Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześciolatki zostają w przedszkolach. Nauczyciele boją się, że stracą pracę

J. Surażyńska/E. Okoniewska
Zdecydowana większość sześciolatków zostaje w przedszkolach. Rodzice nie chcą posyłać ich do pierwszej klasy. Niestety, może się okazać, że dla niektórych nauczycieli nie będzie pracy.

W najgorszej sytuacji są ci, zatrudnieni na czas określony i bez dodatkowych kwalifikacji.

- W Dziemianach wszystkie 6-latki zostają w zerówce - mówi Leszek Pobłocki, wójt Dziemian. - Natomiast w Kaliszu tylko jeden rodzic zdecydował się posłać 6-latka do pierwszej klasy. W dodatku połowa pierwszaków z Kalisza będzie drugi raz uczęszczała do pierwszej klasy.

Dyrektorzy szkół podkreślają, że będzie nie tylko mniej klas pierwszych, ale będą też one mniej liczne. Za to w przedszkolach - prawdziwy tłok. Co więcej, ostateczna liczba pierwszaków, pozostaje zagadką. Rodzice mają czas do końca sierpnia, by zdecydować o losie 6-latka. Nauczyciele zaś żyją w strachu. Nawet jeśli nie stracą pracy, to może się okazać, że będą pracowali na innych stanowiskach.

Zniesienie obowiązku nauki sześciolatków w szkole ucieszyło rodziców. Wielu z nich podkreślało, że to do nich powinna należeć decyzja o tym, gdzie trafi ich dziecko - do zerówki czy pierwszej klasy. Jak się okazuje, reforma reformy oświaty wywołała spore zamieszanie, z którym teraz muszą zmierzyć się dyrektorzy szkół i urzędnicy.

- Najpierw musieliśmy przygotowywać szkoły do przyjęcia sześciolatków - mówi jeden z dyrektorów szkół podstawowych w powiecie kościerskim. - Nie było to proste zadanie i wymagało spełnienia wielu warunków. Teraz przedszkola są przepełnione, a szkoły świecą pustkami. Naprawdę trudno nadążyć za ciągłymi zmianami. Nie służą one ani nauczycielom, ani dzieciom i rodzicom.

Na podstawie danych szacunkowych już wiadomo, że większość 6-latków z powiatu kościerskiego zostanie w przedszkolach. Bywa, że zamiast dwóch czy trzech klas pierwszych, we wrześniu powstanie zaledwie jedna. To oznacza problem dla nauczycieli nauczania początkowego. Wielu z nich obawia się, że straci pracę. Dyrektorzy dwoją się i troją, by nie doszło do zwolnień. Wielu z nich mówi o przesunięciach na inne stanowiska. Nie zawsze jednak będzie to możliwe. Niewykluczone, że konieczne będzie dokształcanie.

Co więcej, decyzja o ewentualnym zwolnieniu nauczyciela, by zachować wymagany przepisami okres wypowiedzenia umów, powinna zapaść już w maju. Tymczasem rodzice 6-latków mają czas do końca sierpnia, by podjąć ostateczną decyzję, czy dziecko pójdzie do pierwszej klasy.

Sześciolatki w przedszkolach to problem nie tylko dla nauczycieli, ale i samorządów. Wiąże się to z otrzymaniem dotacji oświatowej, w przypadku dziecka w szkole - standard A w kwocie 5 357 zł. Natomiast jeśli 6-latki pozostaną w oddziałach przedszkolnych lub przedszkolach skutkuje to dotacją w kwocie 1370 zł.

- Różnice w dotacji spadną na samorządy, które będą musiały dołożyć z budżetu - mówi Alicja Kirstein, dyrektor Biura Obsługi Placówek Oświatowych w Kościerzynie. - W przypadku miasta na dopłatę do dzieci w przedszkolach potrzeba będzie ok. 800 tys. złotych. To są pieniądze, których nikt w budżecie nie planował. Jednak będziemy musieli dać sobie z tym radę. Z moich szacunków wynika, że ubędzie 4 klas pierwszych w porównaniu do rocznika sprzed trzech lat. Jednak będziemy chcieli zagospodarować nauczycieli tak, by żaden z nich nie stracił pracy. Musimy się zastanowić nad każdym przypadkiem. Niestety, my sami nie wiemy do końca na czym stoimy w związku z ciągłymi reformami i to już trzeci rok z rzędu. Trzeba pamiętać, że przecież chodzi o dzieci i nauczycieli, którym nie można fundować ciągłych zmian i niepewności. Niestety, w przyszłym roku będzie ten sam problem.

Wiele szkół do końca marca prowadziło rekrutację, by przynajmniej częściowo rozpoznać sytuację. I choć rodzice zadeklarowali, czy chcą posyłać 6-latki do pierwszej klasy, to jednak decyzję mogą zmienić nawet w sierpniu. Co więcej, wielu rodziców uzależnia ją od diagnozy psychologa, a ta może być znana dopiero w wakacje.

Opinie ekspertów wykazywały, że u badanych 6-latków, które nie osiągnęły wystarczającej gotowości do rozpoczęcia obowiązku szkolnego, często obserwowano nieprawidłową wymowę, niski poziom umiejętności słuchowych (m.in. dokonywania analizy i syntezy głoskowej) oraz obniżoną sprawność grafomotoryczną. U wielu dzieci (zwłaszcza urodzonych w drugiej połowie roku) widoczna była także niedojrzałość emocjonalno-motywacyjna przejawiająca się trudnościami w skupieniu uwagi, małą wytrwałością w działaniu, szybko następującym zniechęceniem, nadruchliwością, nieśmiałością, płaczliwością itp. Nic dziwnego, że rodzice nie są pewni, czy posyłać 6-latki do pierwszej klasy.

- Wspólnie z rodziną zastanawiam się, czy zostawić dziecko w zerówce - mówi Karolina Ostrowska z Kościerzyny. - Decyzja jest trudna. Mamy wiele wątpliwości. Obawiam się, że dziecko, które za szybko trafi do szkoły, może stracić ważną część dzieciństwa. Oznacza to przede wszystkim więcej obowiązków, jednak naukę, a nie zabawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki