Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Primal Scream zagra klubie B90 w Gdańsku!

Tomasz Rozwadowski
Arkadiusz Ławrywianiec
Na gdański rynek koncertowy ambitnie wkracza duży nowy klub, B90 na terenach po Stoczni Gdańsk. Największym jak dotąd wydarzeniem zapowiadanym na jesień jest koncert wybitnego szkockiego zespołu Primal Scream, który to koncert odbędzie się w piątek 29 listopada.

Na pozór Primal Scream to tylko jego lider, wokalista i frontman Bobby Gillespie (rocznik 1962). W rzeczywistości sprawa się nieco komplikuje, jako że w zespole grają obecnie lub grali w przeszłości znakomici, niezwykle kreatywni muzycy, a do sukcesu poszczególnych albumów w dużym stopniu przyczyniali się realizatorzy nagrań i producenci. Primal Scream z jednej strony jest rasowym zespołem rockowym, z drugiej mało który muzyk zasłużył się tak mocno jak Gillespie na polu łączenia organicznych, rockowych brzmień z elektroniką.

Początki grupy przypadają na 1982 r., czyli czas żywiołowego rozwoju muzyki punkowej i post-punkowej, przynoszącego rozwój scenom i środowiskom muzycznym dotychczas uznawanym za marginalne.

Tak było między innymi w przypadku Glasgow, rodzinnego miasta większości członków pierwszego składu Primal Scream. Na przełomie lat 70. i 80. Glasgow przeżywało boleśnie transformację z wielkiego ośrodka przemysłowego w postindustrialną metropolię, jaką jest dzisiaj. Niepewnośc przyszłości i rozliczne frustracje, połączone z nadmiarem wolnego czasu, doprowadziły do rozkwitu podziemnej sceny muzycznej, dającej młodym możliwość wykrzyczenia swoich krzywd i skanalizowania agresji.

O skali fermentu świadczy choćby fakt, że w pierwszej połowie dekady Bobby współtworzył dwa zespoły, które zajmują poczesne miejsce w historii rocka - obok Primal Scream był to Jesus and Mary Chain. Choć wziął jako perkusista udział w nagraniu legendarnego debiutanckiego albumu tych drugich, "Psychocandy", zdecydował się skupić na własnym przedsięwzięciu.

I miał rację, ponieważ trzeci album Primal Scream, "Screamadelica" z 1992, stał się światowym sukcesem, a obecnie jest uważany za jeden z kamieni milowych w rozwoju współczesnej muzyki. Na "Screamadelice" Szkoci brawurowo połączyli garażowe brzmienia rockowe z dochodzącą wówczas do głosu muzyką house. Co do konsekwencji tego pomysłu nie trzeba chyba nikogo uświadamiać.

Primal Scream i jego lider są ucieleśnieniami sprzeczności. Już trzecią dekadę balansują pomiędzy brutalnością rocka a elektronicznym lotem w kosmos. Lewicowe, bliskie skrajności, poglądy polityczne zgrabnie łączą z upodobaniem do zabawy i luksusu. Są współwórcami kultury pop w jej obecnym kształcie, równocześnie krytykują ją bez litości. Spędzają setki godzin w studiach nagraniowych, by cieszyć się, paradoksalnie, sławą jednego z najtrakcyjniejszych zespołów koncertowych w całych dziejach rocka.

Pójścia na Primal Scream po prostu nie można sobie odpuścić.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki