Reda: Zapadła ostateczna decyzja o prywatyzacji przedszkoli

Jak tłumaczą władze Redy, przekształcenie miejskich przedszkoli w placówki niepubliczne wymusiła ekonomia. Miasta nie stać na pokrywanie coraz większych kosztów działania przedszkoli.

Rodziców redzkich trzylatków zapewne ucieszy z kolei informacja, że w placówkach są jeszcze wolne miejsca w najmłodszej grupie wiekowej, dzieci można zapisywać na semestr jesienno-zimowy.

- Cały czas jeszcze trwa u nas nabór, czekamy na trzylatków - zaprasza Regina Klein, dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 2 przy ul. Łąkowej. - Co do samej prywatyzacji, to podchodzimy do niej optymistycznie. Rodzice dzieci do całej operacji są już przygotowani, panuje spokój. Dla nich najważniejszą sprawą jest fakt, że opłata, która obecnie wynosi 420 zł miesięcznie razem z wyżywieniem i zajęciami z angielskiego, nie zmieni się od września.

Najwięcej do stracenia ma kadra pedagogiczna, której zmienią się warunki zatrudnienia - z Karty nauczyciela panie przedszkolanki przejdą pod kodeks pracy, a to oznacza dla nich więcej godzin do przepracowania tygodniowo. Tutaj też jest główne źródło oszczędności, bo w związku z dłuższym czasem pracy prawdopodobnie okaże się, że kilka nauczycielek jest zbędnych. Obecnie każdy z pracowników obu przedszkoli ma zadeklarować, czy po zmianach chce nadal w placówce pracować.

- To prawda, jedynym minusem w zmianach będzie uszczuplenie kadry pedagogicznej, ale zadbaliśmy też o te 4 lub 5 osób, zaproponujemy im pracę w naszych podstawówkach - mówi Teresa Kania, zastępca burmistrza Redy. - Prywatyzacja przedszkoli jest dla nas jednak obecnie jedynym wyjściem. Nie jesteśmy w stanie ponosić szybko rosnących kosztów tych placówek. Udało nam się przekonać rodziców, że prywatne przedszkola będą świadczyły taki sam standard usług, jak obecnie publiczne.

Przedszkolami będą kierowały te same dyrektorki. Budynki też się nie zmienią i pozostaną naszą własnością. Jako miasto cały czas będziemy pomagali w remontach. Jesteśmy otwarci na wszelkiego rodzaju pytania.