- Place są w miejscach, gdzie przebywają dziesiątki osób, więc zwyczajnie nie wierzę, że nikt nie widział tych, którzy niszczą sprzęty - mówi Zdzisław Jaroni, wiceburmistrz Pucka. - Szkoda tylko, że ludzie tę wiedzę zatrzymują dla siebie.
W mieście w ostatnich tygodniach w miejscach zabaw dla dzieci zaczęto ustawiać nowe sprzęty. I montować pierwsze ogrodzenia. Rodzice je chwalą, ale miasto ma z tego powodu... kłopoty. Bo te, wydawałoby się, dość proste i niezbyt czasochłonne zajęcie np. na Przebendowskiego trwało prawie... dwa miesiące.
- Ledwie zdołaliśmy ustawić przęsło ogrodzenia, ktoś je nam bezczelnie ukradł - mówi burmistrz Marek Rintz. - Trudno to sobie racjonalnie wytłumaczyć, ale niestety to smutna pucka rzeczywistość.
Wcześniej ktoś zdewastował plac na osiedlu przy ul. Abrahama. W niedługim czasie miejsce zabaw dla dzieci zmieniło się także w śmietnisko.
- Ludzie na place dla dzieci wchodzą nawet z psami - mówi pucki radny Gerard Kaschel. - Widzą znaki zakazujące takiego procederu, ale i tak je bezczelnie lekceważą .
Urzędnicy przyznają, że miarka się przebrała. I chcą skończyć z pobłażaniem i cichym przyzwoleniem na dewastację mienia.
Dlatego place mają być najpierw ogradzane, potem także monitorowane. Dostęp do materiału filmowego będą mieć oczywiście miejskie służby porządkowe.
Burmistrz w niedalekiej przyszłości planuje też wprowadzić specjalny regulamin określający zasady korzystania ze sprzętów, a po zmroku zamykać obiekty na cztery spusty.
- Kroki może są nieco radykalne, ale nie ma innego sposobu na wandali - zastrzega Rintz. - Prośbami i dobrocią nic nie wskóraliśmy, więc niestety trzeba się uciec do bardziej drastycznych metod - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?