Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przy lesie w Gdyni Dąbrowie jest ciemno od dwóch lat

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Strach przed napadem to nie wszystko. W ciemnościach, na ulicach pełnych dziur nietrudno też o wypadek
Strach przed napadem to nie wszystko. W ciemnościach, na ulicach pełnych dziur nietrudno też o wypadek Tomasz Bołt
Mieszkańcy ul. Sojowej i Oliwkowej w Gdyni Dąbrówce w końcu mogą po zmroku wrócić bezpiecznie do domu. Zarząd Dróg i Zieleni po wielomiesięcznym sporze dogadał się bowiem z Wojskową Agencją Mieszkaniową w sprawie eksploatacji latarni na terenach przekazanych miastu przez WAM.

Porozumienie to nie kończy jednak perypetii z oświetleniem w tej części miasta. Nadal nie świecą się latarnie na ul. Kolendrowej, Melisowej, Miłkowej, Lukrecjowej, Imbirowej i Kameliowej, a pół tysiąca mieszkańców brnie do domu w ciemnościach.

Sytuacja trwa już niemal dwa lata, bo najpierw miasto, a potem ZDiZ nie mogły i nadal nie mogą dogadać się z właścicielem urządzeń oświetleniowych, Spółdzielnią Mieszkaniową "Na Wzgórzu". Na nic zdały się mediacje prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka i wiceprezydenta Michała Gucia. Na zamieszaniu cierpią mieszkańcy, a w położonej przy lesie okolicy zdarzało się już kilkakrotnie, że bandyci pod osłoną ciemności napadali i okradali wracające do domu kobiety.

- Tak dalej przecież być nie może - denerwuje się Wioletta Węcławska z ul. Kolendrowej. - Dlaczego, skoro płacimy wszystkie podatki i rachunki, z powodu kłótni pomiędzy urzędnikami a spółdzielnią mamy wracać do domu po ciemku? Skończyły się wakacje, zmrok zapada coraz wcześniej. Za kilka tygodni ciemno będzie już o godz. 18, za każdym razem więc, idąc po pracy z autobusu do domu, będę bała się o własne życie.

Latarnie, oświetlające połowę osiedla mieszkaniowego przez 10 lat, prezes SM "Na Wzgórzu" Jacek Benert nakazał wyłączyć na początku 2007 r., argumentując, że wszystkie ulice, na których stoją słupy, już w 1996 r. zaliczone zostały przez wojewodę do kategorii miejskich. Domagał się jednocześnie, aby miasto przejęło urządzenia na własność. Urzędnicy miejscy tłumaczyli, że nie zrobią tego, bo latarnie są w fatalnym stanie, domagali się ich naprawy.

Jacek Benert dysponuje też dokumentami zaświadczającymi, że ulice zostały już dawno przekazane miastu, urzędnicy utrzymują jednak, że... w rękach spółdzielni nadal znajduje się grunt pod nimi.
- Nie możemy więc przejąć latarni na nie swoim terenie, byłoby to wbrew prawu - mówi dziś Maciej Karmoliński, dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni w Gdyni.

Sprawa nieświecących się latarni jest dla mieszkańców o tyle przykra, że obie strony konfliktu przed kilkoma miesiącami deklarowały, że są bardzo bliskie porozumienia. Miasto zaproponowało umowę, w myśl której przejęłoby obowiązek eksploatacji, konserwacji latarni i opłacenia kosztów energii elektrycznej, spółdzielnia wstępnie ją zaakceptowała, ostatecznie jednak nie podpisała.

Sytuacji dziwi się Ireneusz Bekisz, radny Gdyni i prezes mającej swoją siedzibę także na Dąbrówce Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej.
- Identycznie brzmiącą umowę zaakceptowała WAM, a SM "Na Wzgórzu" ostatecznie ją odrzuciła, choć za oświetlenie nie ponosiłaby żadnych kosztów - mówi Bekisz.

- To irracjonalne. Moim zdaniem, w grę w tym konflikcie wchodzą niestety już nie tylko rzeczowe argumenty, ale też osobista niechęć władz Gdyni do przedstawicieli zarządu i rady nadzorczej SM "Na Wzgórzu". Dlatego strony nie mogą się dogadać. Razem z przewodniczącym stowarzyszenia mieszkańców "Dąbrowa i Dąbrówka" byłem wczoraj u dyrektora ZDiZ, wybieram się teraz do prezesa Jacka Benerta, próbujemy jakoś załagodzić ten spór, aby wzajemne animozje nie odbijały się na mieszkańcach. Ci bowiem mają prawo do oświetlenia. Do porozumienia jednak ciągle daleko.

Maciej Karmoliński dodaje, że miasto chętnie przejęłoby grunt pod ulicami, co umożliwiłoby też przejęcie latarni, ale wymaga to długotrwałych ustaleń. Jego zdaniem, spółdzielnia dla dobra swoich członków powinna więc na początku zaakceptować umowę w sprawie oświetlenia. Inaczej sprawę widzi jednak Jacek Benert.

- Dlaczego nie palą się latarnie na tych ulicach? To nie do mnie pytanie, tylko do władz miasta - odpowiada prezes SM "Na Wzgórzu". - Oświetlenie miejskich ulic jest zadaniem własnym gminy, a nie spółdzielni mieszkaniowej. Odpowiedzialnymi za obecny stan rzeczy są więc tylko i wyłącznie urzędnicy i to ich mieszkańcy powinni rozliczać z tej sytuacji.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki