Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ricardo Moniz potrafi eksplodować. Czas na pierwszy sprawdzian Lechii Gdańsk pod jego wodzą

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Ricardo Moniz ma w Gdańsku zbudować drużynę, która będzie się mogła bić o europejskie puchary. Nie udało się to z Lechią trenerowi Michałowi Probierzowi. Może się powiedzie Monizowi, który największe sukcesy odniósł podczas pracy w Red Bull Salzburg. W sobotę o godzinie 20.30 Lechia zagra na PGE Arenie z Piastem Gliwice i będzie się można przekonać, co trener może zmienić w tak krótkim czasie.

- Trenera z takim CV jeszcze w polskiej lidze nie było - zachwala Moniza Andrzej Juskowiak, wiceprezes Lechii do spraw sportowych.

Nowy szkoleniowiec gdańskiego zespołu na razie błysnął znajomością polskiego futbolu z lat 70. i 80.

- Praca w Polsce to dla mnie zaszczyt. I choć wyglądam młodziej, to mam 50 lat i pamiętam mistrzostwa świata w 1974 roku, kiedy Polska odnosiła sukcesy, mając w składzie Deynę, Latę czy Szarmacha. Przez cztery lata pracowałem z jednym z moich najbliższych przyjaciół, Włodzimierzem Smolarkiem, który niestety, umarł - powiedział Moniz podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami zaraz po przylocie do Gdańska.

Moniza pamięta także Czesław Michniewicz. Spotkał się z holenderskim szkoleniowcem podczas stażu w Tottenhamie Hotspur i zapamiętał go z dobrej strony.

- To bardzo sympatyczny człowiek - przyznaje Michniewicz w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim". - W Tottenhamie pracował z zawodnikami nad techniką. Sam chętnie będę przyjeżdżał na treningi, bo prowadzi fajne zajęcia.

Moniza kojarzy także Marcin Zakrzewski, zawodnik niemieckiego TuS Heven, który zimą był na testach w Arce Gdynia. Kiedy Moniz był trenerem Red Bulla, to Zakrzewski grał w rezerwach tego zespołu.

- Grałem wtedy w drugim zespole Red Bulla, ale mieliśmy też treningi z pierwszym. Z tego, co zaobserwowałem i widziałem, to trener Ricardo Moniz zwracał dużą uwagę na dyscyplinę. Potrafił na jakiś czas przesunąć kilku piłkarzy do drugiego zespołu, bo poszli na dyskotekę w środku tygodnia. Generalnie to spokojny szkoleniowiec, ale mówi wprost, jeśli coś mu nie pasuje. Trzyma nieco na dystans piłkarzy. To nie jest typ kumpla, jest raczej ostrożny i uważny - mówi Zakrzewski.

Więcej opinii w weekendowym (29,30 marca), papierowym wydaniu Dziennika Bałtyckiego lub kupując e-wydanie gazety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki