Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poświęcamy się dla pracy. Przeprowadzamy się, przekładamy urlopy i... śluby!

Anna Mizera-Nowicka
15 proc. ankietowanych dla pracy zmieniłoby nawet datę ślubu
15 proc. ankietowanych dla pracy zmieniłoby nawet datę ślubu www.sxc.hu
Sytuacja na pomorskim rynku pracy robi się coraz trudniejsza, dlatego wiele poświęcamy, żeby zdobyć i utrzymać dobrą pracę. Taką, która daje satysfakcję i godziwe zarobki. Tak wynika z sondaży, jakie przeprowadził portal internetowy GoWork.pl.

Wyniki ankiety, przeprowadzonej wśród 600 osób są zaskakujące. Okazuje się, że aprobujemy już nie tylko dłuższy czas pracy za mniejsze pieniądze. Dla dobrej posady jesteśmy gotowi zrezygnować z życia prywatnego czy przeprowadzić się na drugi koniec Polski, a nawet za granicę.

- Sytuacja na rynku pracy w województwie pomorskim, podobnie jak w całym kraju, jest trudna - przekonuje Tomasz Robaczewski, kierownik Zespołu Komunikacji Społecznej w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Gdańsku. - We wrześniu 2012 r. liczba bezrobotnych w woj. pomorskim wzrosła o 2 proc. w stosunku do sierpnia 2012 r., co stanowi jeden z najwyższych przyrostów w kraju, drugi po województwie śląskim - zaznacza.

Równie dramatyczne dane podaje Urząd Statystyczny w Gdańsku, który wyliczył, że we wrześniu na Pomorzu stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 12,4 proc. W powiatach o najwyższym bezrobociu, grubo przekroczyła 20 procent np. w powiecie nowodworskim - 27,6, sztumskim - 25,4 i malborskim - 23,7. To przekłada się na jeszcze silniejszą motywację Pomorzan do zdobycia i potem utrzymania pracy.

- Obecny rynek pracy jest rynkiem pracodawcy. To on dyktuje zasady - uważa Zbigniew Kowalczuk, członek prezydium zarządu regionalnego Gdańsk Solidarność. - Jak mantrę powtarza się, że jest kryzys, zastrasza się w ten sposób pracowników. Mówi się też o wysokich kosztach pracy, a Eurostat podaje, że w Polsce należą one do najniższych na tle Europy. Obniża się wynagrodzenia, warunki pracy są coraz gorsze. Wielu pracowników nie otrzymuje nic z tytułu godzin nadliczbowych. Godzą się na to, bo sądzą, że nie mają innego wyjścia.

GoWork.pl, na podstawie odpowiedzi wspomnianych 600 osób, wyliczył m.in., że co trzeci pracownik zgadza się, aby być dostępnym pod mailem lub telefonem niemal 24 godziny na dobę. Co piąty natomiast deklaruje, że jest w stanie siedzieć w swojej firmie po godzinach lub zabierać pracę do domu.

- Choćby wczoraj siedziałam w pracy do godziny 22. Zdarzało się też, że wychodziłam z niej nawet o północy - mówi pani Ewa, gdańszczanka zatrudniona w branży PR. - Wielokrotnie zdarzało się również, że gdy dochodziłam do drzwi mieszkania, miałam telefon, by wracać z powrotem do firmy. Cóż, wracałam...
Inni, by nie stracić dobrej posady, wolny czas poświęcają na ciągłe dokształcanie się.
- Choć pracuję w branży IT, gdzie w ofertach można podobno przebierać, aby nie wypaść z obiegu, cały czas muszę się dokształcać. W tygodniu samodzielnie w domu uczę się języków programowania średnio dwie godziny dziennie, a w weekendy więcej. Przez pracę nierzadko zaniedbuję najbliższą rodzinę - przyznaje pan Robert z Gdańska, który w pogoni za edukacją i zatrudnieniem opuścił rodzinne miasteczko. - Gdybym dostał ciekawą ofertę zza granicy, możliwe, że wyjechałbym z Gdańska - dodaje.

Takich jak on jest więcej. Gotowość do wyjazdu za pracą do innego miasta zadeklarowało 8 proc. ankietowanych. W obcym kraju dla kariery zamieszkałoby zaś 7 proc. z nich.

- Wraz z częstszymi zmianami miejsca zatrudnienia zmienia się także podejście społeczeństwa do takiej ścieżki zawodowej - mówi Paulina Kosieradzka z serwisu GoWork.pl. - 57 proc. badanych osób twierdzi, że jest to znak naszych czasów - poszukiwanie swojego miejsca u różnych pracodawców to dziś standard. Niemal co trzeci badany traktuje takie działanie jako brak zdecydowania i planu na życie, a tylko co ósmy postrzega to jako życiową porażkę - zaznacza.

Ale to jeszcze nic. Aż 15 proc. ankietowanych przyznaje, że mogłoby poświęcić urlop, jeśli wymagałby tego od nich szef. Tyle samo respondentów wyraziło gotowość, by w razie potrzeby przełożyć ... datę własnego ślubu, urodzenia dziecka czy chrzcin.
Psycholodzy alarmują jednak, że mimo trudnej sytuacji na rynku pracy, trzeba zachować zdrowy rozsądek.
- Nie można być niewolnikiem, siedzieć pod telefonem 24 godziny na dobę - przekonuje prof. Katarzyna Popiołek, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Trzeba to sobie uświadomić. Kiedyś niewolnika trzeba było wyżywić, zadbać o to, by miał gdzie mieszkać. Współcześni "niewolnicy" muszą dbać o siebie sami...

SKOMENTUJ: Czy staliśmy się już niewolnikami pracy?

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki