- Najpierw na przeprowadzkę dostaliśmy zaledwie jeden dzień, ale udało nam się ubłagać dwa kolejne - mówi Stachecka.
Rodzina zaczęła szukać nowego lokum, ale stawiano im bardzo trudne warunki.
- Żądali od nas kaucji, nawet po 1 tys. zł, na co nas nie stać - mówi pucczanka. - A mąż właśnie stracił pracę.
Zrozpaczeni rodzice, przed którymi stanęło widmo noclegu pod gołym niebem, poszli błagać o pomoc do urzędu. Trafili do wiceburmistrza Zdzisława Jaroniego i kierownik MOPS Janiny Borkowskiej. W ciągu kilku godzin udało się znaleźć jednopokojowe mieszkanie z łazienką i kuchnią. Ale tylko na miesiąc.
- Jesteśmy im ogromnie wdzięczni za błyskawiczną pomoc - mówią Stacheccy. - Na jakiś czas mamy spokój, a już się oglądamy za nowym miejscem, bo tu mamy dach nad głową, ale jest bardzo ciasno.
Starsza córka na przykład ma swoje łóżko w kuchni, między oknem a lodówką. Lekcje musi z konieczności odrabiać przy rodzicach i raczkującym bracie.
Zdzisław Jaroni ciężko wzdycha, gdy opisujemy nieciekawą sytuację mieszkańców.
- Podobnych rodzin jest u nas więcej - zaznacza włodarz. - Kolejka oczekujących na komunalne mieszkanie jest duża, ale obiecuję, że nie zapomnimy o Stacheckich. Staramy się o przedłużenie ich czasowego pobytu nawet do kilku miesięcy. Także szukamy dla nich większego mieszkania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?