Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Renault Zdunek Wybrzeże o sześć meczów od elity

Janusz Woźniak
Renault Zdunek Wybrzeże jest na ostatniej prostej do awansu. Jak sobie poradzi?
Renault Zdunek Wybrzeże jest na ostatniej prostej do awansu. Jak sobie poradzi? Przemek Świderski
Zaledwie kilka dni dzieli nas od rozpoczęcia rundy finałowej w I lidze żużlowej. Przed każdym z czterech zespołów po sześć spotkań. Jednak tylko dwa liczyć się będą w walce o awans. To Renault Zdunek Wybrzeże i GKM Grudziądz. Pierwsze spotkanie obu zespołów, w Grudziądzu, już 25 sierpnia. Drugie - i być może decydujące - na zakończenie rywalizacji, w ostatniej ligowej kolejce 22 września.

Tymczasem w Gdańsku więcej niż o sportowych szansach Wybrzeża mówi się o finansowych kłopotach klubu. O pieniądzach, które klub jest winien zawodnikom. I to zarówno za zdobyte dotychczas w lidze punkty, jak i kwoty zapisane w kontraktach na przygotowanie sprzętu.

- Nie ma co ukrywać, że mamy coś w rodzaju finansowej zadyszki - przyznaje menadżer sportowy Wybrzeża Andrzej Terlecki. - Jednocześnie mogę powiedzieć o światełku w finansowym tunelu. W przyszłym tygodniu do naszych żużlowców powinny trafić pieniądze, które pozwolą na przygotowanie sprzętu przynajmniej na pierwsze mecze rundy finałowej. Narzekanie, że spłacamy długi po poprzednim zarządzie - chociaż to prawda - w obecnej sytuacji nic nie da. My mamy podpisane umowy na ten sezon, z których wynika, że do klubowej kasy trafi jeszcze ok. 1,2 miliona złotych. Tyle tylko, że nie jutro czy w najbliższym tygodniu, ale w dłuższym okresie.

Czy więc Wybrzeże jest rzeczywiście głównym faworytem do awansu?

- Nasze szanse na awans określiłbym na 95 procent, czyli tylko jakaś nieprzewidziana katastrofa mogłaby nam ten awans odebrać - nie traci optymizmu Andrzej Terlecki.

Niestety, tego optymizmu nie słychać już w głosach zawodników, którzy o sytuacji finansowej klubu nie chcą rozmawiać. W anonimowej, z konieczności, minisondzie z dwoma pytaniami powtarzały się te same odpowiedzi. Na pytanie czy są sprzętowo przygotowani do rundy finałowej odpowiedź brzmiała - nie. Na pytanie ile klub jest im winien pieniędzy odpowiedź też była jedna - dużo.

Podwaliny pod sportowy sukces tworzy odpowiednia atmosfera. Tej teraz również nie ma.

- Zamienię dobrą atmosferę na płynność finansową i to nie taką na 5 minut przed meczem - żartuje, raczej gorzko, trener Stanisław Chomski. - Nasze przygotowania do spotkań rundy finałowej nie będą się różnić od tych, które mamy za sobą w rundzie zasadniczej. Ciągle słyszę, że powinniśmy się wzmocnić kadrowo przed tymi decydującymi meczami. Kibice mają głowy pełne pomysłów, ale nie zdają sobie sprawy z tego, że na przykład taki Martin Smoliński czy Craig Cook - którzy rzeczywiście mogliby nam pomóc i rozmawialiśmy z nimi - nie są zainteresowani startami w Gdańsku. I nie chodzi w tym wypadku o sprawy finansowe, a o wcześniejsze zobowiązania tych zawodników w innych klubach.

- Rewolucji kadrowej na czas rundy finałowej na pewno nie przeprowadzimy, bo nie ma takiej możliwości. Ciągle przymierzamy się do pewnych ruchów wynikających z możliwości jaką daje instytucja "gościa", być może szanse występu dostanie na przykład Olivier Berntzon - kończy trener gdańskiego zespołu.

A pierwszy mecz rundy finałowej, z Lokomotivem Daugavpils w Gdańsku, już w niedzielę, 18 sierpnia. Czasu na skuteczne działanie jest więc niewiele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki