Taki już los beniaminków, że na początek ligowego kalendarza czekają go trudne przeprawy. Na pocieszenie kibicom Lotosu Trefla pozostaje fakt, że tak naprawdę spotkanie z Asseco Resovią kończy serię ciężkich, przynajmniej w teorii, spotkań.
- Jeśli po meczu w Rzeszowie wciąż nie będziemy mieli na swoim koncie choćby punktu, to potem czekają nas już spotkania z nieco łatwiejszymi rywalami - mówił przed meczem Mikko Oivanen.
Fiński atakujący gdańskiej drużyny jak zwykle był pierwszoplanową postacią swojej drużyny. To on w pierwszym i drugim secie toczył bój z gospodarzami. Dwie pierwsze partie można właśnie w skrócie opisać jako walkę Asseco Resovii z Oivanenem. Gospodarze z zimną krwią wykorzystywali błędy gdańszczan, a że ci mylili się często, to brązowi medaliści nie mieli problemów z łatwym wygraniem seta numer jeden oraz dwa.
Gdy w trzeciej partii z dobrej strony pokazał się kolejny Fin - Matti Hietanen, to gdańszczanie w końcu byli równorzędnym rywalem. Dobra gra podopiecznych Grzegorza Rysia trwała niemal do końca tego seta. W pewnym momencie po serii błędów rzeszowian Lotos Trefl prowadził 18:14. Wysokiej przewagi nie udało się jednak beniaminkowi utrzymać. W końcówce większą odpornością psychiczną wykazali się gospodarze.
Ich ataki skutecznie kończył Grozer, który postawił kropkę nad "i".
Asseco Resovia - Lotos Trefl Gdańsk 3:0 (25:14, 25:16, 26:24)
Asseco Resovia: Lotman, Nowakowski, Tichacek, Grozer, Perłowski, Mika, Ignaczak (libero) oraz Grzyb
Lotos Trefl: Hietanen, Łomacz, Oivanen, Wdowin, Świrydowicz, Augustyn, Kaczmarek B. (libero) oraz Wilk, Szczurek, Kaczmarek M., Wołosz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?