Minister skarbu i szef ARP mówią, że nie będą już angażować pieniędzy w stocznię. Co to oznacza dla firmy?
Przecież ukraiński właściciel nie oczekuje pieniędzy publicznych. Chce, aby agencja umożliwiła mu zaangażowanie własnych kapitałów. Agencja pożyczyła kilka lat temu stoczni 150 milionów złotych, zrobiła zastaw na głównych halach, w tym hali K1. Właściciel chce tylko, aby go zdjęła, przeniosła na inne niewykorzystywane nieruchomości. To pozwoli na dysponowanie majątkiem produkcyjnym i kontynuowanie produkcji, która przynosi zyski. Nikt nie chce pieniędzy od państwa.
Załóżmy, że nawet na ten warunek nie przystanie i negocjacje zakończyły się fiaskiem. Stocznia nie ma wyjścia i upadnie?
Uważam, że ukraiński inwestor jest w stanie samodzielnie udźwignąć finansowanie, jeśli mu się to umożliwi. Nie wierzę, że się wycofa ze stoczni, ponieważ oznaczałoby to stratę zainwestowanych już w modernizacje, przekształcenia w stoczni kilkuset milionów złotych. Byłby jedynym stratnym. Decyzja zakomunikowana przez ministra i prezesa ARP, według mnie, oznacza tylko tyle, że powiedzieli głośno, co robią od sześciu lat, czyli - szkodzą stoczni.
Rozmawiał: Jacek Klein
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?