18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Radni murem stanęli za wójtem

Leszek Literski
Wojciech Gralak
Wojciech Gralak
Wojciech Gralak, wójt Czarnej Dąbrówki, jeszcze przynajmniej do października będzie pełnił swoje obowiązki.

Wprawdzie wojewoda pomorski wydał zarządzenie o wygaśnięciu jego mandatu, ale Rada Gminy ma miesiąc na zaskarżenie tej decyzji do sądu administracyjnego. Radni już dzisiaj spotkają się na nadzwyczajnej sesji.

- Przygotowałam pismo zaskarżające decyzję wojewody, które skierowane zostanie do Trybunału Konstytucyjnego - wyjaśnia Henryka Sójka, przewodnicząca Rady Gminy. - Za tydzień ponownie zbierze się rada. Wówczas podobne pismo przygotuję do sądu administracyjnego. To radni zadecydują, czy oba wyślę.

Większość rady stoi za wójtem murem. Zrobią wszystko, aby Gralak pozostał na stanowisku.
- Rozmawiałem z radnymi i są oni zdania, aby od decyzji wojewody odwoływać się tak długo, jak to tylko jest możliwe - podkreśla radny Marcin Haron.

Gralak już też sam wysłał pismo do wojewody. Nie wyklucza, że skargę skieruje też do sądu administracyjnego. Już raz radni mieli podjąć decyzję o odwołaniu wójta. Nie zgodzili się. Wtedy decyzję podjął wojewoda, wydając rozporządzenie zastępcze.

Gralak został skazany prawomocnym wyrokiem za niedopełnienie obowiązków służbowych. Chodzi o sprawy z poprzedniej kadencji. W 2004 roku policjanci zatrzymali pod wpływem alkoholu radnego Romana Z . Sąd nakazał mu m.in. wykonywanie prac publicznych. Pismo w tej sprawie trafiło do urzędu gminy. Wójt własnym podpisem potwierdził, że Roman Z. prace wykonał. Kilka miesięcy później policjanci zatrzymali Łucjana K., przewodniczącego rady poprzedniej kadencji, który również prowadził samochód pod wpływem alkoholu. On też został skazany.

Gralaka oskarżono o to, że nie przygotował uchwał o wygaśnięciu mandatów radnych. Sąd w Lęborku uznał, że wójt jest niewinny w sprawie mandatu Łucjana K., ale jest winny w sprawie Romana Z. Sprawa została warunkowo umorzona na dwa lata. Wójt się odwołał, ale Sąd Okręgowy w Słupsku wyroku nie zmienił. Wójt powinien stracić mandat.

- Jaki miałbym interes w tym, aby chronić radnych? - pyta wójt. - Żadnego. To prokuratura lub sąd popełniły błąd, nie powiadamiając mnie oraz radnych. Wówczas poczyniłbym odpowiednie kroki, aby ich odwołać. Ja nie jestem przecież jasnowidzem - dodaje Gralak.

Usunięcie w przepisach

Do usunięcia ze stanowiska wójta czy burmistrza, który został skazany prawomocnym wyrokiem sądu, konieczna jest uchwała rady gminy o stwierdzeniu wygaśnięcia mandatu.

- Wyrok musi być prawomocny, a skazanie dotyczyć przestępstwa umyślnego, ściganego z oskarżenia publicznego - tłumaczy Lech Gajzler, ekspert prawny w Krajowym Biurze Wyborczym.
Rada gminy powinna ją podjąć najpóźniej po upływie miesiąca od dnia wystąpienia przesłanek wygaśnięcia mandatu. Uchwałę przewodniczący rady gminy niezwłocznie przesyła wojewodzie i komisarzowi wyborczemu. Od uchwały rady gminy przysługuje odwołanie do właściwego sądu okręgowego w terminie 7 dni od dnia jej doręczenia. Wygaśnięcie mandatu wójta następuje z dniem wydania przez sąd orzeczenia oddalającego odwołanie.

Jeśli rada nie uchyli mandatu wójta, wówczas do wygaszenia - w terminie 30 dni - wzywa radę wojewoda. Jeżeli mimo wezwania radni nie uchylą mandatu wójta, wojewoda wydaje zarządzenie zastępcze. Rada gminy ma 30 dni na zaskarżenie zarządzenia zastępczego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Zarządzenie zastępcze staje się prawomocne z upływem terminu do wniesienia skargi bądź z datą oddalenia lub odrzucenia skargi przez sąd.

W przypadku wygaśnięcia mandatu kwestię ustalenia terminu wyborów regulują ustawa o bezpośrednim wyborze wójta, burmistrza i prezydenta miasta oraz ordynacja wyborcza do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw. Wynika z nich, że przedterminowe wybory zarządza premier.
Wybory zarządza się i przeprowadza w ciągu 90 dni od wystąpienia tej przyczyny. Rozporządzenie premiera wojewoda podaje niezwłocznie do publicznej wiadomości, w formie obwieszczenia, na obszarze działania rady, do której wybory mają być przeprowadzone.

Kosili trawę wójtowi Zblewa, sprawę badają śledczy

Prokuratura w Gdańsku prowadzi śledztwo, które ma wyjaśnić, czy wójt gminy Zblewo Krzysztof Trawicki przekroczył swoje uprawnienia. Chodzi o zdarzenia z maja i czerwca br., które nagłośniło starogardzkie Stowarzyszenie Bezprawiu i Korupcji STOP.

- 8 maja, dwóch mieszkańców skierowanych z urzędu pracy i zatrudnionych przez gminę stawiało rusztowanie reklamy lecznicy weterynaryjnej - mówi Tadeusz Pepliński, prezes stowarzyszenia. - Prowadzi ją żona wójta, a ten pomaga jej przy tej działalności. Z kolei 30 czerwca dwaj pracownicy kosili trawnik na terenie posesji państwa Trawickich.

Pepliński dodaje, iż działo się to w towarzystwie pracowników Urzędu Gminy. Krzysztof Trawicki twierdzi, że nie wie, w jaki sposób do tego doszło. - Nikogo nie prosiłem o koszenie trawnika, ale skoro to się stało, to serdecznie za to dziękuję. A reklamę stawiała jakaś firma na zlecenie mojej żony, ja nie mam z tym nic wspólnego - stwierdza wójt.

W prokuraturze usłyszeliśmy, że śledztwo toczy się i obecnie gromadzony jest materiał dowodowy. Jeśli zostanie postawiony akt oskarżenia, wójtowi groziłaby kara pozbawienia wolności do lat 3.

Zarzut zbrodni komunistycznej prezydenta Słupska

Instytut Pamięci Narodowej, a konkretniej Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu postawiła prezydentowi Słupska Maciejowi Kobylińskiemu zarzuty popełnienia zbrodni komunistycznej.

Komisja uznała, że ten na początku października 1988 r. stosował represje wobec członków nieformalnej struktury Międzyregionalnej Komisji Koordynacyjnej NSZZ Solidarność Pomorza Środkowego Koszalin - Słupsk. Służby bezpieczeństwa w Słupsku uzyskały informacje operacyjne o mającym odbyć się w mieszkaniu prywatnym zebraniu członków związku. 5 października, po uzgodnieniu z prezydentem planu postępowania, wystąpili do Urzędu Miejskiego w Słupsku o administracyjne rozwiązanie nielegalnego zgromadzenia. Zawiadomienie o popełnieniu m.in. przez Macieja Kobylińskiego przestępstwa przeciwko narodowi polskiemu skierowali do IPN pokrzywdzeni Tadeusz Wołyniec z Koszalina oraz Edward Müller ze Słupska, działacze opozycji.

Podczas ich spotkania funkcjonariusze milicji i Służby Bezpieczeństwa, razem z pracownikiem Urzędu Miejskiego, próbowali wejść na to spotkanie. Działacze "S" stawili opór. Doszło do szarpaniny i oblania wrzątkiem funkcjonariuszy.

Poświadczenie nieprawdy zarzuca się wójtowi Stężycy

Poświadczenie nieprawdy w dokumencie - taki zarzut postawiono wójtowi Stężycy. Sprawa toczy się w sądzie. - Prokurator sporządził akt oskarżenia i teraz w kartuskim sądzie toczy się postępowanie w sprawie o poświadczenie nieprawdy w dokumencie - wyjaśnia prokurator Marek Kopczyński.

Sprawa sięga roku 2005, gdy Czesław W. podpisał się na dokumencie mówiącym o prawie gminy do dysponowania nieruchomością, podczas gdy była ona własnością osoby fizycznej. W 2005 r., Stężyca wraz z Kartuzami zwróciły się do wojewody pomorskiego o dofinansowanie wspólnego projektu dotyczącego rewitalizacji miejsc pamięci w Brodnicy Górnej i Gołubiu. Podczas kontroli ujawniono pomyłkę i uznano, że Stężyca nie wykonała prac przewidzianych projektem i musi zwrócić 8 277 zł z przyznanego dofinansowania. Pieniądze gmina oddała, a do Wydziału Zarządzania Funduszami Europejskimi Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego złożono stosowne wyjaśnienia tzw. pisarskiej pomyłki. Uznano je wówczas w urzędzie za wystarczające i co za tym idzie, nie zostały wyciągnięte z tego powodu żadne konsekwencje. Sprawa ponownie wynikła w roku 2008 w skutek doniesień do prokuratury.

Afera sopocka daleka od wyjaśnienia

Jacek Karnowski już ponad pół roku rządzi Sopotem, mając postawione prokuratorskie zarzuty.
Włodarz kurortu nie stracił jednak w związku z całą tzw. aferą sopocką społecznego poparcia w mieście. W referendum, które odbyło się w maju, większość sopocian, którzy zdecydowali się zagłosować, chciała, aby pozostał on na swoim stanowisku do końca bieżącej kadencji.

Cała afera wybuchła w lipcu zeszłego roku, kiedy to sopocki biznesmen - Sławomir Julke - oskarżył prezydenta miasta o próbę wyłudzenia łapówki. Karnowski miał rzekomo zażądać od niego dwóch mieszkań w zamian za wydanie pozytywnej decyzji administracyjnej dotyczącej rozbudowy strychu w jednej z sopockich kamienic. Sprawa trafiła do mediów i prokuratury. Ta ostatnia, wraz z CBA, do dziś sprawdza praktycznie wszystko, co w ciągu ostatnich kilku lat działo się w sopockim magistracie. Na razie zarzuty postawiono sześciu osobom, w tym dwóm biznesmenom, trzem pracownikom magistratu oraz samemu Karnowskiemu. Prezydent usłyszał 8 zarzutów. Jeden dotyczy sprawy Julkego, pozostałe głównie kontaktów Karnowskiego ze znanym w Trójmieście dilerem samochodowym Włodzimierzem G. Nikt z podejrzanych nie przyznaje się do winy.

Burmistrz Helu nie może być burmistrzem

Mirosław Wądołowski nie może od dwóch lat urzędować jako burmistrz Helu.
W przyszłym miesiącu ma ruszyć proces, w którym jest oskarżony o przyjęcie łapówki razem z byłą posłanką PO, Beatą S. 1 października 2007 r. funkcjonariusze CBA zatrzymali w Gdyni Wądołowskiego zaraz po tym, jak miał on przyjąć od agentów podających się za biznesmenów łapówkę. W zamian miał ułatwić kupno atrakcyjnej działki. Po dwóch miesiącach w areszcie został zwolniony, ale sąd zakazał mu sprawowania urzędu burmistrza. Od tamtej pory miastem rządzi Jarosław Pałkowski, zastępca burmistrza. Wądołowski starał się o uchylenie zakazu, ale bezskutecznie. Na razie założył rodzinną firmę i zajmuje się dostarczaniem warzyw i akcesoriów dla helskich gastronomików. Podkreśla, że jest niewinny. Według niego, agenci CBA manipulowali nim.

Kłopoty burmistrza Kościerzyny

Niedługo rozpocznie się proces w sprawie Marcina Modrzejewskiego, burmistrza Kościerzyny.
Prawdopodobnie w drugiej połowie października przed Sądem Rejonowym w Malborku rozpocznie się proces w jednej z najgłośniejszych spraw w Kościerzynie. W 2005 roku obecny burmistrz, a wówczas wiceburmistrz Kościerzyny, był przewodniczącym komisji przetargowej. Działki sprzedawane przez miasto, w atrakcyjnej lokalizacji, nabyły osoby z bliskiej rodziny Modrzejewskiego, m.in. matka i siostra. Warto dodać, że sprzedano je po ok. 25 zł za metr kw. Sprawę ujawnili funkcjonariusze wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej w Gdańsku. Trafiła ona do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która sprawdzała przebieg całego procesu przetargowego, sposób jego ogłoszenia, ustaloną cenę działek, przebieg rokowań oraz rozstrzygnięcie.
Ostatecznie prokuratura zarzuca burmistrzowi przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Marcinowi Modrzejewskiemu grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Na razie nadal może on pełnić swoją funkcję. Wcześniej postępowanie w sprawie burmistrza prowadziła prokuratura w Tczewie i Centralne Biuro Antykorupcyjne. W czerwcu 2008 roku wydano postanowienie o umorzeniu, gdyż nie doszukano się znamion przestępstwa.

Skazany starosta kościerski

Proces z udziałem starosty kościerskiego Wiesława B. i wicestarosty Grzegorza C. zakończył się nieprawomocnym wyrokiem, który zapadł w czerwcu tego roku przed Sądem Rejonowym w Kościerzynie.
Staroście prokuratura postawiła 10 zarzutów, natomiast wicestaroście - 19. Wśród nich pojawiły się m.in. niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, przekroczenie uprawnień i poświadczenie nieprawdy. Zdarzenia, o których mowa, miały miejsce w 2005 roku. Urzędnicy zostali uznani za winnych. Skazano ich na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery, po 4 tys. zł grzywny. Sąd zastosował także dodatkowy środek karny w postaci zakazu zajmowania stanowisk związanych z odpowiedzialnością materialną na okres 3 lat. Urzędnicy złożyli apelację. Żaden z nich nie przyznaje się do winy. Prawdopodobnie 16 października Sąd Okręgowy w Gdańsku podejmie decyzję w tej sprawie. Sąd może utrzymać w mocy wyrok, uchylić go lub zmienić orzeczenie, czy też przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia. Starosta i wicestarosta nadal pełnią swoje funkcje. Warto dodać, że w procesie skazani zostali także dwaj inni urzędnicy kościerskiego starostwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki