Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyszłość NATO nie spędza Amerykanom snu z powiek

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Ukraina potrzebuje ogromnego wsparcia militarnego i finansowego, żeby skutecznie przeciwstawić się Rosji. Mówił o tym niejednokrotnie na forum międzynarodowym prezydent Wołodymyr Zełenski. Tymczasem opinia publiczna w Ameryce deklaruje „zmęczenie” wojną. To woda na młyn Trumpa, ale cieszyć się z tego może także Putin
Ukraina potrzebuje ogromnego wsparcia militarnego i finansowego, żeby skutecznie przeciwstawić się Rosji. Mówił o tym niejednokrotnie na forum międzynarodowym prezydent Wołodymyr Zełenski. Tymczasem opinia publiczna w Ameryce deklaruje „zmęczenie” wojną. To woda na młyn Trumpa, ale cieszyć się z tego może także Putin PAP/ABACA
Republikanie usilnie próbują zbagatelizować niedawne słowa Trumpa o NATO. Ale chyba rzeczywiście jest tak, że jeśli Trump wygra wybory, przyszłość NATO będzie zagrożona, podobnie jak relacje Ameryki z Europą, w tym Polską oczywiście - mówi Katarzyna Guzy, Pomorzanka od ponad dwóch dekad mieszkająca w USA.

Jak amerykańskie społeczeństwo, elektorat obu partii, odebrało słowa Donalda Trumpa o „zachęcaniu Rosji” do robienia z państwami NATO, które nie dotrzymują wydatków na poziomie 2 proc. PKB na obronność, tego, czego ona chce? W Europie wzbudziły one poważną dyskusję o tym, co będzie z Sojuszem Północnoatlantyckim, gdyby Trump wygrał drugą kadencję.

Przyszłość NATO nie spędza Amerykanom snu z powiek. Jednak słowa Trumpa zachęcające Putina do ataku na kraje NATO, jeśli nie wywiążą się ze zobowiązań finansowych, to jest sprawa o wiele bardziej poważna. Trump już podczas swojej prezydentury wielokrotnie powtarzał, że amerykański wkład finansowy w utrzymanie Sojuszu Północnoatlantyckiego jest nieproporcjonalnie wyższy niż innych krajów członkowskich. Groził wycofaniem Ameryki, jeśli to zaangażowanie finansowe w NATO się nie zmieni. Co istotne, to się Amerykanom podobało, nawet części Demokratów. Jednak jawne wspieranie Putina w taki sposób budzi grozę. Amerykanie zastanawiają się, czy to tylko kiełbasa wyborcza rzucona tłumom na wiecu, czy Trump rzeczywiście odwróci się od Europy w razie zwycięstwa w wyborach na prezydenta USA. Garri Kasparow, rosyjski dysydent, stwierdził w wywiadzie dla CNN, że należy słowa Trumpa traktować bardzo poważnie. Joe Biden skomentował tę wypowiedź Trumpa bardzo ostro, mówiąc, że „grożenie naszym europejskim sprzymierzeńcom jest idiotyczne, haniebne, niebezpieczne i antyamerykańskie”. Republikańska kandydatka w prawyborach prezydenckich, była ambasador USA przy ONZ i gubernator stanu Południowa Karolina, Nikki Haley, przeciwniczka Trumpa, określiła tę bulwersującą wypowiedź o NATO jako „mrożącą krew w żyłach” i wzmacniającą pozycję Putina. „(Trump) sprzymierzył się z człowiekiem, który zabija swoich politycznych oponentów. Sympatyzuje z bandytą, który aresztuje amerykańskich dziennikarzy i trzyma jako zakładników. Popiera faceta, który daje do zrozumienia Rosjanom - nie sprzeciwiajcie mi się w nadchodzących wyborach, w przeciwnym razie to samo was spotka” - tak powiedziała Haley.

I chyba rzeczywiście jest tak, że jeśli Trump wygra wybory, przyszłość NATO będzie zagrożona, podobnie jak relacje Ameryki z Europą, w tym Polską oczywiście. Republikanie usilnie próbują zbagatelizować słowa Trumpa o NATO. Parlamentarzysta republikański z Ohio Michael R. Turner, przewodniczący Komisji Wywiadu, podkreślił, krótko po tej wypowiedzi, jak ważna jest pomoc Ukrainie i przestrzegał przed efektami przyzwolenia dla agresji rosyjskiej, która może zagrozić innym państwom Europy. Gdy dziennikarze zapytali go o słowa Trumpa w tym kontekście, odpowiedział, że wypowiedzi Trumpa na wiecach wyborczych nie przekładają się na jego polityczne decyzje. Mówił np. że podczas swojej prezydentury Trump zwiększył wkład finansowy USA do budżetu NATO.

Mieliśmy też rozmowę Tuckera Carlsona z Putinem, w czasie której ten amerykański showman nie zadał ani jednego kłopotliwego pytania przywódcy Rosji…

Wywiad Tuckera Carlsona z Putinem przypomina wyreżyserowane komunistyczne orędzie. Carlson, choć w amerykańskim stylu, to jednak udzielił głosu rosyjskiej propagandzie. Nie dość, że nie zadał żadnego kłopotliwego pytania, to, co gorsza, pozwolił Putinowi, w białych rękawiczkach i z uśmiechami na twarzy, zmieszać z błotem amerykańskie rządy. Dał mu szansę przekonać biernego, bezmyślnego słuchacza, także Carlsona, że Ukraina należy do Rosji, że „Polsce nie grozi żadne niebezpieczeństwo”. Wszyscy wiemy, że Putin zaprosił Carlsona nie po to, żeby odpowiadać na kłopotliwe pytania. Z drugiej strony, niewielu ludzi w Ameryce chciało oglądać dwugodzinny monolog Putina. Większość bagatelizuje Putina, Trumpa i wpływ ich relacji na losy Europy i świata. Strach i wzbudzenie poczucia społecznej izolacji w Ameryce i krajach Europy, a także dezinformacja „fake news” to cele Putina. Antidotum na to jest jedno - budowanie poczucia wspólnoty, współpraca międzynarodowa i zgoda ponad podziałami. Ukraina, podobnie jak Wietnam, staje się polem walki Rosji z Ameryką, tylko zamiast amerykańskich żołnierzy do Ukrainy płyną pieniądze. Jest też jasne, że imperialny apetyt Putina sięga znacznie dalej niż Ukraina.

Jak oceniana jest kadencja prezydenta Bidena przez amerykański elektorat? Na pewno obecna administracja zdołała wyhamować inflację. Sondaże jednak dają przewagę Donaldowi Trumpowi, mimo jego kłopotów prawnych. Wszystko wskazuje, że obaj będą rywalizować o prezydenturę w kolejnej kadencji.

Aż 45 proc. Amerykanów uważa, że żyje im się gorzej pod rządami Bidena, który wprawdzie zahamował inflację, ale kosztem wysokich stóp procentowych. W związku z tym coraz mniej Amerykanów może sobie pozwolić na kupno domu czy mieszkania. W niektórych okolicach wynajęcie mieszkania niemal graniczy z cudem. Ceny produktów spożywczych i innych dóbr poszły mocno w górę, Amerykanów przytłaczają rosnące koszty opieki zdrowotnej, prądu, a także problem z nielegalnymi emigrantami, którzy wykorzystują system, np. korzystając z opieki zdrowotnej za darmo. Rosną frustracja i brak zaufania do instytucji rządowych. 86 proc. Amerykanów twierdzi, że Joe Biden jest zbyt leciwy, by zostać wybranym na drugą kadencję.

Opinie o obecnej Partii Republikańskiej, tzw. Good Old Party, są takie, że niewiele młodszy od Bidena Trump zdołał całkowicie podporządkować sobie całe to ugrupowanie. I ma wpływ np. na głosowania w Izbie Reprezentantów.

Dokładnie tak jest. Trump podporządkował sobie nie tylko GOP - czyli swoją partię, republikanów na wszystkich szczeblach struktur tego ugrupowania, w tym w parlamencie, ale także zwykłych, „pozapartyjnych” ludzi, których możemy spokojnie nazwać jego wyznawcami. To jest fenomen niespotykany w rozwiniętych demokracjach - po prostu kult. Dla tego elektoratu nie ma znaczenia, jakiego przestępstwa dopuści się Trump. Jego wyznawcy, także ci, którym w jakiś sposób się to opłaca - będą go wspierać bez użycia jakiejkolwiek propagandy czy promocji. I oczywiście to na niego będą głosować jesienią. Trump będzie kandydował nawet z więzienia. Nie byłby to zresztą pierwszy taki przypadek w Ameryce. Już w 1920 r. Eugene Debbs kandydował na prezydenta, siedząc w więziennej celi. Amerykański system takiego rozwiązania nie wyklucza. Myślę, że to jeszcze bardziej nakręca kult. Trump używa bardzo mocnych i przekonujących tłum frazesów, szczyci się tym, że za jego rządów nie było żadnej wojny, twierdzi, że gdyby on rządził, nie byłoby wojny w Ukrainie. A dziś Amerykanie boją się wojny. Republikańska kontrkandydatka Trumpa Nikki Haley nie ma żadnych szans u republikanów. Ma natomiast szanse, jeśli wystartuje jako kandydatka niezależna, odebrać Bidenowi część elektoratu.

Jeden z polskich amerykanistów wskazywał, że wielką porażką amerykańskiej polityki jest to, że obie partie nie wyłoniły młodych, nowoczesnych liderów. W GOP sytuacja jest jasna, ale czy po stronie Dems nie ma żadnej alternatywy dla Joego Bidena?

Naturalną sukcesorką jest młodsza Kamala Harris. I takie są nadzieje Demokratów, w tym kobiecej części amerykańskiego elektoratu, że w przypadku niemożności sprawowania obowiązków prezydenta przez Joego Bidena ona go zastąpi. Natomiast szanse na wybór kobiety prezydenta przez Amerykanów są raczej niewielkie. Dotyczy to Kamali Harris, ale przez takie podejście niewielkie szanse ma Nikki Haley, która byłaby dobrą, prawdziwie republikańską alternatywą dla Donalda Trumpa. Niestety, ona nawet we własnym stanie, w Południowej Karolinie uzyskała poparcie zaledwie 1/3 republikańskich wyborców w prezydenckich prawyborach, które odbyły się niedawno. Trzeba jednak zwrócić uwagę na coś jeszcze - rosnąca liczba Amerykanów, także demokratyczny elektorat, nie popiera żadnej partii. Według zeszłorocznych sondaży Gallupa - aż 49 proc. Amerykanów (głównie młodych) uważa się za politycznie niezależnych. W 2022 roku było ich 41 proc. Republikanów i Demokratów w minionym roku deklarowało się równo, po 25 proc. Biorąc zatem pod uwagę to, że nie wszyscy z zadeklarowanych partyjnie Amerykanów pójdą do wyborów - mniejszość społeczeństwa wybierze prezydenta, który będzie prezydentem jednej czwartej narodu.

Czy USA są „zmęczone” rosyjską agresją na Ukrainę? Wiele na to wskazuje. Wielu Europejczyków jest dziś przekonanych, że w razie agresji Rosji na wschodnią flankę NATO zaatakowane państwa zostaną bez pomocy, tak jak Ukraina, której tę pomoc obiecano.

Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych są już nie tylko zmęczeni wojną w Ukrainie. Czuć dużą społeczną frustrację, rosnącą niechęć, co oczywiście jest wodą na młyn Trumpa. Do tego dochodzi kolejna wojna w Izraelu i ogromny strach, że pieniądze znów popłyną na wojnę. W dodatku nie ma zbytniej nadziei na to, żeby one pomogły zakończyć ludobójstwo i zdołały powstrzymać dyktatorów. Amerykanie po prostu obawiają się, że amerykańskie wsparcie nie doprowadzi do zakończenia wojen w Ukrainie i Izraelu. W samym tylko 2023 roku militarna pomoc dla Izraela wyniosła 3,8 mld dolarów. Do Ukrainy od początku wojny poszło 75 mld dol.

To zaledwie ułamek rocznego budżetu Pentagonu, a te środki i tak wrócą do pracowników amerykańskiej zbrojeniówki - takie są argumenty Europejczyków… Poza tym chodzi o pozycję USA na świecie, postrzeganie Ameryki przez tzw. bandyckie kraje.

Sytuacja, w której wysyła się pieniądze w rejony konfliktów, oznacza oczywiście, że USA tam istnieje, jest ważnym graczem, a jednocześnie nie musi ponosić ofiar, przelewać krwi własnych żołnierzy. Krótko mówiąc, mamy czyste sumienie i czujemy się ważni. Ale pieniądze sprawy nie załatwią, mogą prowadzić do marnotrawstwa, korupcji i demoralizacji. Osoba, która uczestniczyła w dostarczaniu uzbrojenia Ukrainie, zaobserwowała, że wysokiej klasy sprzęt militarny obsługują niewyszkoleni amatorzy, a gdy ulega on zniszczeniu, nikt się tym nie przejmuje, tylko są prośby o więcej. To oczywiście nie jest tak do końca… Tyle że Amerykanie lubią sytuację w stylu „set it and forget it” - analogicznie do sprzętu kuchennego, wrzucić składniki do samogotującego garnka, zostawić to na wiele godzin i obiad gotowy. Naprawdę świetna sprawa! Niestety, nie w polityce i stosunkach międzynarodowych. Naprawa czegokolwiek wymaga wiedzy, nie wystarczy sypnąć pieniędzmi. Naprawa jest w realiach amerykańskich często droższa niż zakup nowego sprzętu. Pewnie podobnie jest z wysoce wyspecjalizowanymi „zabawkami” wojennymi. Z drugiej strony, gdy Ameryka nagle nie chce lub nie może sypać pieniędzmi, nie można tego traktować jak zdradę. Konieczna jest partnerska współpraca i nieustający dialog. Niestety jednak, to po stronie amerykańskiej ktoś chce od stołu wstać i trzasnąć drzwiami, jeśli zostanie prezydentem.

Katarzyna Guzy

Politolożka, dziennikarka, bizneswoman. Pochodzi z Olsztyna, mieszkała w Nowym Dworze Gdańskim na Pomorzu, pracowała w „Dzienniku Bałtyckim”. Od 24 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, prowadzi własną firmę. Uważnie obserwuje politykę amerykańską i stosunki międzynarodowe.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki