Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szymon Grabowski, trener Lechii Gdańsk: Na derby z Arką będzie ograniczona ławka. Potrzebujemy zimą wzmocnień

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Wideo
od 16 lat
Szymon Grabowski, trener piłkarzy Lechii Gdańsk, mówi w wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego" o sytuacji Biało-Zielonych w tabeli Fortuny 1. Ligi, swoich pierwszych odczuciach po podjęciu pracy w Gdańsku, budowie zespołu, kto może być piłkarską gwiazdą i o zbliżających się derbach Trójmiasta z Arką Gdynia.

Dwie kolejki zostały do końca pierwszej rundy w Fortunie 1. Lidze, a Lechia jest trzecia i traci trzy punkty do prowadzącej Arki, z którą zagra w Gdyni. Gdyby ktoś Panu przedstawił taki scenariusz 15 lipca, to…

Wziąłbym to w ciemno. Zajmujemy miejsce, które cały czas daje nam realną szansę na to, żeby wygrać ligę, a nie żeby tylko być w czołowej „szóstce”.

Przyjął Pan ofertę prowadzenia Lechii, z zespołu odchodzili kolejni piłkarze, a z powodu braku zawodników trzeba było odwołać sparing. Ile razy w tamtym okresie żałował Pan, że zdecydował się na pracę w Gdańsku?

Nie żałowałem ani razu. Był moment dla nas trudniejszy, bo odeszła większość zawodników. Nie było zbyt ciekawie. To jednak szybko się skończyło. Wiedziałem, że zacznie się budowa drużyny w normalnych warunkach.

Krótko miał Pan do dyspozycji piłkarzy, którzy spadli z Lechią z PKO Ekstraklasy. Żałuje Pan straty któregoś z nich?

Nie żałuję tego co mogło być, a nie ma. Cieszę się z tego jakich mam zawodników i że dobrze nam się pracuje. Myślimy już powoli o tym co zrobić, żeby drużyna była silniejsza i z którymi zawodnikami współpracować.

Człowiek zawsze się uczy. Te kilka miesięcy w Gdańsku to solidna lekcja dla Pana czegoś zupełnie nowego?

Z całą pewnością jest to doświadczenie, którego nie zdobyłbym w żadnym innym klubie. Pod każdym względem – budowanie drużyny, stosunki międzyludzkie, relacje z zawodnikami spoza kraju i Europy, z właścicielami, z kibicami. W tym momencie nie ma klubu, który mógłby dostarczyć tyle pozytywnych doświadczeń.

Na ile Lechia jest dziś takim zespołem, który chciałby Pan oglądać co tydzień?

Jest coraz bliżej tego. Przede wszystkim idziemy krok po kroku do przodu, jest progres i to największy pozytyw. Nie potrafię określić w liczbach na ile to już jest ten zespół, który chcę oglądać, ale dla trenera najważniejsze jest to, że widoczny jest rozwój. Nie tylko mówię o wynikach, ale też o funkcjonowaniu zespołu.

Były duże obawy o grę defensywną. Tymczasem Andrei Chindris i Elias Olsson się ogarnęli i grają naprawdę dobrze. To teraz pojawia się problem z kreowaniem czystych sytuacji bramkowych.

Nie do końca się z tym zgodzę. Sytuacje mamy, a gdyby skuteczność była lepsza, to pewnie byśmy teraz siedzieli i rozmawiali po wygranym meczu z Wisłą. Takie okazje, jak Dominika Piły czy Camilo Meny, trzeba wykorzystywać. Sytuacja w defensywie faktycznie się poprawiła i jest stabilna. W Sosnowcu dostaliśmy aż pięć goli a to 1/3 wszystkich straconych bramek. W ofensywie chcemy kreować więcej sytuacji. Musimy zacząć jednak od tego, że jak dochodzimy do sytuacji, to skuteczność musi być lepsza. Choćby taka jak w Tychach.

Maksym Chłań już został okrzyknięty naszym Messim. Szybko wyfrunie z Gdańska do silniejszego klubu?

Mam nadzieję, że nie za szybko i byłoby super, żeby pograł w Lechii w ekstraklasie. To byłoby bardzo dobre dla klubu, ale też dla niego. Ma bardzo duże predyspozycje do tego, żeby grać na europejskim poziomie, ale na wszystko potrzeba czasu i chłodnego podejścia. U niego tak właśnie jest. Wierzę, że w przyszłości będziemy mogli śledzić jego losy na europejskich boiskach.

Ważną i pożyteczną postacią środka pola został Iwan Żelizko. Szkoda tylko, że postawił sobie za cel pobicie kartowego rekordu w sezonie ligowym…

To jest problem. Nie ilość, bo uważam, że dwie, trzy żółte kartki dostał zbyt pochopnie, ale to, w jaki sposób łapał te, których nie powinien. To wszystko zbudowało mu osiem kartek. Iwan to chłopak bardzo ambitny i jest potrzebny zespołowi. Mam nadzieję, że wyciągnie wnioski z naszych rozmów i kartek będzie mniej.

Co się dzieje z Kacprem Sezonienko i Dominikiem Piłą, którzy nabrali już ekstraklasowego doświadczenia, ale w Fortunie 1. Ligi nie odgrywają pierwszoplanowych roli?

Może nie są w stanie, bo chyba nigdy ich nie odgrywali. Mają ekstraklasowe doświadczenie i to jest duży plus, ale chcemy, żeby odbijali mocniejsze piętno na grze Lechii. To głównie zależy od ich nastawienia, podejścia i psychiki. Wydaje mi się, że ich świadomość i mądrość boiskowa są na wysokim poziomie. Czasami to jednak nie przekłada się na działania, które mogłyby świadczyć o tym, że już są gotowi na pełnienie mocniejszej roli w drużynie niż do tej pory.

Widzi Pan konieczność wzmocnienia Lechii zimą?

Jak najbardziej. Widać to po obecnej sytuacji, że jadąc na bardzo ważny mecz derbowy będziemy mieli mocno ograniczoną ławkę rezerwowych. Sezon jest bardzo długi, a runda rewanżowa trudniejsza pod każdym względem. Wzmocnienia są nieuniknione, żeby skutecznie rywalizować o awans do PKO Ekstraklasy.

Po meczu w Płocku z Wisłą rozgrzał Pan opinię publiczną do czerwoności, że może być lepszy transfer niż Kamila Glika. Potem się okazało, że chodziło o piłkarza ofensywnego. Teraz może Pan już zdradzić tajemnicę. Miał Pan wtedy na myśli Karola Czubaka?

To zostanie moją tajemnicą. Rozmowy z takim zawodnikiem były prowadzone. Potem jednak został sprowadzony Tomas Bobcek, który jak na polskie warunki jest bardzo dobrym transferem. Mam nadzieję, że zobaczymy jego jeszcze lepszą twarz, choć już teraz ma dobre liczby. Jeśli zdrowie pozwoli, to będziemy mieć z niego pociechę.

Luis Fernandez, Conrado, Tomasz Neugebauer, Iwan Żelizko. To brak prawie połowy podstawowych zawodników z pola. Ma Pan duży problem z dobraniem składu na derby Trójmiasta?

Jest to problem, który musimy rozwiązać. Nie mamy kadry bardzo szerokiej. Jak wypada nam czterech zawodników, którzy mogą być w podstawowym składzie, to znaczne osłabienie. To nie jest nowość, bo od początku mierzymy się z większymi lub mniejszymi problemami. Jestem jednak przekonany, że ci, którzy wyjdą na boisko w Gdyni, to dadzą radę. Z pewnością szkoda, że w jednym momencie wypadło dwóch zawodników za kartki. Przy absencji jednego zawodnika, to zawsze byłyby inne możliwości. Cechy wolicjonalne, które w tym meczu będą bardzo ważne, pozwolą nam wypełnić braki personalne.

Kiedy do gry wrócą zawodnicy kontuzjowani, jak właśnie Fernandez czy Conrado, ale też David Stec czy Bartosz Brylowski?

Mam nadzieję, że już od okresu przygotowawczego. Czy tak będzie w przypadku każdego z tych piłkarzy, to nie jestem w stanie powiedzieć. Jestem jednak optymistą, że większość z nich od początku przygotowań do rundy rewanżowej będzie trenować w miarę normalnie. Już wrócił Filip Koperski i jest gotowy, żeby w każdej chwili nam pomóc.

Do sztabu dołączył Kevin Blackwell. Jak dużo korzysta Pan na tej współpracy?

Zyskuję bardzo wiele z racji doświadczenia Kevina. To człowiek bardzo otwarty. Imponuje sposobem bycia i nie pokazuje, że jest osobą z większym doświadczeniem czy wiedzą. Czerpię na każdym kroku, od jednostki treningowej po rozmowy indywidualne. Nie tylko ja zyskuję na tej współpracy, ale cały mój sztab i klub. Kevin pomaga w rozwoju całej Lechii i mogę mówić o nim tylko w pozytywny sposób.

CZYTAJ TAKŻE: Tak wyglądają partnerki piłkarzy Lechii! One oczarowały zawodników. Zobaczcie zdjęcia

Wierzy Pan, że Lechia pod koniec maja będzie świętować powrót do PKO Ekstraklasy?

Wierzę, że będziemy świętować prędzej czy później. Jestem bardzo zadowolony, że idziemy schematem, który zakładaliśmy. Jesteśmy kroczek dalej. To pokazuje, że ten projekt ma realne szanse na to, żeby finalnie był sukces.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki