w Chojnicach, otrzymali informację, że zostali przejęci z powrotem przez Stocznię Tczew sp. z o.o. w upadłości. Równie szybko otrzymali od niej wypowiedzenia...

- Boję się, że teraz zostaniemy z niczym - mówi jeden ze stoczniowców. - Moim zdaniem, te wypowiedzenia nie gwarantują nam, że będziemy mogli się starać o świadczenia przedemerytalne. Dopiero co skończyliśmy walkę w sądzie pracy o wynagrodzenia, a już mamy znowu tam trafić?

Syndyk masy upadłościowej Stoczni Tczew sp. z o.o. przejął majątek stoczni i stoczniowców 12 września. Szybko przygotowano porozumienie w sprawie zwolnień grupowych, w ramach którego chce rozwiązać stosunek pracy z 61 pracownikami stoczni. Tydzień później otrzymali wypowiedzenia, które ich zdaniem, nie gwarantują im odpraw. Czy na pewno?

Tczew: Pierwszy wyrok w sprawie wynagrodzeń stoczniowców

- Nie można wyprzedzać faktów - tłumaczy Marek Nagórski, kierownik tczewskiego oddziału Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność. Prawnik tego związku został upoważniony przez stoczniowców do pomocy prawnej. - Faktycznie uważam, że wypowiedzenia są sformułowane co najmniej niefortunnie i wcale na pierwszy rzut z nich nie wynika, co się należy stoczniowcom. Widziałem jednak przekazane do konsultacji wzo-ry świadectw pracy i jeżeli faktycznie otrzymają je w takiej formie, nie trzeba będzie z nimi iść do sądu pracy. Będą mieli zagwarantowane zarówno odprawy, jak i będą się mogli starać o świadczenia przedemerytalne.

Tczew: Stoczniowcy w sądzie powalczą dopiero wiosną

O cierpliwość proszą też przedstawiciele Urzędu Miasta, do którego po pomoc zgłosili się stoczniowcy.

- Nasi prawnicy przeanalizowali wypowiedzenia - mówi Zenon Drewa, wiceprezydent ds. społecznych Tczewa. - Ich zdaniem, trzeba teraz poczekać na świadectwa pracy, bo to jest dokument najbardziej istotny. Od tego, jak zostaną sformułowane, zależy to, jakie kroki dalej powinni podjąć stoczniowcy.

Malbork - Tczew: Stoczniowcy w sądzie walczą o pieniądze

Nowy stary pracodawca, czyli Magdalena Smółka, syndyk masy upadłościowej Stoczni Tczew sp. z o.o. w upadłości, odmówiła nam wczoraj komentarza w tej sprawie, odsyłając nas do rzecznika Sądu Okręgowego w Gdańsku sędziego Tomasza Adamskiego. On z kolei zapewnił nas, że otrzymamy odpowiedzi na nasze pytania w późniejszym terminie. A pytań mieliśmy kilka, m.in. czy stoczniowcy otrzymają świadectwa, które zagwarantują im odprawy i prawo do starania się o świadczenia przedemerytalne i na podstawie jakiego dokumentu zostali przejęci przez syndyka masy upadłościowej Stoczni Tczew sp. z o.o. , skoro protokół zwrotny przekazania pracowników i majątku, który przygotowała Stocznia Tczew SA, nie został przez panią syndyk podpisany.

Tymczasem miasto coraz bardziej się niepokoi sprawą stoczni. Posiadające prawie 60 proc. udziałów Stoczni Tczew sp. z o.o. chce, aby powstała przy niej rada wierzycieli. Organ ten miałby opiniować i nadzorować działalność syndyka masy upadłościowej oraz dbać o interesy wierzycieli.

Tak się zaczęło

Kłopoty stoczniowców zaczęły się pod koniec lipca 2010 roku, kiedy na mocy umowy przedwstępnej pracowników, wraz z majątkiem, od Stoczni Tczew sp. z o.o. przejęła spółka celowa Zrembu-Chojnice, która z czasem otrzymała nazwę Stocznia Tczew SA.
Umowa miała być sfinalizowana w kwietniu br., ale tak się nie stało. Pracownicy tylko do listopada ubiegłego roku otrzymywali wynagrodzenia od swojego nowego pracodawcy. Potem wypłata pensji ustała. W czerwcu br. stoczniowcy zaczęli dochodzić swoich praw w malborskim sądzie, w kilku procesach. Zgodnie z wyrokiem, sąd uznał, że pracodawcą stoczniowców jest jednak Stocznia Tczew SA w likwidacji. Wyrok nadal nie jest prawomocny. Pozwany może się odwołać na drodze apelacji.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki