Tym samym zapowiadane od pewnego czasu formalne porozumienie prezydenta Macieja Kobylińskiego i klubu PO skończyło się, zanim się rozpoczęło. Wszystko rozbiło się o różne spojrzenie na temat kompetencji przyszłego zastęcy.
Jak informuje w oficjalnym oświadczeniu Maciej Kobyliński, członkowie PO chcieli, by rekomendowany przez nich przedstawiciel, kierował wydziałami Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej, Ochrony Środowiska, wraz z podległymi spółkami, Oświaty, Zdrowia i Spraw Społecznych oraz Kultury i Sportu.
- Żądania przedstawicieli PO były zbyt daleko idące - uważa Kobyliński. - Skupienie tych wydziałów w rękach jednej osoby doprowadziłoby do paraliżu urzędu. Nowy zastępca nie byłby w stanie poradzić sobie nawet z pocztą wpływającą do ratusza.
- Poprzez porozumienie z prezydentem, chcieliśmy przerwać pat, który od jakiegoś czasu paraliżują władzę wykonawczą - mówi Zbigniew Konwiński, poseł PO ziemi słupskiej. - Jednak chodziło nam o to, żeby wiceprezydent przez nas rekomendowany, miał realną władzę. Tylko w ten sposób mogliśmy realizować swój program wyborczy. Prezydent wycofał się jednak z wcześniejszych ustaleń.
W opinii Roberta Kujawskiego, radnego PiS, PO bało się utraty wizerunku. - Kiedy wiadomość została upubliczniona, radni PO zauważyli, że na koalicji z Kobylińskim tracą na wizerunku - mówi Kujawski.- Chcieli wyjść z twarzą, więc postawili prezydentowi warunki, które były dla niego nie do przyjęcia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?