Wszystko zaczęło się od decyzji gdyńskiego klubu o przystąpieniu do wschodnioeuropejskiej Ligi VTB. Gdy latem zeszłego roku władze Asseco Prokomu zgłaszały się do prestiżowych rozgrywek, liczyły jednocześnie na zwolnienie z udziału w rundzie zasadniczej polskiej ekstraklasy. Zgody od władz ligi jednak nie dostali i stało się jasne, że przynajmniej w pierwszej połowie sezonu mistrzowie Polski będą musieli bić się na trzech frontach: w VTB, Tauron Basket Lidze oraz elitarnej Eurolidze.
Wobec takiej sytuacji w Gdyni zaczęto dość nerwową budowę dwóch praktycznie oddzielnych składów: na rozgrywki międzynarodowe i polskie. Na starcie sezonu w kadrze Asseco Prokomu było łącznie aż 26 koszykarzy!
Niestety, obrana koncepcja okazała się zupełnym fiaskiem, co pokazały już pierwsze kolejki TBL, w których grający rezerwowym składem Prokom ponosił spektakularne porażki. Po kilku niepowodzeniach trener Tomas Pacesas zrezygnował z pomysłu "dwóch drużyn", a w miarę upływu czasu (oraz przegranych meczów w Eurolidze i VTB) coraz więcej było zmian kadrowych. Ciągła przebudowa zakończyła się dopiero wraz z zamknięciem zimowego okienka transferowego. Wcześniej pracę w Gdyni straciło aż 11 graczy!
Przy tak chaotycznej rotacji w zespole trudno było o zawiązanie się dobrze funkcjonującego kolektywu. Nawet w ostatnich meczach sezonu można było odnieść wrażenie, że ekipa w żółto-niebieskich strojach gra ze sobą może od dwóch tygodni, najwyżej miesiąca. Przebłyski wielkiego potencjału przeplatane były kompromitującymi przestojami.
Choć nie jest jeszcze przesądzone, w jakich rozgrywkach i w jakim systemie weźmie udział w przyszłym sezonie Asseco Prokom, już teraz wiadomo, że budowa nowego składu musi wyglądać zupełnie inaczej niż poprzedniego lata. Nie jest też tajemnicą, że w kadrze szykuje się spore wietrzenie. Mało prawdopodobne, by w Gdyni pozostali Filip Widenow, Tommy Adams, Przemysław Frasunkiewicz i Łukasz Seweryn. Jednym z pewniaków do odejścia jest też Ratko Varda, który kapitalnie spisywał się w meczach Euroligi, jednak w polskiej ekstraklasie, mimo olbrzymiej przewagi siły i talentu nad rywalami, zawodził stanowczo zbyt często. Trener Pacesas nieraz przyznawał, że męczy go już nieprzewidywalność potężnego środkowego.
Litewski szkoleniowiec będzie miał też sporą zagwozdkę w związku z Qyntelem Woodsem. Amerykański gwiazdor powrócił do Gdyni w styczniu, po czym długo leczył kontuzję pleców. Do gry powrócił na dobre dopiero w finale, ale w meczach z Turowem tylko momentami przypominał gracza, który w dwóch poprzednich latach dominował na polskich i europejskich parkietach. Czy zdoła odbudować formę po straconym sezonie? Trudno powiedzieć...
Całkiem udany rok mają za sobą z kolei Daniel Ewing, Adam Hrycaniuk, Piotr Szczotka, Courtney Eldridge i Robert Witka. Pierwszy z wymienionych dobrze wypadł zwłaszcza w play-off TBL, kiedy w każdym meczu zapewniał zespołowi dużo punktów i ważnych trafień. Hrycaniuk i Szczotka zrobili wyraźny postęp: nie są już wyłącznie graczami zadaniowymi i coraz częściej pomagają zespołowi w ataku. Zaskoczeniem in plus była też postawa Eldridge'a i Witki, którzy w końcówce sezonu wykazali swoją przydatność do zespołu. Amerykanin imponował swoim znakiem firmowym, czyli agresywną obroną, natomiast polski zawodnik potwierdził, że jest jednym z najlepiej rzucających z dystansu skrzydłowych w lidze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?