Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina z czwórką dzieci została bez wody. Właściciele sąsiadującej firmy zakręcili kurek, a teraz okazało się, że zniknęły rury

Kamil Kucharski
Kamil Kucharski
Mimo postanowienia sądu oraz interwencji policji i komornika rodzina z czwórką małoletnich dzieci nadal pozostaje bez dostępu do wody. W poniedziałek, podczas czwartej interwencji w tej sprawie, okazało się, że rury doprowadzające wodę od hydrantu do domu zostały zdemontowane.

O sprawie zrobiło się głośno latem tego roku. Od początku czerwca rodzina w Nowym Dworze Gdańskim jest pozbawiona dostępu do bieżącej wody. Kurek został zakręcony przez właścicieli sąsiadującej firmy, na której terenie znajduje się wodociąg odprowadzający wodę do domu. Zdaniem rodziny właściciele firmy "chcą ich po prostu z tej działki wykurzyć".

Sąd nakazał przywrócenie wody, ale przedsiębiorcy tego nie zrobili

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Malborku, 10 lipca sąd rejonowy nakazał przywrócenie dostępu wody do lokalu. Przedsiębiorcy tego jednak nie zrobili i według opublikowanego oświadczenia skierowali zażalenie na postanowienie o udzieleniu zabezpieczenia wraz z uzasadnieniem o niemożności wykonania wyroku sądu. Zarządca administracji budynków złożył wówczas sprawę do prokuratury. Ze względu na naturę "sąsiedzkiego sporu" władze gminy Nowy Dwór Gdański nie chcą ingerować w sprawę.

W oświadczeniu opublikowanym przez firmę "Stolmach" dwa miesiące temu napisano, że pani Małgorzata Ł. (właścicielka firmy) poinformowała zarząd administracji budynków o planowanej inwestycji budowlanej i wyłączeniu wody. Według wystosowanego przez nią oświadczenia rodzina miała czas i szansę na podłączenie nowego przyłącza. - Pan Tomasz wraz ze swoją konkubiną oraz zarządcą wspólnoty cały czas rozpowszechniają fałszywe informacje na nasz temat w mediach. - czytamy w odpowiedzi właścicielki firmy.

- Pozwolenie na rozbudowę hali posiadamy już od kwietnia 2019 roku. O rozpoczęciu budowy i przerwie w dostawie wody poinformowaliśmy Pana Tomasza 17 kwietnia 2020 roku. Miał on więc ponad sześć tygodni na budowę własnego przyłącza wody. Niezgodne z prawdą są więc słowa o tym, że "właściciele nagle zakręcili kurek". Przyłącze jest naszą prywatną własnością. Umowa z wodociągami nie reguluje kwestii własności. Przez 6 tygodni zarządca nie zwołał zebrania wspólników tak, by można było podjąć jakąkolwiek uchwałę w sprawie budowy nowego przyłącza - napisano w oświadczeniu opublikowanym przez firmę.

Do oświadczenia firmy odniosła się odpowiedzialna za przyłącze wspólnota.

- Przyłącze jest własnością wspólnoty, nie Pani Małgorzaty, pomimo tego że jest położone na jej posesji. Tak stanowi umowa z wodociągami. Termin 6 tygodni na wykonanie nowego przyłącza był nierealny ze względów finansowych wspólnoty oraz dlatego, że Pani Małgorzata Ł. nie udzieliła jako współwłaściciel części wspólnych żadnych zgód, by móc zrobić przekop na wspólnym terenie oraz zrobić to za środki wspólnoty - czytamy w odpowiedzi na oświadczenie firmy.

"Wody nie ma"

W poniedziałek 21 września po raz kolejny podjęto próbę wykonania nakazu sądowego z 10 lipca. Komornik wraz z policjantami, przedstawicielem wspólnoty mieszkaniowej i panem Tomaszem, głową rodziny, zostali wpuszczeni na teren firmy. Okazało się, że w miejscu, w którym znajduje się przyłącze, trwają prace budowlane. Ostatecznie doszło do odkręcenia kurka, jednak woda nie popłynęła. - Jestem związany tajemnicą służbową i nie mogę udzielić żadnych informacji. Wody nie ma, tylko tyle mogę powiedzieć - powiedział po wszystkim Przemysław Biernacki, komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Malborku.

- Wszystkie rury idące od zaworu do hydrantu zostały zlikwidowane. Ostatnim miejscem, w którym znajduje się woda, jest hydrant znajdujący się przy budowanej hali. Od tamtego miejsca do zaworów przy budynku zdemontowano rury. Firma krótką rurą od hydrantu doprowadziła jedynie wodę do swojej części - wyjaśniła Iwona Grabowska, przedstawicielka wspólnoty.

- Nadzieja była, ale wiedzieliśmy, że coś wymyślą, żeby tej wody nie było - komentował sprawę pan Tomasz.

- Usłyszeliśmy, że trwają pracę budowlane, a przyłącze kolidowało z innym przyłączem. Usunięto więc rurę i w tym miejscu ma przebiegać droga przeciwpożarowa. Ci ludzie uważają się za lepszych od innych i robią, co chcą. Brak mi na to słów. Firma nie powinna nawet budować, ponieważ nie mają jeszcze pozwolenia. Pani Małgorzata powiedziała nam, że "oni mają to pozwolenie, a my się nie znamy na prawie".

- Teraz sąd będzie musiał wydać kolejne postanowienie, tym razem o wybudowaniu przyłącza. Komornik złoży wszystkie dokumenty do prokuratury, która wystąpi z odpowiednim wnioskiem. - wyjaśnia Iwona Grabowska.

- Czeka nas spotkanie wspólnoty, na którym będą przedstawiciele obu stron. Będę starała się o podjęcie uchwały mówiącej, gdzie to przyłącze ma być wybudowane. Mam nadzieję, że uda nam się ustalić to miejsce. Firma nie miała jednak prawa zdemontować tego przyłącza. Podejrzewam, że po konsultacji z prokuraturą złożę też zawiadomienie o zniszczeniu mienia wspólnoty.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki