Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Snajper" podzielił Amerykę. Jak ogląda się ten film u nas? [RECENZJA]

Przemysław Winter
Bradley Cooper specjalnie przytył do tej roli, aby zagrać masywnego, pozbawionego wahań Teksańczyka
Bradley Cooper specjalnie przytył do tej roli, aby zagrać masywnego, pozbawionego wahań Teksańczyka
Po nocy oskarowej często można było usłyszeć, że wielkim pokrzywdzonym werdyktem Akademii był - rzeczywiście wybitny - film "Boyhood". Po "Snajperze" Clinta Estwooda nikt specjalnie nie płakał, choć film miał sześć nominacji, (w tym dla Bradleya Coopera, grającego główną rolę), a dostał tylko jednego Oskara "za najlepszy montaż dźwięku".

Od minionego piątku "Snajper" wyświetlany jest w polskich kinach. Film wybitny? Tego się o nim powiedzieć nie da. Ale bardzo ciekawy jako kolejny obraz tego, jak Amerykanie radzą sobie w kinie ze swoją brudną wojną o czyste sprawy.

Eastwood wybrał za bohatera swojego najnowszego filmu narodowego bohatera, Chrisa Kyle'a, wyborowego strzelca ze słynnej jednostki SEAL, amerykańskich komandosów, tej samej, której powierzono misję zabicia Osamy bin Ladena. Kyle zasłynął strzelecką skutecznością w czasie wojny w Iraku. Sam przypisywał sobie dwieście parędziesiąt "trafień", oficjalnie zaliczono mu 160. Za każdym razem, gdy Kyle'a pytano, czy nie odczuwa niepokoju sumienia z powodu zabicia tylu ludzi, niezmiennie odpowiadał, że żałuje tylko tego, iż nie zabił ich więcej...

Bohater zatem? Czy człowiek uzależniony od adrenaliny, igrający własnym i cudzym życiem - jak główna postać z filmu "The Hurt Locker. W pułapce wojny" Kathryn Bigelow (pamiętamy - sześć Oskarów w 2010 roku, w tym dla najlepszego filmu)? Nie, Kyle z filmu Eastwooda nie jest kimś, kogo odurzył narkotyk wojny. On dobrze wie, dlaczego walczy i zabija: broni swojego kraju i swoich bliskich przed tymi, którzy chcą ich zabijać. To cała jego filozofia zabijania.

Grana przez Coopera postać jest - tak jak prawdziwy Kyle - z krwi i kości teksańczykiem. Lubi rodeo, szerokie kapelusze i terenowe samochody, a kiedy trzeba - idzie na wojnę bronić swojego kraju Nie mędrkuje, strzela. I chce robić to możliwie najskuteczniej.

Film podzielił Amerykanów, z których jedni widzą w nim apologię republikańskich cnót, a drudzy - apologię zabijania. Na mnie, nie-Amerykaninie, film nie zrobił wrażenia apologii, w żadną stronę. Być może wcale nie było to intencją Eastwooda, ale jednak "Snajper" kryje w sobie pytanie, czy patrząc na świat wedle westernowego, czarno-białego schematu, aby na pewno widzimy go prawdziwie?

Dla Kyle'a ci, których widzi w lunetce swojego snajperskiego karabinu, to zawsze "brudasy", terroryści, których należy zlikwidować. Nie potrafi zrozumieć, dlaczego próbują strzelać do niego irackie dzieci, dla których - tego właśnie Kyle nie jest w stanie pojąć - jest okupantem.

Daleki od reżyserskiego kunsztu Bigelow, jest jednak ten Eastwood ciekawy. I my przecież bierzemy udział w tej wojnie, czy to nam się podoba, czy nie. Czy patrzymy na nią jak na western?

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki