MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Punkty Arki cieszą, ale styl do poprawki

Jan Woźniacki
Piotr Kuklis ma już na koncie 5 trafień dla Arki
Piotr Kuklis ma już na koncie 5 trafień dla Arki Tomasz Bołt
Piłkarze gdyńskiej Arki osiągnęli w sobotę swój podstawowy cel. Wygrali z KS Polkowice 2:1 i była to ich trzecia z rzędu wygrana w I lidze. Żółto-niebiescy odrabiają punktowe manko z początku rozgrywek, bo jednocześnie sobotnie zwycięstwo było siódmym z rzędu meczem bez porażki. Śrubowanie tego rekordu w kolejnych spotkaniach oznaczać będzie nie tylko znaczny skok w ligowej tabeli, ale też poprawę nastrojów wokół drużyny.

W sobotnie popołudnie wielu kibiców było zaskoczonych, że w podstawowej jedenastce trenera Petra Nemca zabrakło reprezentanta Macedonii Mirko Ivanovskiego. Wielu, ale chyba nie tych, którzy czytali sobotnie wydanie naszej gazety, bo w nim trener gdynian wyraźnie powiedział, że postawi w ataku na Janusza Surdykowskiego. Ivanovski podpadł szkoleniowcowi, bo nie wrócił szybciej do Gdyni, mimo że za kolekcję żółtych kartek nie mógł wystąpić w drugim, w ubiegłym tygodniu, meczu swojej reprezentacji w eliminacjach mistrzostw Europy. Zatem w miarę przyzwoicie grał od pierwszej minuty Surdykowski, a Ivanovski pojawił się na boisku dopiero w 79 minucie gry.

- Mirko wybrał "wczasy" przy reprezentacji, zamiast pracy i treningów w klubie. Nie, nie gniewam się na niego, ale to zachowanie jest sygnałem, że na grze w barwach Arki aż tak bardzo mu nie zależy - skomentował pomeczowe pytanie o Ivanovskiego Nemec.

Można się zgadzać lub nie z trenerem, ale... jak ma się w klubie reprezentanta, jak płaci mu się pieniądze, to także powinno się go wykorzystać na boisku. Moim zdaniem, w sobotę Ivanovski powinien zagrać przynajmniej całą drugą połowę spotkania.

Wróćmy jednak do meczu, który dla gospodarzy miał wręcz wymarzone otwarcie. Już w drugiej minucie gospodarze prowadzili 1:0. Gola, trzeciego w tym sezonie dla Arki, zdobył strzałem z kilku metrów Petr Benat, ale finał tej akcji przygotowali w efektowny sposób Jakub Kowalski i asystujący przy golu Bartosz Flis.

Szybko uzyskane prowadzenie zadowoliło gospodarzy, w grę których, w kolejnych minutach, wdarło się sporo chaosu. Na szczęście ten stan nie trwał zbyt długo. W 20 minucie, po strzale Surdykowskiego i niepewnej interwencji bramkarza gości, Flis dobijał piłkę z 5-6 metrów od bramki. Wszyscy na stadionie, strzelec pewnie też, widzieli już futbolówkę w siatce, ale ta poszybowała wysoko nad poprzeczką. Dwie minuty później Surdykowski sprytnie, technicznie, kopnął piłkę, która była już poza zasięgiem skutecznej interwencji bramkarza, lecz trafił w słupek. W 37 minucie strzelał Benat, Szymański tylko odbił piłkę, a Piotr Kuklis mogący spokojnie posłać ją do siatki trafił w poprzeczkę. Zamiast pewnego gola, tylko jęk zawodu na trybunach. Na szczęście Kuklis dostał jeszcze szansę do poprawki w 42 minucie, kiedy wykorzystując dobre podanie Kowalskiego, już się nie pomylił i z bliskiej odległości wepchnął piłkę do siatki. Nielubiany przez żadną drużynę gol do szatni mógł załamać grających dotychczas bez wyrazu polkowiczan. Chociaż trzeba jednak wspomnieć, że i oni mieli w pierwszej połowie swoje szanse. Strzał Damiana Ałdasia z około 20 metrów w bardzo dobrym stylu obronił Marcin Juszczyk, za chwilę dokładając jeszcze równie dobrą interwencję po uderzeniu piłki z bliska, po rzucie rożnym.

Na drugą połowę meczu podopieczni Nemca wyszli wyraźnie za bardzo zadowoleni z dwubramkowego prowadzenia. W grze do przodu zaczęło brakować precyzji i płynności, a w poczynania obrońców wdarł się chaos. Na efekty takiej postawy gospodarzy nie trzeba było długo czekać. W 62 minucie Marcin Radzewicz nie zdołał zablokować dośrodkowania, piłka trafiła na głowę Mateusza Bartkowa - środkowi obrońcy gdynian myśleli już pewnie o premii za zwycięstwo - a ten z bliska posłał ją do siatki Arki. Było już tylko 2:1. Dziesięć minut później, po błędzie Radzewicza, sam przed Juszczykiem znalazł się Grzegorz Podstawek, ale gdyński bramkarz wygrał ten pojedynek. Serca miejscowych kibiców raz jeszcze zabiły mocniej w 76 minucie, kiedy Juszczyk nie trafił w piłkę podawaną przez Sławomira Mazurkiewicza, a wolno tocząca się futbolówka na szczęście ominęła słupek jego bramki.

- Piłka tuż przed moją nogą trafiła w jakąś kępkę trawy i podskoczyła. Dlatego nie mogłem jej trafić - tłumaczył po meczu Juszczyk.

Arka ostatecznie wygrała zasłużenie, przecież do przerwy mogła prowadzić nawet różnicą czterech bramek, ale styl gry w drugiej połowie musi niepokoić, bo lepszy zespół od KS Polkowice takie chwile słabości potrafiłby wykorzystać.

Arka Gdynia - KS Polkowice 2:1 (2:0)

Bramki: 1:0 Petr Benat (2), 2:0 Piotr Kuklis (42), 2:1 Mateusz Bartków (62)

Arka: Juszczyk - Krajanowski, Jarun, Mazurkiewicz, Radzewicz - Kuklis (65 Niedziela), Jarzębowski - Kowalski, Benat, Flis (74 Szwoch) - Surdykowski (79 Ivanovski)

Polkowice: Szymański - K. Janus, Nowak, Peroński, Kocot - Bryła (46 Bartków), Ałdaś (80 A. Janus), Salomoński, Piotrowski - Podstawek - Więzik

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce) Widzów: 5060

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki