- Boję się, że teraz zostaniemy z niczym - mówi jeden ze stoczniowców. - Moim zdaniem, te wypowiedzenia nie gwarantują nam, że będziemy mogli się starać o świadczenia przedemerytalne. Dopiero co skończyliśmy walkę w sądzie pracy o wynagrodzenia, a już mamy znowu tam trafić?
Syndyk masy upadłościowej Stoczni Tczew sp. z o.o. przejął majątek stoczni i stoczniowców 12 września. Szybko przygotowano porozumienie w sprawie zwolnień grupowych, w ramach którego chce rozwiązać stosunek pracy z 61 pracownikami stoczni. Tydzień później otrzymali wypowiedzenia, które ich zdaniem, nie gwarantują im odpraw. Czy na pewno?
Tczew: Pierwszy wyrok w sprawie wynagrodzeń stoczniowców
- Nie można wyprzedzać faktów - tłumaczy Marek Nagórski, kierownik tczewskiego oddziału Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność. Prawnik tego związku został upoważniony przez stoczniowców do pomocy prawnej. - Faktycznie uważam, że wypowiedzenia są sformułowane co najmniej niefortunnie i wcale na pierwszy rzut z nich nie wynika, co się należy stoczniowcom. Widziałem jednak przekazane do konsultacji wzo-ry świadectw pracy i jeżeli faktycznie otrzymają je w takiej formie, nie trzeba będzie z nimi iść do sądu pracy. Będą mieli zagwarantowane zarówno odprawy, jak i będą się mogli starać o świadczenia przedemerytalne.
Tczew: Stoczniowcy w sądzie powalczą dopiero wiosną
O cierpliwość proszą też przedstawiciele Urzędu Miasta, do którego po pomoc zgłosili się stoczniowcy.
- Nasi prawnicy przeanalizowali wypowiedzenia - mówi Zenon Drewa, wiceprezydent ds. społecznych Tczewa. - Ich zdaniem, trzeba teraz poczekać na świadectwa pracy, bo to jest dokument najbardziej istotny. Od tego, jak zostaną sformułowane, zależy to, jakie kroki dalej powinni podjąć stoczniowcy.
Malbork - Tczew: Stoczniowcy w sądzie walczą o pieniądze
Nowy stary pracodawca, czyli Magdalena Smółka, syndyk masy upadłościowej Stoczni Tczew sp. z o.o. w upadłości, odmówiła nam wczoraj komentarza w tej sprawie, odsyłając nas do rzecznika Sądu Okręgowego w Gdańsku sędziego Tomasza Adamskiego. On z kolei zapewnił nas, że otrzymamy odpowiedzi na nasze pytania w późniejszym terminie. A pytań mieliśmy kilka, m.in. czy stoczniowcy otrzymają świadectwa, które zagwarantują im odprawy i prawo do starania się o świadczenia przedemerytalne i na podstawie jakiego dokumentu zostali przejęci przez syndyka masy upadłościowej Stoczni Tczew sp. z o.o. , skoro protokół zwrotny przekazania pracowników i majątku, który przygotowała Stocznia Tczew SA, nie został przez panią syndyk podpisany.
Tymczasem miasto coraz bardziej się niepokoi sprawą stoczni. Posiadające prawie 60 proc. udziałów Stoczni Tczew sp. z o.o. chce, aby powstała przy niej rada wierzycieli. Organ ten miałby opiniować i nadzorować działalność syndyka masy upadłościowej oraz dbać o interesy wierzycieli.
Tak się zaczęło
Kłopoty stoczniowców zaczęły się pod koniec lipca 2010 roku, kiedy na mocy umowy przedwstępnej pracowników, wraz z majątkiem, od Stoczni Tczew sp. z o.o. przejęła spółka celowa Zrembu-Chojnice, która z czasem otrzymała nazwę Stocznia Tczew SA.
Umowa miała być sfinalizowana w kwietniu br., ale tak się nie stało. Pracownicy tylko do listopada ubiegłego roku otrzymywali wynagrodzenia od swojego nowego pracodawcy. Potem wypłata pensji ustała. W czerwcu br. stoczniowcy zaczęli dochodzić swoich praw w malborskim sądzie, w kilku procesach. Zgodnie z wyrokiem, sąd uznał, że pracodawcą stoczniowców jest jednak Stocznia Tczew SA w likwidacji. Wyrok nadal nie jest prawomocny. Pozwany może się odwołać na drodze apelacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?