Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopot droższy niż Rzym? Policzyliśmy, ile kosztują wakacje w kurorcie - noclegi, jedzenie i rozrywka

Tomasz Słomczyński
Ul. Bohaterów Monte Cassino zwana pieszczotliwie Monciakiem - to zawsze było turystyczne centrum Sopotu
Ul. Bohaterów Monte Cassino zwana pieszczotliwie Monciakiem - to zawsze było turystyczne centrum Sopotu Karolina Misztal/Archiwum
W Sopocie drożej jest niż w Rzymie - taka informacja przetoczyła się w tym tygodniu przez media. Chodziło o ceny hoteli, jednak przekaz, jak to zwykle bywa, uległ uproszczeniu i uogólnieniu trafiając do odbiorcy jako wręcz sensacyjna wiadomość. Ale czy prawdziwa? Postanowiliśmy to sprawdzić i ruszyliśmy do kurortu tropem turysty bogatego i turysty liczącego każdy grosz...

Załóżmy, że pojawili się w Sopocie mniej więcej w tym samym momencie. Kiedy Jerzy Kowalski wyciągał walizy z pociągu (całonocna podróż z przesiadką), Jan Malinowski wysiadał z rodziną z taksówki pod Sheratonem (lot z Warszawy trwał godzinę).

Jerzy Kowalski i Jan Malinowski, chociaż nigdy się nie poznali, poczynili podobne wakacyjne założenia. Na dwutygodniowy urlop w Sopocie przeznaczyli swoje trzynaste pensje. I tu podobieństwa się kończą. Jan Malinowski (dajmy na to: prezes w warszawskiej korporacji), zaplanował wydatki na dwadzieścia pięć tysięcy złotych, bo tyle zarabia miesięcznie. Jerzy Kowalski (przyjmijmy: kierowca tira z Chorzowa) zamierza przez dwa tygodnie wydać nie więcej niż dwa i pół tysiąca.
Obydwaj spędzą wakacje w naszym kurorcie. Czy spędzą je w tym samym mieście?

Spanie
"Gazeta Wyborcza", 22 lipca 2013 r. podaje za portalem Trivago.pl: "Nasz drogi wakacyjny Sopot. Nocleg droższy niż w Rzymie. Za spędzenie doby w hotelu na terenie Unii Europejskiej aktualnie trzeba zapłacić średnio 485 zł. Za nocleg w Sopocie trzeba średnio zapłacić 580 zł, co przekracza europejską średnią o 95 zł".

- Witamy serdecznie - recepcjonistka, widać to na pierwszy rzut oka, lubi pracować z ludźmi, ceni sobie osobisty rozwój i jest gotowa do podjęcia nowych wyzwań. Mimo porannej pory jej uśmiech jest promienny i do twarzy jej w brązowym uniformie.
Malinowscy odbierają elektroniczną kartę, za jej pomocą uruchamiają windę i już po chwili są na czwartym piętrze hotelu. Ciemny hol, miękkie dywany. Łóżko jest "brendowe" - czyli specjalnie wykonane dla Sheratona, sprężyny są wykonane w ten sposób, żeby układały się do ciała. Panoramiczne okno, przed nim luneta do dyspozycji gości, za nim zaś - molo, plaża i morze. Kurort w pełnej krasie.

Za dwutygodniowy pobyt w Sheratonie Malinowscy (czteroosobowa rodzina) zapłacą kwotę wahającą się w przedziale od 8 733,20 do 12 080,88. Zależy co wybiorą.
Tańsza opcja obejmuje zakwaterowanie w pokoju standardowym z możliwością dostawienia łóżka dla dzieci, bez śniadań wliczonych w cenę.

Droższa propozycja dotyczy zakwaterowania w pokoju "Family room", o podwyższonym standardzie, który jest przygotowany dla rodziny z małymi dziećmi. W tym przypadku w cenę wliczone są śniadania i obiadokolacje (serwowane w hotelowej restauracji), a wstęp na basen jest bezpłatny.
Sheraton to najwyższa hotelowa półka. Rzecz jasna - nie jedyna w kurorcie zwanym "Perłą Bałtyku".
- Oferta Sopotu jest na tyle szeroka, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, od studenta, po zamożnego biznesmena - słyszę od Dawida Wildy, szefa Stowarzyszenia Turystycznego Sopot.

