Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Lechii. Kaniecki nie zagra w tym roku

Paweł Stankiewicz
Piątkowe zwycięstwo Lechii nad Podbeskidziem w Bielsku-Białej okazało się bardzo kosztowne. Jarosław Bieniuk ma złamany nos, a Bartosz Kaniecki kość łokciową.

Zwłaszcza uraz tego drugiego jest poważny. Kanieckiego czeka bowiem zabieg, następnie kilka miesięcy przerwy, a więc rundę jesienną ma już z głowy. To kolejny bramkarz biało-zielonych, który w tym sezonie wypadł z gry z powodu kontuzji. W meczu Pucharu Polski więzadła w kolanie zerwał Sebastian Małkowski. Poza młodymi graczami z bramkarzy został trenerowi Bogusławowi Kaczmarkowi jedynie Michał Buchalik i teraz on będzie numerem jeden.

Bieniuk złamał nos w pierwszej połowie spotkania, kiedy zderzył się z rywalem. Zakrwawiony musiał opuścić boisko.

- Zorganizujemy Jarkowi specjalną maskę na nos i będzie mógł zagrać z Legią - mówił trener Kaczmarek po meczu w Bielsku-Białej.

Przez większość meczu z Podbeskidziem to Lechia była zespołem lepszym i wygrała zasłużenie. Gdańszczanie częściej strzelali, także celnie, i piłkarsko prezentowali się znacznie lepiej. A mogli wrócić tylko z jednym punktem.

- Kiedy Podbeskidzie wyrównało w 87 minucie, to myślałem, że mecz skończy się wynikiem 2:2 - przyznał Łukasz Surma, kapitan biało-zielonych.

Trzeba jednak przyznać, że Lechia pokazała charakter i do końca walczyła o trzy punkty. I za to spotkała ją nagroda. Bohaterem był Abdou Razack Traore, który strzelił zwycięskiego gola z rzutu karnego, ale to zasługa Piotra Brożka, który był faulowany w polu karnym. Podbeskidzie nadal jest jedynym zespołem w ekstraklasie bez zwycięstwa, a Lechia na pięć spotkań wyjazdowych wygrała aż cztery.

Przed tygodniem biało-zieloni prowadzili ze Śląskiem 2:0, a przegrali 2:3. W piątek wygrali w takich samych rozmiarach, choć nie przegrywali ani razu. Nieraz już bywało w historii, że gdańszczanie gonili wynik i robili to z powodzeniem. Kibice na pewno dobrze pamiętają ostatnie ekstraklasowe derby z Arką w Gdyni. W 88 minucie biało-zieloni przegrywali 0:2, a po golach Pawła Nowaka i Luki Vućki w doliczonym czasie gry uratowali jeden punkt. W tym samym sezonie gdańszczanie w 67 minucie przegrywali w Kielcach z Koroną 0:2. Najpierw samobójcze trafienie zaliczył Pavol Stano, a potem do siatki trafili jeszcze Łukasz Surma oraz Nowak i Lechia wygrała 3:2. Z kolei w sezonie, w którym był awans do ekstraklasy, biało-zieloni przegrywali w Opolu z Odrą 0:2 do 71 minuty i grali w "10" po czerwonej kartce Pawła Kapsy. Gole Pawła Buzały, Macieja Rogalskiego i Roberta Speichlera dały wygraną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki