Od 1 lutego pracujące w sopockim ratuszu panie będą mogły stosować żeńskie formy nazw stanowisk. Z inicjatywą zmian w nazewnictwie stanowisk zajmowanych przez kobiety wyszła Magdalena Czarzyńska-Jachim, która od dłuższego czasu tytułuje się jako wiceprezydentka.
- Najwyższy czas na inspektorki, dyrektorki, naczelniczki, prezydentki – deklaruje Magdalena Czarzyńska-Jachim. - Jestem zdania, że im częściej będziemy używać żeńskich form, tym szybciej zadomowią się w języku, w dyskursie publicznym i nie będą dziwić odbiorców. Skoro funkcjonuje i nauczyciel, i nauczycielka, urzędową sprawą może także z powodzeniem zająć się główna specjalistka. Chcemy dać pracującym w magistracie paniom wybór. Jeśli zdecydują się na przykład na zmianę tabliczki na drzwiach i wybiorą żeńską formę, będą miały taką możliwość – dodaje.
Nie jest to zmiana wymarzona przez środowiska równościowe i feministyczne. W dokumentach formalnych, np. decyzjach administracyjnych, umowach, czy – kadrowych nadal stosowana będzie forma męska. Nazwy stanowisk pracowników administracji samorządowej określa ministerialne rozporządzenie do ustawy o pracownikach samorządowych. Feminatywy, czyli żeńskie formy osobowe, będą jednak mogły znaleźć się w stopkach poczty elektronicznej, na stronach internetowych i w komunikatach prasowych, w komunikacji zewnętrznej i wewnętrznej, na wizytówkach czy tabliczkach przy drzwiach.
W środę zapytaliśmy urząd miasta o to, czy ustalony został jednolity katalog nazw w formie żeńskiej ewentualne, czy był konsultowany z językoznawcami. Czekamy na odpowiedź. Recenzenci działań magistratu podchodzą do inicjatywy wiceprezydent Czarzyńskiej-Jachim z umiarkowaną życzliwością.
- Gdybyśmy w mieście mieli tylko takie zmartwienia, to byłoby bardzo dobrze – śmieje się radny Jan Karasowski z PiS. - Do ratusza wchodzi poprawność polityczna i rozwiązuje się problemy, które nigdy problemami nie były – zauważa i dodaje że nie ma nic przeciwko zmianie, skoro jest dobrowolna.
- Nie sądzę, żeby to wynikało z jakichś głębokich przekonań, tylko z koniunktury politycznej. Jednak nieważne z jakiego powodu ta zmiana, dla mnie to pozytywna inicjatywa – mówi Małgorzata Tarasiewicz szefująca ruchowi miejskiemu „Mieszkańcy dla Sopotu”, wcześniej działaczka organizacji równościowych.
Prof. Marek Cybulski z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdańskiego zauważa zaskakujący fakt, że wyrazem tego samego dążenia społecznego są przeciwstawne procesy językowe.
- Kiedyś była tendencja odwrotna – mówi prof. Cybulski. - Rezygnowało się z żeńskich nazw i zastępowało je określeniami męskimi. To był dowód emancypacji pań, wyraz tego, że mogą pracować we wszystkich „męskich” zawodach. Nie mówiło się dyrektorka, tylko pani dyrektor, profesor – nie – profesorka. Teraz panie chcą się wyodrębnić, dodając żeńskie sufiksy do określeń męskich.
Naukowiec zauważa, że normy językowej nie da się ustalić administracyjnie.
- Jak dalej rozwinie się język – nie wiem. Będzie, co będzie, język jest żywy – podsumowuje językoznawca.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?