Z moich ustaleń: w Sopocie jest około 1700 miejsc noclegowych w hotelach, willach i pensjonatach oraz około 200-300 w pozostałych obiektach, również "czarnorynkowych". I tak, czekające na turystów łóżka znajdują się w hotelach - począwszy od tych pięciogwiazdkowych (są trzy takie w Sopocie, m. in. Sheraton), przez hotele o niższym standardzie i pensjonaty, aż do zarejestrowanych kwater prywatnych i campingów. Ceny w hotelach są uzależnione od obłożenia, od wcześniejszej rezerwacji i od samych życzeń turysty, który w cenie może mieć nie tylko wyżywienie, ale np. SPA, czy miejsce parkingowe. Z danych Urzędu Miasta wynika, że średnia cena za nocleg w hotelu pięciogwiazdkowym w Sopocie wynosi 450 zł za pokój dziennie
Ceny w trzy- i dwugwiazdkowych hotelach oraz pensjonatach są, rzecz jasna, niższe. Tu noclegi kosztują od 300 do 400 zł od osoby za dobę. Na drabinie cenowej sytuują się pod nimi kwatery i apartamenty. Te zarejestrowane np. w Stowarzyszeniu Turystycznym Sopot, muszą mieć określony standard odpowiadający opisowi umieszczonemu w internecie. Ceny za nocleg kształtują się tu od 50-100 zł. od osoby za dobę. Ostatni szczebel "legalnej" drabiny cenowej zajęły kempingi. Czteroosobowy maleńki domek w pobliżu granicy z Gdańskiem można wynająć za 120 zł.

Średnia cena na rynku miejsc noclegowych w Sopocie (hotele, wille, pensjonaty) w sezonie to ok. 400 zł. (za pokój dwuosobowy, wychodzi więc 200 zł. od osoby). Potwierdzenie tej informacji uzyskuję w Stowarzyszeniu Turystycznym Sopot, z wyraźnym zaznaczeniem, że to kwota najbardziej realna, choć szacunkowa.
A więc nie o 95 zł. więcej niż średnia w UE, tylko o 85 zł mniej.

Hotelarz sopocki:
- Miałem jednego gościa, Japończyka, to był absolutny rekord, jeśli chodzi o cenę. Bo to jest tak, że jeśli twój hotel bierze udział w programie rezerwacji na portalach, takich jak np. booking.com, to musi mieć zawsze przygotowany pokój dla gości, którzy będą rezerwować miejsce przez ten portal. Wtedy na ten jeden pokój daje się cenę zaporową, żeby nikt go nie brał. I zdarzył się taki Japończyk, co kliknął ten pokój, i przyjechał...
- Ile zapłacił?
- 5 900 zł za noc. Zadowolony był. Wychodząc powiedział: "Fajnie było, ale trochę drogo...".

Kowalscy wysiedli z pociągu i ruszyli w miasto w poszukiwaniu taniego noclegu.
- Pokój? Tak, będzie jakiś pokój - starsza pani tasuje wzrokiem czteroosobową rodzinę, która, obładowana bagażami, wychynęła zza ogrodzenia oddzielającego przestrzeń kurortu od budującego się właśnie dworca kolejowego. Wstała więc z ławeczki wtulonej w murek przy ul. Podjazd, chowając pod pazuchę kartonik z napisem "tanie noclegi".
- Na długo? - spytała.
- Na dwa tygodnie.
- Będzie 30 za osobę, 120 za całość, razy czternaście, wyjdzie tysiąc sześćset osiemdziesiąt.
- Tysiąc czterysta - Jerzy Kowalski zdawał sobie sprawę, że jego możliwości negocjacyjne w tych okolicznościach (bagaże, zmęczone dzieci), są ograniczone.
- Tysiąc pięćset i jak panu się nie podoba, szukaj pan gdzie indziej.

Co robić, nie mogło się nie podobać.
- To i tak niezła cena z tego co się dowiadywałem - Kowalski szepnął na ucho żonie i ruszyli w stronę alei Niepodległości.
- Ciekawa jestem, co za nią dostaniemy - pani Kowalska odszepnęła, dość głośno, tak żeby sunąca przodem mieszkanka Sopotu usłyszała jej słowa.

Sopoccy turyści mogą też skorzystać z noclegu na "czarnym" rynku. Niektórzy mieszkańcy Sopotu wynajmują pokoje letnikom - tak po prostu, bez rejestrowania się gdziekolwiek. Ich liczba nie jest znana, choć można zakładać, że to ok. 100-200 miejsc noclegowych. Tu ceny zaczynają się od 30 zł za nocleg od osoby. Generalnie na zniżki może liczyć ten, kto wynajmie pokój w środku tygodnia lub pozostanie na dłużej.

Jakość świadczonych w ten sposób usług nie jest przez nikogo monitorowana. To jest loteria - można trafić na przemiłą gospodynię, czyste i zadbane wnętrze... lub wręcz przeciwnie.

Walizki Kowalskich leżą na w miarę czystej wykładzinie (przynajmniej odkurzonej). Cały pokój jest nawet spory, ma około dwudziestu metrów powierzchni. Tapczan - klasyk z lat siedemdziesiątych, obciągnięty ciemnozielonym materiałem. Obok zwyczajne łóżka z IKEA. Ślady wilgoci na ścianie. Okna: za szybą pierwszego ściana sąsiedniego budynku, w głębi po lewej przejeżdża właśnie pociąg towarowy. Za drugim przez aleję Niepodległości akurat przejeżdża karetka na sygnale.
Na tapczanie leży złożona pościel. Prześcieradła lata swojej świetności spędziły w jakimś szpitalu, a świadczą o tym niesprane, wyraźne jeszcze stemple na rogach postrzępionej tkaniny.

Po wyczerpującej podróży zarówno Kowalskim, jak i Malinowskim należy się chwila odpoczynku.
Malinowskich w hotelowym pokoju usypia ledwie słyszalny szum klimatyzacji. A może tak się tylko wydawało? Klimatyzacja jest bezgłośna. Usypia ich chłodna cisza.

Kowalski zaś nie może zasnąć, wsłuchuje się więc w szum przejeżdżających przez aleję Niepodległości samochodów, w rozmowy przechodzących w dole ludzi, w stukot wagonów przejeżdżających tuż za oknami. W końcu wstaje i je zamyka. Robi się trochę spokojniej, jednak w ten sposób pozbawia rodzinę dopływu świeżego powietrza. Zdejmuje z siebie podkoszulek, kładzie się na tapczanie odrzucając koc schowany do szpitalnej poszewki.

Jedzenie
Jan Malinowski obudził się głodny. Postanowił wybudzić rodzinę z drzemki. Po niespełna godzinie byli już w restauracji.
Obiadokolacje Malinowski ma w cenie noclegu. Nie musi się więc kłopotać wyborem restauracji i cenami posiłków. Gdyby jednak któryś z turystów zechciał zakosztować luksusu, np. w restauracji Wave przy Sheratonie, wyglądało by to następująco (opcja dla czteroosobowej rodziny ze zniżką dla dzieci):
- Jako zakąski poprosimy carpaccio z gęsi wędzonej na zimno, małże św. Jakuba, matiasa na ceviche z czerwonej cebuli i parfait z wątróbek drobiowych w pudrze z owoców leśnych. Dalej poprosimy zupy: chłodnik z botwinki z marynowanym łososiem, gazpacho z malinowych pomidorów, consomme z ogonów wołowych, krem z topinambur z pianą z zielonych szparagów. A teraz drugie danie: smażony filet z halibuta z brandade z ziemniaków i szpinaku, karmazyna gotowanego w maśle z komosą ryżową, duet cielęcy w sosie z francuskiej musztardy i comber z jelenia. Na deser zaś ravioli czekoladowe z truskawkami, razy cztery. Do picia poproszę cztery wody mineralne.
Kelnerka przyniesie rachunek: 407 zł.

"Szeratońskiego" luksusu można jednak zakosztować w przyhotelowych restauracjach za nieco niższą cenę, jak przekonuje Katarzyna Główka, specjalistka ds. PR z Sheratona:
- Przed naszymi gośćmi otwiera się wiele możliwości korzystania z usług gastronomicznych. Przykładowo na śniadanie można udać się do Rotunda Cafe - koszt 15-20 zł, podczas lunchu goście mają do wyboru np. letnie promocje w Restauracji Wave "Sobotni Grill Rybny" gdzie danie z grilla z napojem lub piwem to koszt od 45 zł. W Rotunda Cafe kanapkę można zamówić już od 13 PLN, sałatki od 28 PLN. Natomiast w weekendy w restauracji Wave można skorzystać z Włoskiego Bufetu lub Niedzielnego Brunch'u - dania z bufetu, napoje, wino domowe, kawa, herbata oraz woda są bez ograniczeń. Koszt za osobę dorosłą to 130 PLN.

