Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problemy po wypadku wozu strażackiego w Gdyni. Nadal czekają na pieniądze od ubezpieczyciela

Ksenia Pisera
Tomasz Bołt / Dziennik Bałtycki
Skutki naprawy szkód po wypadku, w którym m.in. poszkodowanych zostało czworo gdyńskich strażaków i uszkodzony wóz, wciąż są odczuwalne. Od zderzenia minęło osiem miesięcy, a na strażakach ciąży 350 tys. zł należności wobec kieleckiego przedsiębiorstwa, które pojazd naprawiło.

Właściciel warsztatu zapowiada, że w najbliższych dniach pozwie strażaków do sądu, a ubezpieczyciel sprawcy zderzenia, od którego strażacy domagają się uregulowania należności, sprawy nie komentuje.

Do wypadku doszło 19 lutego na ul. Wielkopolskiej w Gdyni. Pługopiaskarka uderzyła w samochód osobowy, a następnie w wóz strażacki. Ten z kolei przewrócił się na policyjny radiowóz. Zarówno podwozie, zabudowa pożarnicza oraz wyposażenie znajdujące się na pojeździe zostały uszkodzone. Rzeczoznawca ubezpieczyciela sprawcy, przedstawiciel warszawskiego HDI Asekuracja Towarzystwo Ubezpieczeń SA, na podstawie oględzin napisał opinię techniczną do szkody oraz kalkulację naprawy. Wóz strażacki został oddany do naprawy firmie w Kielcach. Fakturę za naprawę wysłano na adres Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdyni oraz do spółki HDI.

- Straż Pożarna zajmuje się ratowaniem życia ludzkiego a nie likwidacją szkód. - mówi mł. bryg. Jacek Niewęgłowski, zastępca komendanta miejskiego PSP w Gdyni. - Brak nam doświadczenia, jakie sposoby stosują firmy naprawcze i ubezpieczeniowe przy takiego typu sytuacjach. Wypadek wydarzył się nie z naszej winy i zależało nam na właściwym naprawieniu pojazdu. Teraz zależy nam żeby zdjęto z nas zobowiązania, abyśmy mogli zająć się tym, do czego zostaliśmy powołani, czyli ratowaniem życia i mienia.

Jak dalej tłumaczą strażacy, wóz został oddany do naprawy kieleckiej firmie po ustaleniach z przedstawicielami HDI. Ten jednak miał później zakwestionować fakturę za naprawę pojazdu "z uwagi na brak szczegółowego kosztorysu naprawczego" z warsztatu.

- Co za bzdura, ta sprawa jest skandaliczna - mówi Mirosław Stolarczyk, szef kieleckiego przedsiębiorstwa "Stolarczyk", które naprawiało wóz. - Ubezpieczyciel chyba nie ma pojęcia o kosztach budowy takich pojazdów. Przedłuża tylko sprawę wypłacenia należności. Współczuję komendantowi, ale to nie zwalnia go z obowiązku uregulowania kosztów naprawy, których zwrotu może później dochodzić od ubezpieczyciela. W najbliższych dniach skierujemy sprawę do sądu.

Według strażaków, wóz wymagał szybkiej naprawy w związku ze zbliżającymi się rozgrywkami Euro 2012. Jak podają, wycofanie pojazdu ze służby na cztery miesiące sparaliżowało funkcjonowanie gdyńskiej jednostki i były obawy, że jeżeli pojazd nie wróci do komendy, to nie uda się zabezpieczyć turnieju. Przedstawiciele ubezpieczyciela nie komentują opóźnień w spłacie kosztów naprawy.

- Bez pisemnej zgody poszkodowanego, przesłanej listownie nie możemy udzielić informacji - informuje Magdalena Frańczak ze spółki HDI.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki