Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślubów w Malborku udziela burmistrz. Tylko w tym roku ponad 250 razy wysłuchał przysięgi składanej przez nowożeńców. Czy ma czas na pracę?

Anna Szade
W sobotę Marek Charzewski udzielał ślubu młodej parze, której zlecił zadanie zdobycia medalu od Prezydenta RP. To nic trudnego, wystarczy „tylko” 50 lat stażu małżeńskiego.
W sobotę Marek Charzewski udzielał ślubu młodej parze, której zlecił zadanie zdobycia medalu od Prezydenta RP. To nic trudnego, wystarczy „tylko” 50 lat stażu małżeńskiego. Radosław Konczyński
Nie ma dnia, by burmistrz Malborka nie udzielał ślubu. „Potrafią zadzwonić do mnie pół godziny przed ceremonią” – przyznaje włodarz. Tylko w tym roku „tak” powiedziało sobie w jego obecności ponad 250 par. Niektóre specjalnie przyjeżdżają, by złożyć sobie przysięgę małżeńską.

Śluby w Malborku. „MacGyver” łączy uczniów węzłem małżeńskim

Malbork to jeszcze nie Las Vegas, choć w Urzędzie Stanu Cywilnego małżeństwa zawierają osoby z całej Polski. Całe szczęście, że niedawno sala ślubów została gruntownie wyremontowana. Przez lata jej wystrój przypominał głęboki PRL.

Teraz nie ma wstydu, gdy zjawiają się pary z odległych krańców Polski.

W piątek udzielałem ślubu parze z Gdańska i Warszawy. Wybrali Malbork, bo tu się poznali i mają sentyment do naszego miasta – zdradził nam Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

W sobotę podczas jednej z uroczystości zwrócił się do młodych w trochę zaskakujący sposób.
- Mam dla was zadanie: musicie otrzymać medal od Prezydenta RP. Ale by tak się stało, najpierw trzeba przeżyć razem 50 lat – instruował młodą parę.

Włodarz nie pamięta dokładnie, od kiedy staje przed nowożeńcami, którzy w jego obecności składają sobie przysięgę małżeńską. To jego druga kadencja w fotelu burmistrza, ale na początku występował w roli mistrza ceremonii na wyraźne życzenie. Zgłaszali się do niego urzędnicy, czasem byli dawni uczniowie.
- Zawsze ich na koniec pytam, czy myśleli kiedyś, że „MacGyver” będzie im ślubu udzielał – śmieje się Marek Charzewski.

Ten filmowy przydomek nadany przez uczniów przylgnął do włodarza na lata. Trafność potwierdzają niekonwencjonalne rozwiązania, które stosuje do tej pory. Okazuje się, że pełni rolę "ślubnego pogotowia".

Do mnie w ostatniej chwili, na pół godziny przed ślubem, potrafią zadzwonić. Ostatnio miałem taką sytuację. Mój imiennik, Marek Szczypior, wójt Starego Pola, nie mógł udzielić ślubu, więc padło pytanie, czy ja mogę. Cała ekipa stamtąd przyjechała i młodzi mieli uroczystość w Malborku – opowiada Marek Charzewski.

Latem stanęła przed nim para z Wrocławia.

- W lipcu wybrali się na Oblężenie Malborka i przy okazji wzięli ślub – przekazał nam burmistrz.

Nie była to spontaniczna akcja, bo wcześniej dopełnili wszystkich formalności.

Wiedzieli, że przyjadą i postanowili, że się tu pobiorą – tłumaczy Marek Charzewski.

Podobno byli ubrani na luzie, nie w outfitach inspirowanych średniowieczem. Ale zdarzał się, że „tak” mówili sobie w jego obecności również rekonstruktorzy z Malborka. Oni akurat występowali w tradycyjnych rycerskich strojach.
Zdarzają się też egzotyczni nowożeńcy.

Byli młodzi z Pakistanu, z Madagaskaru, z Mozambiku. Czasem mam trudności z przeczytaniem ich nazwisk, są tak skomplikowane – przyznaje Marek Charzewski.

Były też śluby w plenerze. Ale w Malborku takie ceremonie nie zdarzają się zbyt często. W 2022 r. 12 z 256 małżeństw zawarto poza USC.

„Burmistrza nie ma, bo ślubu udziela”. Ile razy włodarz usłyszał "tak"?

W tym roku uroczystości zaślubin jest więcej. Od stycznia odbyło się 288 uroczystości. Trudno o dokładną liczbę tych z udziałem Charzewskiego.
- Udzieliłem większość z nich, na pewno ponad 250 – „strzela” włodarz.

W ostatnim tygodniu miał jeden ślub w czwartek, jeden w piątek i pięć w sobotę. Sporo tego. Nic dziwnego, że niezbyt przychylne mu osoby przekazują sobie z ust do ust nieco złośliwie, że jak Marek Charzewski gdzieś się spóźnia albo go nie ma, to znak, że akurat udziela ślubu. Tym bardziej, że jest znany z tego, że nie odmawia prawie żadnego zaproszenia.

A gdzie jest burmistrz w soboty? Udziela ślubów w swoim wolnym czasie – odpowiada na te cierpkie uwagi zainteresowany

Jak twierdzi, w dni powszednie nie jest to zajęcie aż tak absorbujące, bo jedna uroczystość trwa około 15 minut.
- A zdecydowana większość jest w soboty – twierdzi burmistrz.

Zapewnia, że nie odbiera za to ani dnia wolnego, ani nie korzysta z żadnych finansowych rekompensat z tego tytułu. Takie zarzuty stawiali słupscy radni Robertowi Biedroniowi, który jako prezydent Słupska udzielał ślubów. Za sobotnią „pracę” podczas ślubów brał wolne w tygodniu.

Biedroń znany był z tej ślubnej działalności na całą Polskę. Ale Marek Charzewski dawno go w tej kategorii zdetronizował.
Podobno na korytarzach Urzędu Miasta mówią, że jeśli burmistrz nie zdecyduje się na kandydowanie, mógłby zostać w USC, bo tak dobrze się tam czuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki