Po feralnej w skutkach próbie Rogowska trafiła w środę do szpitala na gdańskiej Zaspie, gdzie lekarze założyli jej 8 szwów na lewą dłoń.
- Szwy zostaną zdjęte po 2 tygodniach - mówi Janusz Szydłowski, menedżer tyczkarki. - W tym czasie nie będzie mogła skakać o tyczce, ale inne elementy treningu będzie mogła normalnie przeprowadzać. Nie jest to idealny model trenowania, ale jakoś to trzeba ze sobą pogodzić. Na początku sierpnia Ania powinna zacząć normalne starty.
Chociaż wypadek Rogowskiej wyglądał dość dramatycznie, to ucierpiała jedynie jej dłoń. Na szczęście tyczkarka nie doznała żadnych innych, poważniejszych obrażeń.
Wielu kibiców martwi się, czy w skutek tej kontuzji mistrzyni świata z 2009 roku i aktualna mistrzyni Europy w hali będzie mogła odpowiednio przygotować się do mistrzostw świata w południowokoreańskim Daegu (27 sierpnia - 4 września).
- Mamy do czynienia z doświadczoną zawodniczką - uspokaja Jerzy Smolarek. - Nawet gdyby nie skakała miesiąc czy dwa, a byłaby w dobrej dyspozycji fizycznej, to poradziłaby sobie w konkursie z wysokościami rzędu 4,70 metra. To jest jak z jazdą na rowerze. Tego się po prostu nie zapomina. A tyczki się łamią. Tak już jest, bo to tylko sprzęt.
Od czwartku Anna Rogowska przebywa w Monachium. Spotkała się tam ze swoim lekarzem. Ta wizyta nie ma jednak związku ze środowym wypadkiem. Reprezentantka SKLA Sopot była bowiem umówiona z niemieckim specjalistą już wcześniej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?