Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Piotr Mickiewicz: Kto po Putinie? Bunt Prigożyna pokazał, że dla Zachodu musi to być już teraz najważniejsze pytanie

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Jewgienij Prigożyn po próbie puczu przeniósł się na Białoruś
Jewgienij Prigożyn po próbie puczu przeniósł się na Białoruś East News
Po próbie zamachu stanu Prigożyna zdajemy sobie sprawę, że Putin dla elity rosyjskiej staje się obojętny. Czy ona już wykształciła jego następcę w swoim środowisku – tego nie wiemy, natomiast generalnie nikt nie będzie już umierał za Putina – mówi prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego.

Jak ocenić finał puczu Prigożyna, szefa najemniczej grupy Wagnera w Rosji? Z naszego punktu widzenia lepiej, by u władzy był zły, ale dobrze znany Putin, czy Prigożyn, były kryminalista? Wydaje mi się, że Prigożyn za sterami Rosji nie miałby takich skrupułów przed użyciem broni atomowej, jakie ma Putin…

Zgadzam się. Wybór jest trudny, bo obaj są kompletnie niecywilizowani, ale mając alternatywę, w postaci w miarę przewidywalnego polityka i jego otoczenia politycznego, a z drugiej tak naprawdę nie wiadomo kogo, to lepiej chyba wybrać tę pierwszą opcję. Nie wiemy, kto stoi za Prigożynem, jakie są jego intencje. Jakie zahamowania jako przywódca państwa miałby Prigożyn, który jest człowiekiem kompletnie spoza realiów politycznych, jeżeli chodzi o stosunki międzynarodowe. Jaki wpływ mają dziś na Prigożyna i jego działalność przywódcy Chin, Kazachstanu, Indii?

Kompletnie żaden. I pewnie tak samo byłoby, gdyby Prigożynowi pucz się udał…
Oczywiście. Gdyby Prigożynowi pucz się udał, bylibyśmy świadkami igrania z sytuacją, nad którą nie ma się kompletnie kontroli.

Grupa Wagnera - psy wojny w służbie Rosji. Zmieniają świat na gorsze. Kim są?

Prigożyn skończy bardzo źle zapewne, znając mechanizmy obowiązujące w Rosji… Na razie ma udać się na Białoruś i nie będzie odpowiadał za próbę puczu...

Sądzę, że niedługo objawi się gdzieś w Afryce – Sudanie, Czadzie lub innych państwach tego kontynentu, czyli w tej części świata, w której Grupa Wagnera prowadziła swoją działalność. To znaczy, zrobi tak, jeżeli ma odrobinę rozsądku. Podejrzewam, że ma w Afryce swoje kontakty i to jest dla niego jedyna szansa na zachowanie głowy.

To, co obserwowaliśmy w Rosji minionego weekendu, to było coś na kształt średniowiecznych rozgrywek feudalnych czy raczej gangsterskich porachunków? Rajderstwa, jak to mówią w Rosji?

Nazwijmy to jednak próbą zamachu stanu. Została ona podjęta przez człowieka, któremu wydawało się, że dużo więcej może, niż jest to w rzeczywistości. Może nie wytrzymał ciśnienia… Prigożyn czuł się silny, natomiast zorientował się bardzo szybko, że zamachu stanu z 20 tys. żołnierzy w Rosji się nie zrobi. Musiałaby stanąć za nim przynajmniej część armii. Myślę, że on bazował na takiej wizji, że krytykując ministra obrony i szefa sztabu generalnego, czyli twórców tzw. operacji specjalnej na Ukrainie, przeciągnie na swoją stronę część niezadowolonych z przebiegu wojny żołnierzy. Jednak wojsko zostało w koszarach, i w tym momencie sens prowadzenia dalszych działań przez Prigożyna przestał w ogóle istnieć. On się musiał po prostu się zatrzymać. Miał za mało sił. W pierwszych godzinach puczu Moskwa została zmilitaryzowana. Prigożyn wiedział już, że nie wjedzie do Moskwy nie zatrzymywany, że będzie musiał prowadzić bitwę, której nie wygra. Wojsko go nie poparło, zachowało obojętność, podobnie jak resorty siłowe. I zauważmy jeszcze jedno – owa obojętność była także w stosunku do Putina. To właśnie najbardziej zaszkodziło Putinowi, także w obliczu społeczeństwa. To jest w zasadzie najważniejszy sygnał, jaki otrzymaliśmy po tym czymś, co nazywano puczem.

Putin utrzymał władzę, ale jego wizerunek silnego przywódcy w stylu macho przestał raczej istnieć…

My już wiemy, że Putin dla elity rosyjskiej staje się obojętny. Czy ona już wykształciła jego następcę w swoim środowisku – tego nie wiemy, natomiast generalnie nikt nie będzie umierał za Putina. Tak to odczytuję.

Ten sygnał co może oznaczać dla Ukrainy i sytuacji międzynarodowej? Ukraina tak czy inaczej, musi kontynuować walkę.

Zgoda, nieudany pucz w Rosji i sytuacja, która po nim się wytworzyła, dla Ukrainy nie mają znaczenia. Jej siły nie są, uważam, jeszcze gotowe do kontrofensywy na dużą skalę. Wciąż, jak sądzę, czekają na samoloty z Zachodu. Jeśli chcą odrzucić Rosjan za swoje granice, odzyskać swoje terytoria, muszą mieć porządne wsparcie z powietrza. Pamiętajmy, że Rosjanie zaminowali potężne przestrzenie Ukrainy, obszary, którędy Ukraińcy mogą uderzać. Klasyczna ofensywa lądowa, z czołgami, zmechanizowaną piechotą jest na razie bardzo utrudniona. Na razie obserwujemy mniejsze potyczki, próby nacisku na linie obronne Rosjan, z pomocą niewielkich sił.

A dla świata?

Dla świata pojawił się następujący wątek: co się stanie, jeżeli ktoś skutecznie obali Putina? To, że Prigożyn próbował go obalić w sposób śmieszny, to jest jedna kwestia. Ale obojętność, zwłaszcza resortów siłowych na tę sytuację, brak zdecydowanej reakcji: czyli wyprowadzamy wojsko, blokujemy siły Prigożyna, atakujemy go, wystawiamy posterunki i walczymy, to jest symptomatyczne. Zauważmy, wagnerowcy zajęli bez walki dwa miasta duże miasta przy biernej postawie wojska... Zatem wiemy, że pucz przeciwko Kremlowi jest możliwy i może zakończyć się powodzeniem. To wszystko oznacza, że społeczność międzynarodowa, przynajmniej ta demokratyczna, musi zacząć myśleć o tym, że jeżeli nadarzy się okazja, to Putin zostanie przez swoje elity zmieciony. A najważniejsze jest to, kto przyjdzie po nim, i czy będzie to człowiek, z którym można rozmawiać w cywilizowany sposób. Zachód musi się na to przygotować.

Kim jest Jewgienij Prigożyn?

Prigożyn swój biznes zaczynał od hot dogów i mieszania musztardy w domu. Później kupił sobie statek, który pływał po Newie, na którym karmił bogatych i wpływowych mieszkańców Sankt Petersburga - mówi Zbigniew Parafianowicz, dziennikarz zajmujący się tematyką międzynarodową, autor książki „Prywatne armie świata”, poświęconej Grupie Wagnera. - Traf chciał, że jednym z jego gości stał się w pewnym momencie Putin. Umiejętność Prigożyna do opowiadania bajek mogła sprawić, że panowie przypadli sobie do gustu. Kiedy Putin stał się osobą wpływową, Prigożyn mógł tę znajomość zdyskontować, uzyskując państwowe kontrakty na karmienie wojska. To były ogromne pieniądze, miliardy rubli. On ustawione przetargi wygrywał, pod warunkiem, że część pieniędzy będzie przekazywał na „podatek rewolucyjny” w postaci szkolenia, utrzymania prywatnych armii, farmy trolli, narzędzi potrzebnych Putinowi do prowadzenia wojny podjazdowej z Zachodem. Co ciekawe, Prigożyn siedział w kryminale. Zadziwiało mnie to, że Putin, pułkownik KGB przecież, wszedł z nim w układ. Ludzie służb gardzą zazwyczaj tymi, którzy mają na swoim koncie epizody kryminalne. Traktują ich najwyżej jako konfidentów, a nie współpracowników. Tu Putin jednak nie jest reprezentatywny. Pamiętajmy, że wspierał też Wiktora Janukowycza, byłego prezydenta Ukrainy, który też ma kryminalną przeszłość.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki