Osoby, które zostały poszkodowane podczas zabawy, relacjonują, że nawet po kilkadziesiąt minut musiały czekać na udzielenie pomocy lekarskiej. Szpitalny Oddział Ratunkowy przy ul. Wójta Radtkego przeżywał oblężenie. Dowieziono w to miejsce dziesiątki nietrzeźwych pacjentów, choć zdaniem dyrektor Szpitala Miejskiego Lidii Kodłubańskiej, do podobnej sytuacji nie miało prawa dojść.
- SOR to nie jest izba wytrzeźwień, lecz oddział ratujący życie - grzmi Kodłubańska.
Dyrektor szpitala poprosiła kierownika SOR o sporządzenie raportu, który gotowy ma być w najbliższych dniach.
Zajścia z sylwestrowej nocy analizuje też prezydent Gdyni Wojciech Szczurek. Skargę skierował do niego mąż kobiety, poszkodowanej podczas zabawy.
Wyjaśnienia składają przedstawiciele służb ratowniczych oraz pracownicy Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności gdyńskiego Ratusza.
- Po zbadaniu sprawy opublikujemy specjalny komunikat - mówi Joanna Grajter, rzecznik gdyńskiego magistratu.
W imprezie, organizowanej i współfinansowanej przez telewizję Polsat i miasto Gdynia, udział wzięło ponad 150 tys. osób. Tymczasem Marian Kentner, dyrektor Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego, twierdzi, iż ratowników poinformowano, aby przygotowali się na przybycie do Śródmieścia 30 tys. gości.
- Okazało się, że uczestników imprezy było ponad pięć razy więcej - mówi Kentner. - Dodatkowo poza wyznaczoną strefą koncertu nie funkcjonowały punkty opieki medycznej. Wszystko spadło na nasze barki. Ściągałem posiłki z innych miast, karetki pogotowia z Sopotu i Wejherowa. W przyszłości, gdy organizowane będzie tak wielkie widowisko, warto pomyśleć o zabezpieczeniu większej liczby punktów opieki medycznej w mieście.
Z powodu ogromnego tłoku na ulicach karetki miały problem z dojazdem do poszkodowanych uczestników zabawy. Doświadczyła tego kobieta trafiona w głowę butelką. Karetka nie była w stanie szybko dotrzeć w okolice skweru Kościuszki, dlatego ratownicy zabezpieczający koncert przenieśli ranną na noszach do namiotu medycznego przy ul. Żeromskiego. Dopiero z tego miejsca poszkodowana trafiła do szpitala. Jej mąż twierdzi, iż żona czekała dwie godziny, zanim zajęli się nią lekarze z SOR.
Cały artykuł na ten temat przeczytasz w piątkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 10.01.2014 r. albo kupując e-wydanie gazety
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?