Co zrobi Kowalski, kiedy jego rodzina zgłodnieje? Najpierw pójdzie do Biedronki po zakupy. Jednak coś ciepłego trzeba zjeść, a raczej nie ma co liczyć na możliwość korzystania z kuchni na kwaterze za 20-30 zł za dobę. Musi więc coś zjeść na mieście.
Kowalscy wyszli na obiad. Idą w stronę Monciaka, przechodzą ulicą Podjazd. Właśnie zauważyli lokal, przed którym stoi tablica z wypisanym kredą menu.

"Biały barszcz, roladka z papryką, ryż, surówka - 12.90". "Fasolka po bretońsku, ziemniaki - 8.00". "Piwo Żubr - 5.00".
- To jesteśmy w domu! - krzyknął uradowany Kowalski do żony i córek.

Weszli do baru Elita.
Korzystając z tańszych ofert turysta może zyskać podwójnie. Przy barze spotka miejscowych, tak zwanych bywalców, od nich się dowie co tak naprawdę słychać na mieście (kto, z kim, kiedy i dlaczego). Albo pozna człowieka legendę - barmana takiego, jak ten z baru Elita. W Sheratonie pewnie by się nie sprawdził, zbyt jest bezpośredni, zbyt specyficzny. Jedyny w swoim rodzaju.

Inne drobne wydatki

- Co teraz? - Malinowscy, najedzeni do syta, siedzieli dalej w restauracji.
- Bo ja wiem? Dzieciaki mogą iść do Kids Club, a ja chyba zacznę urlop od SPA - pani Malinowska przeglądała folder Sheratona. - O, mam coś dla nas, posłuchaj: "Wspólnie odkryjcie relaksujące właściwości glinek marokańskich, które będziecie wzajemnie nakładać na swoje ciała. Delikatna łaźnia parowa Rasul otuli was aromaterapeutycznym bukietem olejków zapachowych. Rytuał kończy się opadami tropikalnego deszczu, który zmywa okład błotny i odświeża skórę...". Piszą, że potem jeszcze masaż gorącymi kamieniami, rytuał dla stóp, kąpiel, wszystko w uroczym apartamencie dla par, oprócz tego pobyt w Strefie Mokrej, 3 godziny to ma trwać, razem dla nas dwojga to będzie 1500 zł. Idziemy?
- Zbiera się na deszcz - Jerzy wyjrzał przez okno baru Elita. - Co robimy?
- Nad morze... - błagalnie zajęczały córki.
- A jak nas zmoczy? - zatroskała się żona Kowalskiego.
- To wrócimy mokrzy i się przebierzemy. Letni deszczyk dobrze ci zrobi na cerę. Albo kupimy sobie na straganie parasolkę.

Handlarz wyrobami jubilerskimi ze straganu przy molo:
- Widzisz pan, chodzą turyści, czyli portfele. O, na przykład ten facet, z saszetką pod pachą. Ma tam 500 zł gotówki, ni mniej ni więcej, i on wyda te pieniądze, po to tu przyjechał. I do jego portfela ustawia się kolejka łowców. Jesteśmy jak myśliwi. Zwierzyna jest, trzeba tylko ją upolować. Komu się uda? Kto będzie pierwszy? Wszyscy bierzemy udział w tej zabawie - handlarz spogląda na rząd straganów. - Na tym polega biznes na turystach. Przyczaić się i w odpowiednim momencie zaatakować. Zdobycz czeka w ich kieszeniach.
Do stolika podchodzi starsze małżeństwo, przyglądają się biżuterii.
- W czym mogę pomóc szanownemu państwu? Pogoda dzisiaj nieszczególna...

Picie

Sopot słynie z życia nocnego. Czy to się podoba włodarzom, czy nie - jest słynną w Polsce imprezownią, mekką wszelkiej maści poszukiwaczy (niekoniecznie miłosnych) przygód. Po zmroku w tłumie przechadzających się w górę i dół Monciaka podchmielonych przybyszy płci męskiej (16-56 lat), uwijają się roznegliżowane panienki zachęcające do wstąpienia do baru Go Go. Same przybyszki (16-56 lat) często im nie ustępują - przynajmniej jeśli chodzi o odwagę w prezentowaniu wdzięków.
Piszę "przybysze", bo nie wszyscy tu są "turystami". Tu się bawi całe Trójmiasto i cała Polska.

Kluby nocne: wprowadzono egalitaryzm. Ego, Zła Kobieta i Versalka - wstęp 10 zł od osoby, niezależnie od tego, czy kandydat na imprezowicza nocuje w Sheratonie, czy na kwaterze między torami kolejowymi a główną arterią komunikacyjną. Piwo zaś kosztuje we wszystkich tych klubach równe 10 zł. Można potańczyć, w weekendy będzie głośno i tłocznie.
Jest również tańsza opcja, to bary szybkiej obsługi, tak zwane "bistro". Tu jest głośno i tłocznie, nie tylko w weekendy. W Na Drugą Nóżkę w Krzywym Domku - wódka, wino, piwo - wszystko po 4 zł.

Jeśli ktoś nie zamierza spocić się na parkiecie, a woli posiedzieć i popatrzeć (będąc równocześnie oglądanym, co jest znaną w Sopocie rozrywką), wybiera Błękitnego Pudla. Wydawałoby się bardzo drogo, a tu miła niespodzianka - piwo za 9 zł.
Lans może być również artystyczny. "Spatifa" pomijam, ze względu na selekcję, która może być zabójcza dla turysty nie będącego akurat znanym z telenoweli aktorem. Jest więc Klub Atelier. Piwo, jak wszędzie - 9 zł.

I pewnie dla Malinowskiego 9 zł za piwo to jakieś nieistotne drobniaki, ale dla Kowalskiego to będzie istotna pozycja w finansowej dniówce.

Takich jak Kowalski, jest w Sopocie więcej. Widać ich najpierw w całodobowym sklepie przy Monciaku, a potem na plaży, gdzie siedzą w mroku (brzęk szkła, toasty) i głośno się śmieją.

Miliony

Ile pieniędzy zostawiają w Sopocie turyści?
Instytut Eurotest w 2011 roku wykonał badania, z których wynikało, że turyści krajowi wydają każdego dnia sezonu w Sopocie średnio 103 zł, zagraniczni zaś - 191 zł.

A ilu ich jest? Przy założeniu, że mamy w kurorcie 2 tys. miejsc noclegowych i 90 proc. obłożenia wychodzi na to, że "turystów" (czyli, zgodnie z nomenklaturą - osób korzystających w danym miejscu z noclegu) mamy w Sopocie 1800 każdego dnia sezonu.

Przyjmijmy więc, że każdy z nich wyda 150 zł dziennie. To daje globalną kwotę 16 mln 200 tys. zł. Do tego należałoby doliczyć pieniądze, które zostawiają "przybysze" (nie nocujący w Sopocie), np. z Gdańska i Gdyni. Ich liczba jednak pozostaje tajemnicą.

Jest jedna dana statystyczna, która może obrazować ruch turystyczny w Sopocie: w sezonie na molo wchodzi ok. 900 tys. ludzi (nie licząc miejscowych, którzy za wejście nie płacą). Gdyby przyjąć, że każdy z nich zostawia w kurorcie 150 zł, daje to kwotę (już nie 16,2 mln zł., a...) 135 mln zł.

Tak czy inaczej, kwoty te są tylko szacunkowe. Wiadomo na pewno, że są to dziesiątki, jeśli nie setki milionów złotych.
***
Malinowski w ogródku przy plaży przy butelce francuskiego wina, Kowalski na piasku z winem bułgarskim zakupionym w sklepie, siedzą i patrzą na światła mola, Orłowa i statków na redzie. Morze szumi im po równo, Sopot brzmi jednakowo, zapach bryzy jest taki sam. Po intensywnie spędzonym pierwszym dniu wakacji w Sopocie obydwie rodziny są pełne nadziei na wspaniały urlop w znanym w Europie kurorcie.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki