Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokom chciał, ale Barcelona była za mocna

Adam Suska
Filip Dylewicz (w żółtej koszulce) starał się jak mógł
Filip Dylewicz (w żółtej koszulce) starał się jak mógł Przemek Świderski
Koszykarze Asseco Prokom nie dali rady pokonać w Sopocie słynnej Barcelony. Ulegli po walce 64:76, ale nadal liczą się w grze o awans do najlepszej "16" Euroligi. Losy rywalizacji w grupie B poznamy za tydzień, po rozegraniu ostatniej kolejki spotkań, w której mistrzowie Polski w Atenach zmierzą się z Panathinaikosem.

Starcie mistrzów Polski z Barceloną wywołało ogromne zainteresowanie. Bilety na mecz w hali 100-lecia Sopotu już pierwszym dniu przedsprzedaży rozeszły się, jak przysłowiowe ciepłe bułeczki.
Podczas rozgrzewki hiszpańskiego zespołu okazało się, że w jego składzie brakuje Juana Carlosa Navarro. Rozgrywającego, którego kontrakt wynosi 5 milionów euro, czyli więcej niż roczny budżet całej sopockiej drużyny. - Na szczęście na boisku grają zawodnicy, a nie ich kontrakty - zauważył wcześniej obrońca Prokomu Przemysław Zamojski, zapowiadając walkę o jak najlepszy wynik.

O tym, że nie były to czcze przechwałki można było przekonać się w pierwszej kwarcie meczu. Sopocianie nie zrazili się "trójką" Ersena Ilyasovy straconą w pierwszej minucie meczu. W taki sam sposób gościom zrewanżował się Daniel Ewing i inicjatywa przeszła w ręce Prokomu. Gdy w 8. minucie po przechwycie i punktach Davida Logana gospodarze prowadzili 13:6 trener Barcelony Xavier Pascual poprosił o czas. Jego rady nie na wiele jednak się zdały i po pierwszej odsłonie sopocki zespół wygrywał 20:12.

Po wznowieniu gry gospodarze zatracili dotychczasową skuteczność. Goście bezlitośnie wykorzystali kilka nieudanych rzutów Logana i głównie po szybkich kontratakach w pięć minut z nawiązką odrobili straty. Przy stanie 25:33 z letargu sopocian wyrwał dopiero Zamojski, który trafił zza linii 6,25 m.
Po zmianie stron zaskoczyli rywali agresywną obroną. Zdobyli dziewięć punktów z rzędu i odzyskali prowadzenie 44:40. Ciśnienia nie wytrzymał jednak Aleksiej Nesović i po jego błędach Katalończycy odzyskali inicjatywę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki