MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rok pełen emocji i smutku w Arce

Piotr Wiśniewski
Arka z bydgoskim Zawiszą zagrała najlepszy mecz w I lidze
Arka z bydgoskim Zawiszą zagrała najlepszy mecz w I lidze Grzegorz Mehring
Oceniając postawę Arki w roku 2011 należałoby porównać ją do okrętu, który dryfował na wzburzonych falach Morza Bałtyckiego. To nie był rok obfity w sukcesy. Żółto-niebiescy spadli z ekstraklasy, a na początku nowego sezonu tułali się w ogonie tabeli I ligi. Z czasem jednak dla sympatyków gdyńskiego klubu nadeszły nieco lepsze dni.

Im bliżej końca rundy jesiennej, tym nastroje w Arce znacznie się poprawiały. Podopieczni Petra Nemca w końcu wypracowali odpowiedni styl, co zaowocowało serią meczów bez porażek i kilkoma wygranymi z rzędu. Ale na koniec gdynianie znów potracili punkty, a czołówka niebezpiecznie im uciekła. Chwila spokoju, a potem znów nerwowe dryfowanie. Sympatycy żółto-niebieskich na brak emocji nie mogli narzekać. Szkoda tylko, że więcej było tych negatywnych.

Ekstraklasa nie dla Arki

Gdy oceniamy rok 2011 w wykonaniu Arki Gdynia to na myśl przychodzą trzy ważne rzeczy. Jednym z nich, od którego rozpoczniemy podsumowanie to spadek z ekstraklasy. Od razu dodamy, że w pełni zasłużony. Piłkarsko Arka do tej klasy rozgrywkowej nie pasowała. Bo jak inaczej wytłumaczyć postawę zespołu, który po jesienni ma kilkanaście punktów przewagi nad Cracovią, która ostatecznie wyprzedziła gdynian w tabeli?

Żółto-niebiescy spadli w atmosferze konfliktu. Emocje udzielały się wszystkim. Kibice winą obarczali zarząd, a piłkarze wzajemnie się kłócili. Nie było chemii między zawodnikami. We znaki dawał się brak porozumienia. No, ale trudno o kompromis w sytuacji, gdy szatnia jest podzielona, a w niej gracze różnej narodowości. W Gdyni wariant z zaciągiem piłkarzy zagranicznych nie sprawdził się.

Derbowy remis jak porażka

Żółto-niebiescy pożegnali się z ekstraklasą w fatalnym stylu. Arka przegrała z Ruchem 0:2 i poległa z Legią (2:5), została znokautowana we Wrocławiu przez Śląsk, ale nie te wyniki bolały kibiców najbardziej. Pechowy remis w derbach z Lechią prawdopodobnie kosztował Arkę spadek. Gdynianie prowadzili już 2:0, ale nie zdołali dowieźć do końca korzystnego wyniku. Na domiar złego bramkę wyrównującą biało-zieloni zdobyli w szóstej minucie doliczonego czasu gry! To wyraźnie zarzutowało na dalszą postawę ówczesnych podopiecznych Frantiska Straki. Naszym zdaniem ten mecz był kluczowy na wiosnę.

Efektowne otwarcie stadionu

Były jednak i mile chwile w tym generalnie trudnym roku dla Arki. 19 lutego w Gdyni dokonano uroczystego otwarcia nowego stadionu - wówczas największego obiektu sportowego na Pomorzu. Tę uroczystość postanowiono uczcić w najlepszy z możliwych sposobów. Na mecz zaproszono Beroe Stara Zagora, z którym Arka grała w jedynym jak dotychczas starcie w europejskich pucharach. Pomysł był świetny i spotkał się z akceptacją wielu środowisk.

O atmosferę piłkarskiego święta zadbały władze Gdyni, nadając temu spotkaniu rangę wielkiego wydarzenia, połączonego z obchodami urodzin miasta. Uroczyste otwarcie poprzedzone było poświęceniem stadionu, także przemowa prezydenta Wojciecha Szczurka wypadła bardzo okazale. Jeszcze efektowniej stadion prezentował się w blasku laserów i środków pirotechnicznych. A z głośników i z trybun płynęły słowa "Roty". Na pochwałę zasłużyli też kibice Arki, którzy przygotowali transparent: "Tutaj wszystko się zaczęło, to nasza święta ziemia, pamięć o niej będzie trwać i łączyć pokolenia".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki