Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoda, że trener Jerzy Brzęczek miał rację, czyli pozostał niedosyt

Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal/Polskapresse
Piłkarze Lechii Gdańsk zdobyli cztery punkty w dwóch wiosennych meczach T-Mobile Ekstraklasy. Po remisie z Zawiszą jest jednak niedosyt.

- Z Zawiszą czeka nas trudniejszy mecz niż z Wisłą - mówił Jerzy Brzęczek, trener Lechii, po wygranym spotkaniu z "Białą Gwiazdą".

I się nie pomylił, bo ostatni zespół T-Mobile Ekstraklasy postawił w Gdańsku twarde warunki gry. Trudno mówić, żeby goście z Bydgoszczy byli jakoś specjalnie niebezpieczni pod bramką Mateusza Bąka, ale za to widać było, że są dobrze poukładani w grze defensywnej. To już zupełnie inna drużyna niż w rundzie jesiennej i jeszcze nie jednemu rywalowi w tej rundzie urwie punkty.

Lechia przekonała się, że rola zdecydowanego faworyta przy konieczności gry ataku pozycyjnego jest trudna. Zwłaszcza na tak fatalnym boisku, na którym płynna gra po trawie jest po prostu niemożliwa. Dopóki operator nie podejmie konkretnych i natychmiastowych działań, to o normalnej i widowiskowej grze w piłkę na PGE Arenie można zapomnieć. Zresztą o fatalnym stanie murawy mówią nie tylko biało-zieloni, ale też wspominali o tym piłkarze Wisły Kraków, Zawiszy Bydgoszcz, a także sędzia Szymon Marciniak prowadzący mecz inaugurujący rundę wiosenną w Gdańsku.

- Bardzo ciężko grać na takiej murawie. Życzę wam lepszego boiska - powiedział po meczu Mariusz Rumak, trener Zawiszy.

- Przeciwnik czeka na nasze błędy, kiedy szybciej chcemy zagrać piłką. A na takim boisku nie jest trudno o pomyłkę. Nie ma rytmu, jest nerwowość. Boisko dla obu drużyn było takie samo, ale taka murawa nie pomaga, żeby to było lepsze widowisko. Mam nadzieję, że zarządzający znajdą przyczynę takiego stanu rzeczy i przeprowadzą działania naprawcze - mówił już po zakończeniu meczu trener Brzęczek.

Największym problemem sztabu szkoleniowego Lechii była kontuzja pachwiny Kevina Friesenbichlera. Austriaka zabrakło w kadrze na ten mecz, a zastąpił go Antonio Colak. I to była jedyna zmiana w podstawowej "11" w porównaniu ze spotkaniem z Wisłą. Poza tym nieoczekiwanie z "18" wypadł Donatas Kazlauskas, choć jeszcze nawet nie zdążył zadebiutować w Lechii w oficjalnym meczu.

- Kevin miał problemy z pachwiną i dolegliwości żołądkowe. Nie zagrał, żeby nie pogłębić urazu - tłumaczy szkoleniowiec biało-zielonych. - Mam nadzieję, że przed meczem z Ruchem będzie już normalnie trenował. Donatas nie jest słabym zawodnikiem, miał bardzo dobry okres przygotowawczy, ale w jego końcówce pojawiło się zmęczenie. Teraz na treningach nie prezentuje się tak dobrze, ale jeszcze dostanie swoją szansę.

To nie był dobry mecz w wykonaniu Lechii. Było dużo niedokładności, chaosu, trudno przychodziło stworzenie sobie sytuacji strzeleckiej. Biało-zieloni nie grali też tak agresywnie jak w spotkaniu z Wisłą. A właśnie w tamtym wygranym meczu, też na trudnym boisku, wysoko zawiesili poprzeczkę. Najgroźniejszym piłkarzem biało-zielonych był Piotr Grzelczak, który od początku sezonu prezentuje wysoką formę. Po jego pierwszym strzale z dystansu bardzo dobrą interwencją popisał się Grzegorz Sandomierski, a w drugiej próbie trafił w poprzeczkę, potem futbolówka odbiła się jeszcze od pleców bramkarza Zawiszy, ale nie wpadła do siatki, tylko zaplątała mu się między nogami. W drugiej połowie Grzelczak lobem nie trafił do bramki. Dobry w wykonaniu Lechii był początek i koniec drugiej połowy, kiedy osiągnęła dużą przewagę, ale nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe.

- Szkoda, że nie wygraliśmy i że nie dopisało mi szczęście. Najbardziej żal mi tej sytuacji, w której trafiłem w poprzeczkę. Zawisza jednak postawił nam trudne warunki - przyznał Grzelczak.

- W poprzedniej kolejce to nie Wisła zagrała słabo, tylko Lechia dobrze. Punkt na takim terenie to duże osiągnięcie - przyznał Rumak.

- W drugim meczu z rzędu nie straciliśmy gola. To ważne - nie ukrywał Brzęczek.

W niedzielę w meczu sparingowym biało-zieloni wygrali z Jantarem Ustka 7:1. Bramki strzelili: Adam Buksa 3, Stojan Vranjes, Adam Dźwigała, Piotr Wiśniewski i Kewin Sidor.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki