Sprawa odbiła się głośnym echem na całym Pomorzu. 27 maja 2007 do Strugi Arciszewskiej i do Raduni przedostały się chemikalia, między innymi kwas azotowy. Spowodowało to ześnięcie 10 ton ryb. W tym czasie, był upalny dzień, w rzece kąpali się ludzie. U sześciu osób stwierdzono zmiany skórne na skutek oparzeń.
Prokuratura Rejonowa w Pruszczu Gdańskim prowadziła śledztwo dwa lata.
- Konieczne było uzyskanie specjalistycznych ekspertyz i opinii z zakresu ochrony środowiska - mówi prokurator rejonowy Teresa Rutkowska- Szmydyńska. - Musieliśmy przesłuchać wielu świadków.
Co ustalili prokuratorzy?
Z aktu oskarżenia wynika, że osobą odpowiedzialną za wyciek trujących substancji jest Franciszek M., biznesmen, który jest szefem Zakładu Produkcji Spirytusu Komers - International. Zanieczyszczenia - zdaniem prokuratora - pochodziły z gorzelni Goszyn, która należy do tej firmy.
- Ustaliliśmy, że osoba ta składowała i usuwała odpady pogorzelniane niezgodnie z przepisami - informuje prokurator Teresa Rutkowska- Szmydyńska. - Franciszek M. naruszył między innymi przepisy ochrony środowiska i przepisy regulujące metody składowania substancji niebezpiecznych.
Ponadto prokuratorzy włączyli w zakres śledztwa podobne (choć o mniejszym zakresie) zdarzenie z 2000 roku, wcześniej umorzone. Zdaniem śledczych, Franciszek M. również i w tamtym przypadku ponosi odpowiedzialnośc za zanieczyszczenie środowiska.
Akt oskarżenia obejmuje więc obydwa wycieki.
- Za taki czyn grozi do 8 lat pozbawienia wolności - informuje prokurator z Pruszcza Gdańskiego.
Dlaczego akt oskarżenia od wielu miesięcy znajduje się w sądzie, a mimo to proces się nie rozpoczyna?
Dzieje się tak m.in. ze względu na wnioski składane przez obrońcę Franciszka M. Ostatni wniosek o umorzenie postępowania stał się przyczyną odwołania pierwszej rozprawy zaplanowanej na zeszłą środę.
- Prokuratura nie wykazała, w jaki sposób faktycznie doszło do zanieczyszczenia Raduni - mówi mec. Paweł Brożek, obrońca właściciela gorzelni. - Z góry powzięto założenie, iż jedynym źródłem zanieczyszczenia może być gorzelnia w Goszynie. Postępowanie prokuratorskie było prowadzone pod z góry założoną tezę.
Mecenas Paweł Brożek przypomina, że w przeddzień zdarzenia nad okolicą przeszła nawałnica. - Prokuratura nie przyjęła założenia, że źródłem zanieczyszczenia mogą być nawozy znajdujące się na okolicznych polach - mówi.
W złożonym wniosku o umorzenie adwokat kwestionuje również opinie biegłych.
Czy rozpocznie się proces? Czy też dojdzie do umorzenia sprawy? Sąd to rozstrzygnie 22 grudnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?