Różyny. Mężczyzna postrzelił się z broni koło szkoły. W aucie miał granat

W środę rano na policję zgłosiła się żona 41-latka i złożyła zawiadomienie o znęcaniu się nad nią, którego miał dopuszczać się jej mąż. W czasie rozmowy z policjantami poinformowała, że jej mąż posiada broń palną i może być niebezpieczny. Mieszkaniec gm. Pruszcz Gd. miał już wcześniej użyć broni w mieszkaniu. Policjanci podjęli decyzję o poszukiwaniach mężczyzny.

Gdy 41-latek, który prowadził wtedy samochód, zobaczył policjantów, zatrzymał się na parkingu w okolicach szkoły w Różynach i wysiadł z samochodu. Następnie, przy furtce szkolnej strzelił sobie w głowę.

- Pracownica obsługi usłyszała huk i wybiegła przed szkołę sprawdzić co się stało, gdy zobaczyła mężczyznę leżącego w kałuży krwi przybiegła mnie poinformować. Policja zarządziła, żeby wyprowadzić dzieci ze szkoły. Poinformowaliśmy telefonicznie wszystkich rodziców, aby odebrali dzieci ze szkoły. Uczniowie [jest ich 29 - dop. red.] wyszli z budynku wyjściem ewakuacyjnym. Dzieci widziały jedynie policyjne radiowozy, nie były świadkami tego zdarzenia. Wójt zaproponowała nam pomoc psychologa, ale uznaliśmy, że nie ma takiej potrzeby - mówiła nam w czwartek Grażyna Lewandowska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Różynach.

- Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna postrzelił się z broni czarnoprochowej. W samochodzie posiadał granat bojowy o sile rażenia 200 metrów. W toku postępowania ustalane będzie pochodzenie broni - wyjaśnia prok. Tatiana Paszkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Mężczyzna przeszedł kilkugodzinną operację.

Za posiadanie broni bez pozwolenia grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Czytaj: Śmiertelne postrzelenie. Policja wiedziała, że 22-latek ukrywa się

Zobacz: Czołowe zderzenie z ciężarówką na S3. Nie żyje jedna osoba

Źródło: TVN/X-news.pl