Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Ulatowski, trener Lechii: Wróciłem do Gdańska, w którym lubię przebywać

Paweł Stankiewicz
Trener Ulatowski na pierwszym treningu z piłkarzami Lechii
Trener Ulatowski na pierwszym treningu z piłkarzami Lechii Przemek Świderski
Rozmowa z Rafałem Ulatowskim, nowym trenerem ekstraklasowych piłkarzy Lechii Gdańsk.

- Co skłoniło Pana do podjęcia pracy w Lechii?

- Oferta, jaką dostałem. Przez ostatni czas pracowałem jako komentator w Canal+. Wiadomo jednak, że jestem trenerem, a nie człowiekiem mediów. Podjąłem wyzwanie, jakie dostałem od przedstawicieli Lechii.

- Oczekiwania zarządu Lechii, właściciela oraz kibiców w Gdańsku są ogromne. Nie odstrasza to Pana w żaden sposób?

- Absolutnie. Jestem na takim etapie życia zawodowego, że jestem zdeterminowany, aby odnieść sukces. Zdaję sobie sprawę z presji, oczekiwań. Wiem, że jestem w klubie, który chce wygrywać. Ta presja właśnie motywuje mnie do wytężonej pracy.

- Pana przerwa w pracy trwała aż rok. To pokłosie nieudanego okresu w Cracovii?

- Wybrałem taką drogę, a nie inną i uważam, że ten rok bardzo mi się przydał. Dojrzałem życiowo i mam nadzieję, że również trenersko.

- Czy propozycję z Lechii traktuje Pan jako swoją wielką szansę, aby o sobie przypomnieć i wrócić do dużej piłki nożnej?

- Patrzę na to w inny sposób. Spotkały się dwa ciała, które w tym samym miejscu swojej drogi stać na dokonanie większych osiągnięć niż dotychczas. To, że moja przerwa w zawodzie trenera trwała rok, było moją świadomą decyzją. Wierzę, że wykorzystałem ten czas na pogłębienie swojej wiedzy, warsztatu trenerskiego i wypracowanie filozofii trenerskiej.

- A jaka jest Pana filozofia futbolu?

- Umawiałem się z szefami klubu, że na moją pierwszą ocenę występów piłkarzy przyjdzie czas po zakończeniu rundy jesiennej. I wtedy też będę mógł określić, którzy z nich pasują do mojego spojrzenia na piłkę. Budowanie zespołu według mojej wizji nie odbędzie się w tydzień bądź miesiąc. Mam idealną okazję w Gdańsku do tego, aby pokazać, że jestem trenerem, który potrafi wygrywać mecze, i jestem przekonany, że tak się stanie.

- Oglądał Pan mecze Lechii jako komentator Canal+. Jakie ma Pan opinie na temat zespołu?

- To zespół, który w 13 meczach strzelił sześć bramek. I zespół, który w 13 meczach stracił osiem goli. Czyli widać, że kuleje nam ofensywa. Mocną stroną jest za to gra w defensywie. Muszę zachować proporcje i znaleźć klucz. Raczej do głów tych piłkarzy niż ich umiejętności. I tutaj widzę swoje najważniejsze zadanie na dziś. Spowodować wśród piłkarzy wiarę w możliwość kreowania sytuacji i zdobywania bramek. Bo umiejętności indywidualne wciąż mają wysokie.

- Co powiedział Pan piłkarzom na pierwszym spotkaniu?

- Gdybym nie wierzył w możliwość osiągnięcia sukcesu z tymi piłkarzami i z takim klubem jak Lechia, to w dalszym ciągu cieszyłbym się piłką nożną na szklanym ekranie. Wierzę w siebie i w swój sposób patrzenia na piłkę. Wierzę, że ci piłkarze są zdolni do wygrywania meczów.

- Trener Tomasz Kafarski zrezygnował z usług Pawła Kapsy, który jest w zespole rezerw. Pan też jest tego zdania, że z tym bramkarzem nie ma sensu podpisywać nowego kontraktu?

- Obecnie korzystam z usług trzech bramkarzy, których mam w szatni. Tematu Kapsy nie poruszaliśmy.

- Poświęci Pan ten sezon na budowanie drużyny wedle własnego pomysłu na sezon kolejny? Bo już teraz o grze w pucharach, a taki był cel, raczej można zapomnieć.

- Trzymam się reguł gry określonych przez zarząd Lechii. Na cele sportowe przyjdzie czas po czterech meczach, które są przed nami, czyli po zakończeniu rundy jesiennej. W zależności od nich i oczekiwań co do miejsca zespołu w rundzie wiosennej, będziemy podejmować decyzje personalne.

- A jaki jest Pana pomysł na Lechię, na którą będą przychodzić tysiące kibiców na PGE Arenę?

- Zmienić dziś mogę mentalność piłkarzy. Na razie nie możemy wymieniać zawodników, bo okno transferowe jest zamknięte. Chcę przekonać piłkarzy do rozgrywania akcji w trochę inny sposób niż dotychczas. Z treningu na trening widzę, że rozumieją, o co mi chodzi. I jestem pewien, że wcześniej czy później będziemy potrafili nadać zespołowi nowy styl gry.

- Który okres z dotychczasowej pracy trenerskiej wspomina Pan dziś najmilej?

- Każdy bardzo dużo wniósł do mojego życia. W Zagłębiu debiutowałem w ekstraklasie i to była dla mnie nowa rola. Reprezentacja to współpraca z charyzmatycznym trenerem Leo Beenhakkerem. Bełchatów to niezapomniane chwile z serią 6-7 zwycięstw pod rząd. A Cracovia? Życiowa nauczka wyciągnięta z pierwszego niepowodzenia. Każdy z tych fragmentów życia uważam za bardzo ważny.

- Niech Pan się przypomni kibicom. W jaki sposób zaczęła się Pana praca trenerska w Polsce?

- Studiowałem na AWF w Gdańsku. Po zakończeniu studiów trafiłem do macierzystego klubu - ŁKS na staż do trenera Leszka Jezierskiego. Jednocześnie prowadziłem grupę juniorów. Później pracowałem w Piotrcovii Ptak i międzynarodowym centrum szkolenia piłkarzy, tak zwanej szkółce brazylijskiej. W 2000 roku wyjechałem na Islandię. Po pięciu latach wróciłem, by spotkać się z Czesławem Michniewiczem najpierw w Lechu Poznań, a później w Zagłębiu Lubin.

- Jakie są Pana wzorce trenerskie?

- Nie mam jednego, konkretnego wzorca. U każdego z trenerów, który pracuje według swojego pomysłu na grę, dostrzegam cechy, które mi bardzo odpowiadają i do których chciałbym przekonać moich piłkarzy. Każdy trener, który pracuje z zespołem, musi mieć swoją osobowość, dzięki której będzie rozpoznawalny jego styl pracy.

- Lubił Pan grać w grę komputerową Championship Manager. Gra Pan w nią nadal?

- Fascynacja tą grą przypadała na rok 2003 czy 2004, kiedy byłem na Islandii. Moda na grę dopiero ogarniała Europę. Zaraziłem się. Nasze drogi jednak się rozeszły. Nie mam czasu. Wolę robić coś innego.

- Czerpał Pan z tej gry coś do swojej pracy?

- Nie. To zupełnie inne światy. W Championship Managerze zarządza się klubem, a w naszych realiach trener odpowiada w największym stopniu za wyniki. Nie ma wpływu na sferę organizacyjną czy zarządzanie klubem.

- Podobno ta gra czy filmiki z youtube'a to miejsca, w których trenerzy szukają nowych piłkarzy do swojego zespołu?

- Ciężko mi wyobrazić sobie, że Guardiola szuka piłkarzy na youtube. Dobrze zorganizowane kluby mają siatki skautingowe i wykorzystują kontakty międzynarodowe, proporcjonalnie do swoich budżetów. Sięgają po piłkarzy, na których ich obecnie stać.

- Jak dziś kojarzy się Panu Islandia?

- Dwie córki urodziły mi się na Islandii. Spędziłem tam spory kawałek życia, nauczyłem się samodzielności, spojrzenia na piłkę angielską. Właśnie tam zaraziłem się miłością do niej.

- Miał Pan też mniej miłe przeżycie, kiedy zjadł Pan krewetki, na które jest Pan uczulony.

- Boli mnie do dziś. Lepiej przekonać się w młodości, że nie warto kosztować zakazanych owoców, niż męczyć się z nimi. Islandia to fantastyczne miejsce do życia, ale pomyślę o nim wtedy, kiedy będę już na emeryturze.

- To nie pierwszy Pana kontakt z Trójmiastem i nie mam tylko na myśli faktu, że kończył Pan AWF w Gdańsku. Był Pan także jako piłkarz krótko w Lechii i trochę dłużej w Bałtyku. Może Pan przypomnieć szczegóły z tamtego okresu?

- W czasie studiów, przychodząc z ŁKS, szukałem miejsca jak piłkarz. Nie myślę jednak o sobie w kategoriach niespełnionego piłkarza. Raczej cieszę się, że mogę wrócić do Gdańska jako trener największego klubu w tym mieście.

- Lubi Pan Gdańsk?

- Bardzo. I nie tylko dlatego, że przypomina mi młodość, i nie tylko dlatego, że ma najpiękniejszy stadion. Ale też za to, że pozwoli mi znowu być w tym miejscu trenerskim, w którym chcę być.

- Jak spędza Pan wolny czas?

- Piłka nożna wypełnia mój czas. I nie chcę go spędzać w żaden inny sposób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rafał Ulatowski, trener Lechii: Wróciłem do Gdańska, w którym lubię przebywać - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki