Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar stolarni w Kiełpinie. 2 lat więzienia za podpalenie

Janina Stefanowska
W wielogodzinnej akcji gaszenia stolarni mieszczącej się w byłym kurniku wzięło udział 17 jednostek strażackich z powiatu.
W wielogodzinnej akcji gaszenia stolarni mieszczącej się w byłym kurniku wzięło udział 17 jednostek strażackich z powiatu. bartosz cirocki
Paweł C. z powiatu kartuskiego spędzi dwa lata w więzieniu za to, że podpalił stolarnię byłego pracodawcy w Kiełpinie. Straty spowodowane przez pijanego mężczyznę sięgają 1,25 mln zł. Obiekt nie był ubezpieczony.

Mężczyzna był oskarżony o to, że 16 lutego 2014 r. w Kiełpinie spowodował pożar zagrażający mieniu w wielkich rozmiarach. - Sąd Rejonowy w Kartuzach uznał oskarżonego za winnego popełnienia czynu zarzucanego mu aktem oskarżenia z tym ustaleniem, że wartość szkody wyniosła 1 254 576,30 zł i za to skazał go na karę 2 lat pozbawienia wolności - przekazał Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Oskarżony poniesie też koszty postępowania. Wyrok jest prawomocny.

Paweł C. był długoletnim pracownikiem stolarni. Tu zaczynał zawodowe życie jeszcze jako uczeń. Miał zdolności montażowe, więc pracodawca wysyłał go na montaże mebli sklepowych w delegacje. Jak twierdzi pracownik - te wyjazdy i nieobecność w domu zniszczyły jego małżeństwo. Problemy w domu i rozwód spowodowały, że coraz częściej sięgał po alkohol.

Tamtej niedzieli wyszedł z domu rodziców. Po drodze wypił jedno piwo, spotkał przygodnych przechodniów, z nimi wypił następne. Gdy dotarł w pobliże firmy - z której zwolniono go przed miesiącem - miał w zanadrzu jeszcze dwa piwa. Wypił je na terenie stolarni. Ta mieściła się w zaadaptowanym budynku dawnego kurnika. Magazyn wypełniony był meblami gotowymi do wysyłki.

Paweł C. z żalu za utraconą pracą i chcąc dać odczuć właścicielowi firmy, jak bardzo czuje się skrzywdzony, podpalił folię okrywającą metalowe elementy regałów i się oddalił.
- Folia się ledwo tliła - wyjaśniał w śledztwie. Popołudnie spędził u brata i dopiero wieczorem dowiedział się o pożarze. Nie mógł uwierzyć w to, co się stało.
- Nie chciałem wyrządzić aż takich szkód - wyjaśniał organom ścigania. - Chciałem dać nauczkę właścicielowi, ale nie aż taką. Żałuję, że to zrobiłem.

Mężczyzna przyznał, że po rozwodzie i utracie pracy nie może się pozbierać.
O tych jego problemach wiedział pracodawca i starał się pomóc. Jak zeznawał - przeprowadził rozmowę z oskarżonym, ustanowił dla niego opiekuna w firmie, w 2012 roku zaproponował bezpłatny urlop na leczenie odwykowe, z gwarancją pracy po powrocie. Pracownik nie docenił oferowanej pomocy.

Gdy kolejny raz nie pojawił się w pracy - został zwolniony za porozumieniem stron. Miesiąc później podpalił stolarnię.
Przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wyraził żal. Za swoje postępowanie zapłaci 2 latami w więzieniu. Na jego rodzinnym domu ustanowiono przymusową hipotekę wartości miliona zł.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki